Recenzja Aneta Jadowska „Zwycięzca bierze wszystko”

Jest kilka spraw do załatwienia nim nastanie Sąd Ostateczny. "Heaven can wait"
Boże Narodzenie nie cieszy jak dawniej, kiedy nad głową wisi ci archanielski miecz, niestabilny emocjonalnie diabeł i zakontraktowana zabójczyni. W dodatku nadchodzi rewolucja, od której wyniku zależy zbyt wiele, by nie spróbować interwencji...
Na załamania przyjdzie czas, gdy opadnie bitewny pył.
Dora Wilk robi co musi i nie zamierza pokornie czekać, aż wypełnią się boskie wyroki. Czas wyciągnąć miecz i rozciągnąć kilka mięśni, bo jeden pierzasty tyłek jest wart przetrzepania. A wściekłej wiedźmy nie powstrzyma nawet Abaddon.



Wydawnictwo:  SQN
Rok wydania:  2020
Format: Książka
Liczba stron: 519
Cykl: Heksalogia o Wiedźmie
Tom III



"Zwycięzca bierze wszystko", trzeci tom Heksalogii o wiedźmie, kontynuacja „Zlodzieja dusz”, który przypadł mi do gustu. Nie mogłam więc nie wgryźć się w kolejną cześć przygód ciekawej czarownicy, która wpada w kłopoty równie szybko, co wypija się poranną kawę. Aneta Jadowska po raz kolejny zabiera nas w świat Urban fantasy, który zaczęłam dzięki niej szczerzej odkrywać. Wcześniej nie interesowałam się tymi motywami, a że bardzo lubię zaczytywać się w fantastyce, postanowiłam spróbować. Książka „Zwycięzca bierze wszystko” rozpoczyna się bezpośrednio po zakończeniu "Bogowie muszą być szaleni", dzięki czemu nie mamy żadnych przeskoków w czasie. Czy książka okazała się równie dobra co poprzednie części?



Nasi bohaterowie, czyli Dora, Joshua i Miron cierpią  i wpadają w kłopoty, tak jak wspomniałam wcześniej od wydarzeń z Jazebel nie minęło wiele czasu.  To jednak nie wszystko, ich występek  przyczynił się do przepalenia jednej z dawna nieaktywnych linii magicznych w Thornie. Nie było to zadaniem zamierzonym, czy też umyślnym, jednak jak możecie się spodziewać, coś takiego nie umknie uwadze. Ta jest nie wskazana, więc trzeba by pomyśleć o jakimś bezpiecznym miejscu, w którym można by się skryć i nieco przyczaić. Wszystko do czasu, kiedy emocje opadną, a cała sprawa z liniami magicznymi nieco przycichnie, przynajmniej przestanie wywoływać takie kontrowersje. Zrobili zadymę i grzecznie zamierzali przeczekać jej skutki, tylko nie wszystko idzie, tak jak tego pragnęli. Teodora przenosi się do domu, który należał do jej dziadków, który przepełniony był dobrymi i ciepłymi emocjami, wspomnieniami, które poniekąd zmuszają bohaterkę do rozmyśleń, a wśród nich znajdzie się i mrok. Może to właśnie on przyciąga do niej Diabełka? Relacja między nimi jest niezwykle burzliwa, a sposób godzenia bardzo interesujący. Niczego nie ułatwia jej przemiana i zaznajomienie się z nowymi umiejętnościami, na wszystko potrzeba czasu, tylko czy będzie go miała? Czy będzie w stanie przetrwać ogromny ból, który się z nią wiąże? Co zrobi, kiedy okaże się, że nie jest tak bezpieczna, jak przypuszczała?



„Zwycięzca bierze wszystko” jest powieścią, której akcja została przedstawiona z perspektywy głównej bohaterki i rozpoczęła się zimą przed Bożym Narodzeniem. Jak wspominałam już wcześniej fabuła rozpoczyna się tuż po finale poprzedniej części heksalogii.  Autorka potrafi wykreować nie tylko ciekawy świat i z każda nową opowieścią go nam poszerzać i ukazywać jego piękno, ale także utrzymywać wspaniałość bohaterów. Wszystko za co lubimy Dorę i jej niecodziennych przyjaciół  jedynie się pogłębia, to wyjątkowo sarkastyczna i wyczekana kobietka, która jest niezwykle silna. Sprawia, że każda cześć staje się jeszcze ciekawsza, nie można się od niej wprost oderwać.

„Zwycięzca bierze wszystko” udaną kontynuacją i nie mogę się doczekać kolejnych tomów, które z pewnością zagoszczą w mojej biblioteczce. To powieść nie tylko dla fanów autorki, jak i głównej bohaterki, ale także zachęcenie ku temu, aby wyjść na spotkanie silnej i zadziornej bohaterce. Autorka bardzo lubi łamać stereotypy i mieszać utarte schematy, także myślę, że warto jest zaznajomić się z jej twórczością.







Komentarze

Popularne posty