[PATRONAT] Recenzja Monika Serafin „Narzeczona na chwilę”


Ponad milion odsłon na Wattpadzie!
On pilnie potrzebuje fałszywej narzeczonej.
Ona być może zagra w tej farsie.
Mackenzie Wilson z powodu tragicznego wypadku samochodowego swojej siostry i jej męża musiała rzucić studia i zająć się małą siostrzenicą. Podjęła więc pracę sprzątaczki w firmie Warrick Industries.
Pewnego dnia, sprzątając biura znajdujące się na najwyższych piętrach budynku, przypadkiem spotyka prezesa firmy. Po krótkiej wymianie zdań Quinten Warrick postanawia zatrudnić ją jako asystentkę. Ich współpraca dobrze się zapowiada.
Wkrótce okazuje się, że Quinten ma pewien problem. Jego dziadek, założyciel firmy, obiecał przekazać swoje udziały wnukowi tylko wtedy, gdy ten ożeni się przed trzydziestym rokiem życia. Mężczyzna ma dwa tygodnie, żeby znaleźć narzeczoną i sfinalizować związek.
Kiedy razem z przyjacielem Tierrym zastanawia się, co w tej sytuacji zrobić, Mackenzie wchodzi do gabinetu swojego szefa.
Okaże się, że być może będzie mogła pomóc Quintenowi w uporaniu się z małżeńskim problemem.

Wydawnictwo:  Niezwykłe
Rok wydania:  2020
Format: Książka
Liczba stron: 433



„Narzeczona na chwilę” to debiutancka powieść Moniki Serafin, ostatnio można zauważyć, że platforma Wattpad potrafi wyłapać sporą ilość perełek, dzięki niej możemy się cieszyć na rynku wydawniczym wieloma wspaniałymi debiutami. Dzięki temu historie, które skradły nasze serca na internetowej platformie mogą zdobić nasze biblioteczki, dać się poczuć i dotknąć, każdą stronę. O czym jest powieść? Czym zaskoczyła nas autorka Czy jest to udany debiut?



Główną bohaterką książki „Narzeczona na chwilę” jest Mackenzie Wilson to młoda i bardzo zaradna kobieta, która sporo w życiu przeszła. Jest bardzo pracowita, nie w głowie jej hulanki, bo jest przede wszystkim bardzo odpowiedzialna, nie tylko za siebie, ale i inną istotkę, dla której sprawuje opiekę. Mackenzie jest uczynna i bardzo dobra, uważa na to co robi i skrupulatnie obmyśla każdy krok, któremu decyduje się poddać. Bardzo polubiłam jej postać, mocno wierzy w to, że dobro do człowieka wróci i jeśli ona komuś pomoże to prędzej, czy później los także się do niej uśmiechnie.  Dotychczas nie można było powiedzieć, że to prawda, karma jednak bywa cierpliwa. Czasami trzeba dłużej poczekać, ale w końcu przydarzy się coś, co zmieni życie i to na plus.




Po wypadku siostry i jej męża dziewczyna jest zmuszona zająć się ich córeczką, własne marzenia i kariera, pójście na upragnione studia zostają odłożone na zupełnie inny, dalszy plan. Być może na wieczne nigdy. Mackenzie okazała się jedyną żyjącą krewną, która mogła zając się kilkuletnią dziewczynką i chciała to zrobić. Wpuszczenie do swojego życia dziecka nie jest łatwym zadaniem, a co dopiero ogarnięcie wszystkiego i przewartościowanie własnego życia. Zajęcie się dzieckiem wymaga dużej odpowiedzialności i oczywiście czasu, dlatego dziewczyna musiała znaleźć pracę, która zapewni im utrzymanie, a także porzucić studia, które tak wiele dla niej znaczyły.




