Recenzja Connie Glynn „Księzniczka incognito”

Lottie Pumpkin to zwyczajna dziewczyna, która marzy, żeby być księżniczką. Dostaje się do prestiżowej szkoły Rosewood Hall w ramach programu stypendialnego.
Ellie Wolf to księżniczka, która marzy o zwyczajnym życiu. Szkołę Rosewood Hall wybiera przede wszystkim dlatego, by uniknąć obowiązków, jakie musi wypełniać w królestwie Maradawii.
Kiedy los rzuca obie czternastolatki do tego samego internatu, zamiana tożsamości wydaje się najprostszym rozwiązaniem. W końcu wszyscy i tak przez pomyłkę biorą Lottie za księżniczkę.
Tymczasem ktoś odkrywa ich sekret, a w Rosewood nic nigdy nie jest takie, jak się wydaje…


Wydawnictwo:  Insignis
Rok wydania:  2020
Format: Książka
Liczba stron: 392
Cykl: Kroniki Rosewood
Tom I



Myślę, że każda dziewczynka na jakimś etapie swojego rozwoju pragnęła zostać księżniczką. Nie zastanawiała się nad konsekwencjami takiego wyboru, jakie będzie to miało konsekwencje, ile pracy, znajomości manier, całej dworskiej etykiety. W pewnym wieku interesują nas tylko śliczne sukienki, fryzury i korona, którą będziemy nosić.  Oglądając zapowiedź książki „Księżniczka incognito” pomyślałam, że to będzie ciekawa lektura, która uprzyjemni mi popołudnie. Czasami lubię wracać do książek młodzieżowych, chociaż na pozór może się wydawać, że w takiej tematyce powiedziano już wszystko, to Connie Glynn pokazała, że można zrobić to inaczej.


Główną bohaterką książki „Księżniczka  incognito”  jest Lottie Pumpkin, bardzo pracowita dziewczyna, która za wszelką cenę chce spełnić swoje marzenie, a jest nim dostanie się do szkoły Rosewood Hall za sprawą pewnego stypendialnego programu.  Musicie przyznać, że jest to nie małe  osiągnięcie. Dziewczyna od zawsze pragnęła zostać księżniczką, niczego bardziej nie pragnie ponad to. Otrzymała diadem od swojej mamy, z którym się nie rozstaje nawet na krok, niczym talizman, który przyniesie jej upragniony tytuł. Prosta dziewczyna marząca o byciu najprawdziwszą królewną, dąży do celu, tymczasem w akademiku jest ktoś tak różny od niej pod każdym względem, że to aż niepojęte. Ellie Wolf wizualnie nie ma nic z klasycznego wzoru księżniczki. Nie dla niej róże i tiule, kojarzy się raczej z buntowniczką i fanką kultury gotyckiej. Chociaż na to nie wygląda to Elle jest księżniczką królestwa Maradawii. Między bohaterkami nawiązuje się nić przyjaźni i porozumienia. W Rosewood Hall roznosi się lotem błyskawicy pewna plotka, która wszystko komplikuje. Niesie ona wieść, że wśród uczniów przebywa i uczy się najprawdziwsza księżniczka. Uczniowie spekulują, usiłują na własną rękę odkryć, kim ona jest. W związku z wizualnym podobieństwem do monarchów, wszyscy obstawiają, że Lottie jest tą księżniczką Maradawii. Dziewczyny wpadają więc na pewien pomysł, aby to właśnie Lottie nie wyprowadzała nikogo z błędu i podawała się za księżniczkę. Jakie będą skutki tego pomysłu? Czy wszystko się uda? Bo będzie kiedy prawda wyjdzie na jaw, bo w końcu prędzej czy później tak się stanie, prawda?


„Księżniczka  incognito”  ukazuje nam zestawienie dwóch bohaterek, które się zaprzyjaźniły na tyle, aby sobie zaufać wręcz bezgranicznie. Można tutaj zaobserwować motyw poszukiwań samego siebie, zwłaszcza u młodych, zagubionych ludzi  jest to dość powszechnym problemem, dlatego myślę, że autorka dobrze się odniosła do takiej tematyki.
„Księżniczka  incognito”  to ciekawa książka, która z pewności spodoba się młodym czytelnikom. Można powiedzieć, że ma w sobie magię, wyjątkową atmosferę, jak z filmów Disneya. Ukazuje prawdziwą siłę przyjaźni, jak ważna jest dla dziewcząt lojalność.
Książkę czytało mi się niezwykle szybko i przyjemnie, chociaż mogłoby się wydawać, że wiekiem już dawno minęłam się z czasem nastoletnim, jednak nie było to dla mnie problemem. Jest to lektura idealna po ciężkim dniu, dla celów rozrywkowych, dla wszystkich tych małych i tych dużych księżniczek. 



Komentarze

Popularne posty