Recenzja Robert Małecki „Zadra”
Są kości i ślady, które rzucają nowe
światło
na tajemnicze zaginięcie pary studentów.
Jednak zmowa milczenia trwa od lat.
Kiedy w podchełmżyńskim Grodnie opadają wieczorne mgły, komisarz Bernard Gross bada sprawę odnalezionych w pobliskim lesie kości. Nowe tropy zaprowadzą go do sprawy zagadkowego zaginięcia pary studentów sprzed szesnastu laty.
Im głębiej i dokładniej Gross będzie szukał, z tym większym trudem przyjdzie mu przedzierać się przez gąszcz traumatycznych wspomnień skłóconych ze sobą członków rodzin dwojga zaginionych. Prawda o tamtych zdarzeniach okaże się wstrząsająca.
Zadra to mroczna opowieść o niszczącej sile miłości, ale też o śmierci, która przedwcześnie zabierając bliskich, strąca w otchłań samotności.
na tajemnicze zaginięcie pary studentów.
Jednak zmowa milczenia trwa od lat.
Kiedy w podchełmżyńskim Grodnie opadają wieczorne mgły, komisarz Bernard Gross bada sprawę odnalezionych w pobliskim lesie kości. Nowe tropy zaprowadzą go do sprawy zagadkowego zaginięcia pary studentów sprzed szesnastu laty.
Im głębiej i dokładniej Gross będzie szukał, z tym większym trudem przyjdzie mu przedzierać się przez gąszcz traumatycznych wspomnień skłóconych ze sobą członków rodzin dwojga zaginionych. Prawda o tamtych zdarzeniach okaże się wstrząsająca.
Zadra to mroczna opowieść o niszczącej sile miłości, ale też o śmierci, która przedwcześnie zabierając bliskich, strąca w otchłań samotności.
Wydawnictwo:
Czwarta Strona
Rok
wydania: 2019
Format:
Książka
Liczba
stron: 523
Cykl:
Bernard Gross
Tom
III
Egzemplarz
recenzencki
Od
jakiegoś czasu tak dyskretnie się przyglądałam twórczości Roberta Małeckiego,
jak to zazwyczaj bywa okazja czyni, w tym przypadku nie złodzieja, a recenzenta.
Kiedy wydawnictwo ogłosiło nabór postanowiłam spróbować i tak oto znalazłam się
w posiadaniu ślicznej, świeżutkiej książki Roberta Małeckiego pod tytułem „Zadra”.
Nie czytałam wcześniej nic pióra tego autora, dlatego nieco obawiałam się, czy
to nie będzie mi przeszkadzało. Chciałam dobrze się wczuć w świat rozrysowanego
bohatera, stać się detektywem i na równi z nim rozwiązywać najbardziej
skomplikowane sprawy. Czy mi się to udało? Co myślę o twórczości Roberta
Małeckiego? Czy zapałamy do siebie miłością, czy wręcz przeciwnie wrogością?
Wspólnie
z komisarzem Bernardem Grossem wędrujemy po ulicach Chełmży rozkoszując się jej
bogatymi opisami. W nie tak do końca odległym Grodnie zostają odnalezione kości,
na które natrafia jeden z wojskowych patroli. Sprawą zajmuje się Gross, badając
kolejne tropy stara się wyjaśnić i ustalić, z czym mamy przyszło mu się
borykać. Naturalnie nie działa sam Monika Skalska mu pomaga i angażuje się w
śledztwo, które może sięgać nawet szesnastu lat wstecz, kiedy w dość niejednoznacznych
okolicznościach zaginęła para studentów. Gross wykazuje się niesamowitą
dociekliwością i błyskotliwością, dzięki czemu nie interesują go zbyt pobieżne możliwe
scenariusze. Wie, że odkryte informacje nie dadzą mu spokoju, zaczęły zbyt
mocno wzbudzać jego wątpliwości. Dla rodzin zaginionych studentów po raz
kolejny przyjdzie się zmierzyć z koszmarem. Nie wszyscy są na to gotowi, czy
odnalezienie ukochanych i wiedza, co się z nimi stało przyniesie ulgę?
Nie
raz czytając podobne książki, czy oglądając filmy kryminalne zastanawiałam się,
jak musza się czuć ci żyjący, kiedy w końcu dowiadują się, co się stało z ich
bliskimi. Czy dyskretnie skrywana nadzieja umiera usłyszawszy werdykt? Czy
czują po czasie ulgę, że będą mogli ich pochować i móc odwiedzać na cmentarzu?
Jedno jest pewne żaden scenariusz do łatwych i przyjemnych z pewnością nie
należy. Które z takich życiowych podejść byłoby łatwiejsze? Myślę, że żadne,
psychika człowieka jest delikatna, a w „Zadrze” ukazany jest klimat ciężkości
związany ze sprawą kryminalną. Mrok wręcz wylewa się ze stron powieści kusząc
czytelnika i zwodząc, kiedy usiłuje rozwiązać sprawę na własną rękę.
Symbolizm
tytułowej „Zadry” dla każdego czytelnika może oznaczać coś zupełnie innego. Każdy
człowiek ma swoje własne podejście i pogląd na świat. Zadra w sercu kojarzy się
jednym, innym będzie przypominała coś zupełnie innego, dla Grossa to może być
poszlaka, której nie potrafi rozgryźć. Powiem Wam, że autor rozbudzi Wasza czytelniczą wyobraźnię do czerwoności.
„Zadra”
jest powieścią, która wywołała we mnie dreszczyk emocji, pochłonęła mnie w swoje
odmęty nie pozwalając na wytchnienie. Robert Małecki chyba chciał, abym dostała
czytelniczej zadyszki. Czytałam, czytałam i czytałam, co ważniejsze nie miałam
dość. Może i nie czytam kryminałów zbyt często, ale tego jednego z całą
pewnością nie żałuję. Zamierzam nawet w wolniejszej chwili nadrobić poprzednie
tomy. Postać Bernarda Grossa wydała mi się niezwykle ciekawa i interesująca na
tyle, że chciałabym sprawdzić, jaki był przed „Zadrą”. Uważam, że ta książka ma
w sobie siłę przebicia, jest bogata w intrygi kryminalne, wydarzenia
traumatyczne dla bohaterów, które nie będą czekać, wyjawią się prędzej czy później.
Sprawiła, że poczułam na własnej skórze osiadającą mgłę, wilgoć, tajemnicę i tą
melancholię, którą dawało się wyczuć wraz ze smutkiem w wyjątkowo gęstym lesie.
„Zadra”
Was zaskoczy nie tylko rozwiązaniem sprawy, ale także tym, że potrafi wchłonąć
pełną czytelniczą uwagę. Nie byłam w stanie ani rozwiązać tej zagadki, ani tym
bardziej odłożyć książki. Chociaż każdy z nas, a przynajmniej większość ma w
planie kontynuację przygód Bernarda Grossa, miło będzie jeśli inni czytelnicy,
miłośnicy dobrych powieści kryminalnych o nim, jak i o autorze usłyszą.
Komentarze
Prześlij komentarz