Recenzja Roger Zelazny „Pan światła”
Magiczna powieść science fiction, w której
postapokalitycznym światem odległej planety zawładnęli mściwi hinduistyczni bogowie…
Ziemia jest daleko. Na skolonizowanej planecie grupa ludzi zyskała kontrolę nad środkami techniki i zyskała nieśmiertelność. Teraz rządzą tym światem jako bogowie hinduistycznego panteonu – Brahma, Kali, Kriszna, a także ten tego, którego kiedyś nazywali Buddą, a który teraz odważa się wystąpić przeciwko ich tyranii, i nazywa się Mahasamatmanem, Poskromicielem Demonów, Panem Światła.
Wyobraźmy sobie daleki świat, gdzie bogowie chodzą po ziemi jak ludzie, choć dzierżą ogromne, ukryte moce. Tutaj zbudowali scenę, na której budują subtelną sieć przymierzy, miłości i śmiertelnej wrogości. Czy istotnie są nieśmiertelni? Kim są ci bogowie, którzy władają przeznaczeniem ludnego świata?
Ziemia jest daleko. Na skolonizowanej planecie grupa ludzi zyskała kontrolę nad środkami techniki i zyskała nieśmiertelność. Teraz rządzą tym światem jako bogowie hinduistycznego panteonu – Brahma, Kali, Kriszna, a także ten tego, którego kiedyś nazywali Buddą, a który teraz odważa się wystąpić przeciwko ich tyranii, i nazywa się Mahasamatmanem, Poskromicielem Demonów, Panem Światła.
Wyobraźmy sobie daleki świat, gdzie bogowie chodzą po ziemi jak ludzie, choć dzierżą ogromne, ukryte moce. Tutaj zbudowali scenę, na której budują subtelną sieć przymierzy, miłości i śmiertelnej wrogości. Czy istotnie są nieśmiertelni? Kim są ci bogowie, którzy władają przeznaczeniem ludnego świata?
Wydawnictwo: Zysk i Ska
Rok wydania: 2020
Format: Książka
Liczba stron: 336
„Pan Światła” Rogera Zelaznego powraca
po raz kolejny w zupełnie nowej odsłonie od wydawnictwa Zysk i S-ka. Książka swoją
światową premierę miała w roku 1967, a mimo to jest odświeżana i przede
wszystkim ponadczasowa. Co wiemy o samym autorze? Jest jednym z najwybitniejszych
pisarzy fantastyki, w jego dziełach widać, jak wielką miłością darzył
mitologię, bowiem w wielu dziełach można dostrzec, że czerpie z niej swoją
inspirację. W książce „Pan Światła” możemy dostrzec zapożyczenia z kultury
indyjskiej, właśnie wierzenia z tej kultury stały się motorem do stworzenia
jednej z lepszy książek SF, które czytałam. Na co możecie liczyć czytając tą
książkę?
Akcja powieści dzieje się w
odległej galaktyce, gdzie gdzie grupa Ziemian skolonizowała pewną
planetę, tym samym podporządkowała dostęp do wysoko rozwiniętej techniki. Czas
mija, a pokolenia się wykruszają, pamięć jest krótka i zwodnicza, aż w końcu ulega wyparciu. Koloniści nie pamiętają
swojej przeszłości, kim byli, ani tego skąd pochodzą. Każda cywilizacja na
samym początku jest bardzo prymitywna, w tym przypadku właśnie ta wartość
technologiczna zostaje wypierana. Tutaj mamy zwrot z ery maszyn, coraz to
mocniejszych komputerów do pracy własnych rąk, mięśni. Tak przynajmniej działa
większość, bo są i tacy, którzy uważają się za godnych z jej korzystania. O kim
mowa? Na pewno nie o tych maleńkich zwykłych istotkach, a on statku pierwszych
kolonistów, którzy chcą uchodzić w ich oczach za wspaniałych i miłosiernych
bogów.
Autor zestawia tutaj pierwszych
kolonistów z bóstwami indyjskimi, które utrzymują w ciemnocie prostych
obywateli, bo jak to wiadomo głupim narodem się łatwiej rządzi. Bogowie
korzystają z technologii, która w pewien sposób pozwala im na reinkarnacje. Wszystko
za sprawą umiejętności przenoszenia świadomości do innego ciała z zaznaczeniem
tego, że nie musi ono być koniecznie ludzkie, więc jak się podpadnie bywa
kiepsko. Ludzie od zawsze chcieli chociażby zbliżyć się do bogów, zrównać z
nimi, a nawet przewyższyć.
Musicie pamiętać, że „Pan światła” jest powieścią z 1967 roku, gdzie nieco
inaczej prowadziło się narrację, miejcie to na uwadze. Książkę czytało mi się
szybko, chociaż miałam pewne uwagi, czy po prostu będzie to coś dla mnie. Niepotrzebnie
się bałam, wszystkie bojaźnie były zbędne za sprawą fenomenalnych bohaterów,
inteligentni, barwni, nie irytujący. Posiadają ogromne poczucie humoru, a co za
tym idzie potrafią nas sobą zauroczyć.
„Pan światła” jest napisany bardzo pięknym
językiem, innym niż ten, do którego przywykliśmy, przyjemnie się go pochłania,
bo słowo czytać nie oddaje tego, co się dzieje z czytelnikiem, kiedy wychodzi
mu naprzeciw. Myslę, że książka ma szansę dostać kolejne życie, powiew świeżości
i zaznajomić szersze grono czytelników. Bardzo się cieszę, że się na tą powieść
zdecydowałam. Świat, który stworzył Roger Zelazny jest niezwykle ciekawy,
momentami czułam się, jakbym tam była i widziała wszystko na własne oczy.
„Pan światła” to świetna książka, która z
pewnością spodoba się fanom sf, którzy stawiają na wysoką jakość w literaturze.
Komentarze
Prześlij komentarz