Mackenzie zatrudniła się w Warrick Industries jako sprzątaczka, nie uważała tego za ujmę, mimo, że obowiązków miała bardzo wiele, a niejednokrotnie zdarzało się, że musiała zostać dłużej. Dobrze, że pewna sąsiadka pomagała jej w opiece nad małą, bo nie dałaby rady. Nie dla niej chodzenie z dziewczynami na drinka, czy imprezy. Życiem Mac stała się maleńka dziewczynka, której chciała zapewnić wszystko, co tylko mogła. Przez zupełny przypadek służąc pomocą pewnemu mężczyźnie zdobywa nową posadę asystentki i to nie byle kogo, a samego Quintena Warticka prezesa firmy Warrick Industries, co zapoczątkuje zmiany, których się nie spodziewała. Kim jest tajemniczy prezes i co takiego jej zaproponuje?




Warrick to niezwykle wymagający mężczyzna, który nie cieszy się zbyt dobrą opinią w oczach współpracowników. Określają go mianem bezdusznego, surowego szefa, jednak czy taka jest prawda? Quinten nie tylko wymaga, ale także bardzo wiele daje od siebie. Jest bardzo pracowity, a jeśli się czegoś podejmuje to chce żeby to było zrobione dobrze, tak, żeby nie musiał się wstydzić. Plamy na ważnych dokumentach, czy nieporządek w nich nie mają racji bytu. To uparty facet, dla którego rodzinna firma jest wszystkim, jest dobry w tym co robi, jest pracowity i sumienny, jednak i on ma problemy, którym musi sprostać inaczej jego poukładany świat upadnie. Wszystko za sprawą tego, że miał postawiony jeden warunek, który bardzo trudno jest mu spełnić, pewnie zapytacie teraz jaki to warunek. Quinten musi znaleźć sobie kobietę i się ustatkować, jeśli chce w dalszym ciągu zajmować się Warrick Industries, niestety czas biegnie nieubłaganie, a kandydatek jak na lekarstwo. Sytuacja nie wygląda najlepiej, a mężczyzna czuje coraz większą presję. Z pomocą przychodzi mu przyjaciel, z którym planują pewien plan, który ma mu pomóc spełnić w pewnym stopniu obietnicę, którą złożył dziadkowi i zatrzymać firmę. Ma on związek z pewną dziewczyną, a mianowicie Mackenzie, tylko czy uda mu się dopiąć wszystko na ostatni guzik? Czy dziewczyna się zgodzi na fikcyjne narzeczeństwo? Co będzie dalej z bohaterami?



„Narzeczona na chwilę” jest bardzo udanym debiutem, który z pewnością zostanie w mojej pamięci na znacznie dłużej, czy to za sprawą dobrego humoru, świetnych bohaterów, czy wolno rozwijające się między nimi relacji? Nie wiem, myślę, że wszystkie te wymienione punkty, sprawiły, że otrzymałam historię, która tak bardzo mi się spodobała. Zaznaczę, że nie czytałam jej wcześniej na wattpadzie, więc nie mam porównania z tamtejszą wersją książki, nie mogę Wam o niej opowiedzieć, jednak mi to nie przeszkadza.  Opowieść o Mackenzie i Quintinie nie jest przewidywalna, z pewnością podczas lektury będziecie mieli kilka zaskoczeń. Nic nie dzieje się tutaj szybko, na wszystko jest czas i miejsce. To lektura dla tych, którzy chcą przeczytać coś bardziej spokojnego, umiejscowionego w klimatach komedii romantycznych.
„Narzeczona na chwilę” jest powieścią, w której emocji nie zabraknie, możecie liczyć na spójną fabułę pozbawioną erotyzmu, co jest dzisiaj bardzo rzadko spotykane. Nie oznacza to, że książka jest gorsza, jest nastawiona na wolny i dojrzałe rozwinięcie relacji między głównymi bohaterami i to jest właśnie w niej piękne. Akcje obserwujemy z perspektywy dwójki głównych bohaterów, dzięki temu mamy szersze spojrzenie na historię.
„Narzeczona na chwilę” wciąga, a z każdą chwilą podsyca ciekawość i chęć dobrnięcia do ostatniej strony. Książka czyta się sama i mam nadzieję, że Wam także tak bardzo się podoba debiut Moniki Serafin.





Komentarze

Popularne posty