Recenzja Aleksandra Turek „Ucieleśnione emocje. Vivid Aurum”

Jaki kształt ma twoja wyobraźnia?
Rozpoczynając swoje dorosłe życie w Korei Południowej, Livid, zwykła dziewczyna z Polski, nawet nie podejrzewa, że to początek największej i najbardziej szalonej przygody w jej życiu. Wkrótce przekona się, że obok świata, który tak dobrze zna, istnieje też inny, wyjątkowy – to świat, w którym emocje znajdują swoje ucieleśnienie w postaci niezwykłych zwierząt. Doprowadzi ją tam pewnego dnia nieposłuszny wewnętrzny głos i zagadkowe sny o katedrze na spalonej słońcem pustyni.
To, co realne, zacznie się splatać z wytworami fantazji, a Livid będzie musiała stawić czoła zagrożeniu ze strony bezlitosnych bogów rozjuszonych nieposłuszeństwem istot ludzkich. Jest tylko jedna siła, która może jej w tym pomóc – wyobraźnia…




Wydawnictwo:  Novae Res

Rok wydania:  2020

Format: Książka
Liczba stron: 576


„Ucieleśnione emocje. Vivid Aurum” jest powieścią napisaną przez Aleksandrę Turek, nie jestem byłam pewna, czy historia ta jest debiutem literackim, czy wręcz przeciwnie, dlatego zaczęłam szukać, jakikolwiek informacji na temat autorki. Dowiedziałam się, że jest bardzo utalentowaną kobietą i Mistrzynią Polski w jeździe konnej w stylu western oraz trenerką jazdy konnej, oprócz tego napisała książkę i sama uwielbia je czytać. Kobieta o wielu talentach i do tańca i do różańca, która spełniła swoje marzenia i wydała powieść, którą przyszło mi przeczytać. Jakiś czas temu ostrzyłam sobie na nią zęby, czy było bardziej ze względu na opis, czy jednak na okładkę nie potrafię określić, ale myślę, że i jedno i drugie miało tutaj znaczenie. Czytając książkę zaczęłam się zastanawiać, czy jestem marzycielką, ponieważ muszę Wam powiedzieć, że zarówno marzenia, jak i silna wyobraźnia mają potężną moc. Jak bardzo? Zaraz się przekonamy.


Główną bohaterką książki „Ucieleśnione emocje. Vivid Aurum” jest młoda dziewczyna pochodząca z Polski o imieniu Livid. Postanowiła spełnić swoje marzenia i rozpocząć dorosłe życie w Korei Południowej. Z zawodu jest weterynarzem i chce udzielać lekcji jazdy konnej. Właśnie w Korei wszystko się zmieni, a dziewczyna przeżyje coś wyjątkowego, niesamowitego, co można bez problemu określić przygodą życia. Livid dowiaduje się, że nasz świat nie jest jedynym. Istnieje wiele różnych wymiarów, ale jeden szczególnie przykuwa jej uwagę, znajduje się bardzo blisko naszego. Co w nim jest takiego niesamowitego? Opiera się na emocjach, które są kluczowe, znajdują swoją wizualizację pod postacią zwierząt. To nie wszystko, odnalezienie się w tej nowej sytuacji wymaga wielkiego samozaparcia i spokoju. Czy Livid sobie poradzi? Czy odkryje dlaczego jej sny stały się takie dziwne? Czy to o czym mówią przepowiednie się ziści? Jaką rolę odegra w tym wszystkim Livid?



„Ucieleśnione emocje. Vivid Aurum” nie należy do książek lekkich, można bezpośrednio nazwać niezłą „cegiełką”. Jest bowiem dość obszerna, jednak nie ma się czym martwić bowiem nie ma się odczucia przytłoczenia i znużenia czytając debiutancką powieść. Aleksandra Turek ma niezwykle lekkie i plastyczne pióro, dlatego przez historię się wręcz frunie. Nie byłam w stanie zrozumieć, jak to się stało, że zabrnęłam w nią tak daleko, a mimo wszystko jeszcze chciałam czytać dalej. Autorka perfekcyjnie rozplanowała w powieści wszystkie wydarzenia nie pozostawiając tego przypadkowi, czy własnemu biegowi. Każda scena jest dobrze wyważona, subtelna, a opisy skrupulatne, nie ciągnęły się w nieskończoność przekazując czytelnikowi to, co jest konieczne. Aleksandra Turek zadbała o to, abyśmy poczuli klimat Korei, wszystko za sprawa przypisów, nazw i wyjaśnień, które zastosowała.
„Ucieleśnione emocje. Vivid Aurum” jest bardzo ciekawą powieścią, bawiłam się dobrze podczas jej czytania oddając wykreowanemu uniwersum. Zwiedzałam je wspólnie z bohaterką. Książkę warto jest przeczytać, wpisać na swoją listę, jestem ciekawa, czy uda nam się jeszcze przeczytać coś autorstwa Aleksandry Turek. 

Komentarze

Popularne posty