Recenzja Stefan Petrucha „Marvel: Spider-man. Wiecznie młody”

Peter Parker postanawia strzelić kilka fotek swojemu pajęczemu alter ego w akcji, żeby zarobić na czynsz. Pakuje się przy tym w kłopoty za sprawą tajemniczej legendarnej tabliczki, którą chce mieć zarówno Kingpin, jak i Maggia.


Wydawnictwo: Insignis
Rok wydania:  2019
Format: Książka
Liczba stron: 352



Nie mam zbyt wielkiego doświadczania przy czytaniu książek, które zostały napisane na podstawie Marvelowego Universum, jednak kocham te postacie i byłam niezwykle ciekawa w  jaki sposób prezentują się w wersji książkowej. Nie ma wśród nas człowieka, który nie znał by Petera Parkera i jego najważniejszych życiowych wydarzeń, które sprawiły, że stał się tym kimś, za kim podążają miliony.
Stefan Petrucha nie wraca w powieści do początków otrzymania pajęczego daru. Nie rozwija żadnej szkolnej wycieczki, ugryzienia i wszelkich problemów jakie stopniowo wynikały z tego powodu, jednak nie rezygnuje z tego, aby nie przybliżyć w skrócie czytelnikowi genezy narodzin Spider-Mana. Wydaje mi się, że to bardzo dobre rozwiązanie, nakreślenie tego, co wiedzą wszyscy, którzy z zapartym tchem śledzą komiksy, kreskówki, czy filmy, w których pojawia się nasz pajęczak. Co jeszcze znajdziemy w książce?
Naturalnie dobrze znane nam postacie, bez których nie wyobrażam sobie dobrze ukazanego Petera Parkera, mowa tutaj o cioteczce May, Mary Jane Watson, Flasha Thompsona, Harrego Osborne’a. Z tych czarnych charakterów możecie liczyć na spotkanie z Kingpin’em, Geen Goblin’em, czy też Silverman’em.


Co otrzymamy pod względem fabularnym? Z czym przyjdzie się zmierzyć Spider-Manowi?
Peter Parker pogodzony ze sobą, z faktem, że stał się Spider-Manem, próbuje pomagać ludziom biorąc na siebie odpowiedzialność za ich dobro. Peter próbuje zjednoczyć życie osobiste i kolejne misje, zmagając się z różnymi problemami. Oczywiście nic nie może pójść łatwo i przyjemnie.  Spider-Man wplątuje się w sam środek  wojny gangów. To nie wszystko, chociaż mógłby się wydawać, że to dość sporo, jak na tak młodego bohatera. Autor jednak nie zamierza dawać mu taryfy ulgowej, zrzuca na niego istną bombę, wyciągając z grobu przywódcę Maggii, który cze wszystkich sił i dostępnych mu środków pragnie pozyskać pewną tajemniczą tabliczkę. Czy mu się to powiedzie? Czy trafi na problemy? A co jeśli zdradzę Wam, że nie tylko on sam poluje na tajemniczą tabliczkę?
Peter jest zmuszony stanąć do walki nie tylko z mnożącymi się wrogami, ale także z narastającymi problemami osobistymi. Nikt nie jest przecież na tyle mocny i dobry, aby podołać wszystkiemu, zwłaszcza, kiedy jego ciocia umiera. Czy chłopak jest w stanie sobie z tym wszystkim poradzić? Czy jest jakiś ratunek dla jego chorej cioci?



„Marvel: Spider-man. Wiecznie młody”  jest idealną pozycją dla młodzieży, zawiera przesłanie, które tak mocno starali się zademonstrować nam jego twórcy. Przede wszystkim Petrucha nadał historii o młodym pajączku świeżego powiewu, przeniósł postać Spider-Mana do współczesności. Prosta i efektywna, niewymagająca i w pewien sposób lekka w odbiorze. Bardzo mi się spodobała. Miło było ponownie zetknąć się z pajęczym chłopcem i przypomnieć sobie czas, kiedy nie dało się oderwać mnie od ekranu telewizora, kiedy leciała kreskówka z nim w roli głównej.  Myślę, że nowa odsłona powieści o bohaterach z Marvelowego Universum to strzał w dziesiątkę dla fanów, jak i tych, którzy chcieliby zacząć przygodę z nim, a liczba różnych komiksów go nieco dezorientuje. Nie macie się czego bać, ten pajączek nie ugryzie, a jeśli okaże się, że jednak to zrobi, to będzie to naprawdę delikatne, a wraz z tym możecie przeżyć największą przygodę życia. 





Komentarze

Popularne posty