[PATRONAT] Recenzja Melissa Darwood „(Nie)zdobyta”


Pierwszy tom romantycznej serii górskiej pełnej miłości.
Julka ma trzydzieści dwa lata i słabo płatną pracę dziennikarki w czasopiśmie dla kobiet. Kiedy redaktorka naczelna sugeruje, by napisała artykuł na chwytliwy temat (z przystojnym szejkiem, celebrytą, milionerem lub alpinistą w roli główniej) Julka zaczyna zbierać materiały na temat polskich himalaistów.
Niebawem natrafia na informację o ekscentrycznym Jeremim Jansonie (zwanym JJ), który wydaje się być idealnym tematem na artykuł. Planuje on bowiem jako pierwszy człowiek w historii zdobyć zimą szczyt K2, i to solo, co jest istnym szaleństwem.
Wydawnictwo podchwytuje temat i proponuje dziennikarce duży budżet na napisanie reportażu. Jest jednak jeden warunek – Julka musi wziąć udział w wyprawie organizowanej przez JJ-a i dojść do bazy pod K2. Ona – która nie ma pojęcia o alpinizmie, nie znosi zimna i jest w słabej kondycji fizycznej. Jednak największy problem tkwi w tym, że Janson jest outsiderem i wcale nie chce zostać bohaterem książki.
Czy uda jej się przekonać nieustępliwego himalaistę do wspólnej wyprawy?
To wyzwanie okaże się ciężką próbą sił, i to nie tylko fizycznych. Julka nie zdaje sobie sprawy, że najtrudniej jednak będzie opanować silne przyciąganie, które narasta między nią a intrygującym Jansonem.



Wydawnictwo: Niezwykłe
Rok wydania:  2019
Format: Książka
Liczba stron: 290
Tom I




Twórczość Melissy Darwood uwielbiam i już niejednokrotnie podczas pisania recenzji jej książek o tym Wam wspominałam. Tym razem udało mi się objąć jedną z jej powieści medialnym patronatem i jestem z tego bardzo dumna, a co! Autorzy prześcigają się w zdobyciu dla nas ciekawych i atrakcyjnych pomysłów, tworząc bohaterów bliskich nam samym, którzy nie mają w życiu lekko, pragną dokonać czegoś wyjątkowego, odnaleźć samego siebie i przekroczyć granice, które wydawały się zbyt strome niczym górskie szczyty. Takie, których pokonać nie jest łatwo, czy chociażby się do nich zbliżyć, a nawet pomyśleć, że można by było osiągnąć coś tak monumentalnego. Jedni jedynie o tym myślą, marzą i tkwią w takim poczuciu, a inni biorą swoje pasje przekształcając je na zamiary i je realizując.  Są odważni, niezłomni, bohaterscy, a przecież są ulepieni z takiej samej gliny jak my. Więc, co takiego stoi nam na przeszkodzie, abyśmy sami „chwycili byka za rogi” i spróbowali realizować marzenia, które tylko poprzez pryzmat strachu wydają się być takie nierealne? Jedynym ograniczeniem jest strach, tylko czy w każdym przypadku potrafimy go pokonać? Kiedy powinniśmy odpuścić? Czy człowiek jest istotą stworzoną do łamania swoich własnych lęków i przekraczania granic, które sam sobie wyznacza? Czy właśnie tego, chce nas nauczyć Melissa Darwood?




Życie ludzkie jest podróżą, która bywa kręta i niezwykła. Nigdy nie wiadomo, co czeka na nas za kolejnym stopniem, czy zakrętem, kogo ześle na nią przeznaczenie. Poszukujemy celu, jakiegoś promyka nadziei, który potwierdzi nam, że podążamy we właściwym kierunku, że nie powinniśmy zawrócić. Chcemy być tą odpowiednią osobą we właściwym miejscu, zdobyć sens własnego istnienia. Nikt z nas nie chce jedynie wegetować, pragniemy istnieć.
Każdy z nas ma górę, która pozostaje niezdobyta, dopóki stopniowo nie zaczniemy się zbliżać do jej szczytu. Wspinaczka może trwać latami, ale z całą pewnością będzie tego warta, nie ważne będą poranione palce, czy przetarte kolana. To tylko niewielka cena, którą przyjdzie nam ponieść. Widok ze szczytu i smak sukcesu, który poczujemy będzie warty każdej kropli krwi, potu, który oblał czoło, każdego kroku i bólu ramion. Niestety nie każdy od razu ma szanse na to, aby tam dotrzeć, czasem wspinaczka trwa o wiele dłużej i  szczyt wydaje się oddalać z każdym stawianym krokiem. Bywają niepewne, nieasekurowane przez nikogo, niejednokrotnie zsuwamy się w dół, aby ponownie zmierzyć się z przebytym wcześniej dystansem, aby pokonać go znacznie pewniej, lepiej i szybciej. Niezależenie od tego, jaka jest przyjęta przez nas droga, prędzej czy później uda nam się zdobyć nasz własny szczyt niezdobytej góry.




Główną bohaterką książki Melissy Darwood pod tytułem ,,(Nie)zdobyta” jest trzydziestodwuletnia Julia, trudniąca się zawodem dziennikarki. Pisze artykuły do pisma dla kobiet, które niestety podupada, zarówno firma jak i jej zarobki nie mają się najlepiej. Jedynym ratunkiem jest napisanie jakiegoś chwytliwego tekstu, z kimś interesującym na tyle, że poruszy serca kobiet. Tylko jak zdobyć interesujący materiał? Z całą pewnością droga ku temu nie będzie łatwa, ale czy ktoś obiecywał, że będzie? Wywiad z ciekawym, ujmującym i przystojnym mężczyzną nie musi być taki skomplikowany, prawda? W wyniku reserchu, którego się podejmuje, Julia postanawia porozmawiać z kimś, kto zajmuje się wspinaczką. Julia rozpoczęła poszukiwania, kogoś interesującego, aż natknęła się na informację o Jeremim Jansonie. Kim jest ten śmiałej i co takiego planuje?


JJ to himalaista, który ma zamiar jako pierwszy w historii zdobyć szczyt K2 i to zimą. Czy jest odważny, czy szalony? Praca dziennikarki, jak i projekt się zmienia, tym razem ma napisać reportaż dokumentujący wyprawę Jasona na szczyt K2. Sam przystojny alpinista jest zdystansowany, nie szuka rozgłosu, stroni od niepotrzebnych plotek. Czy ktoś taki mógłby się przekonać do pomysłu napisania o nim książki? Jeśli już do tej części mógłby się jakoś przekonać to czy będzie równie szczęśliwy wiedząc, że Julia byłaby jego towarzyszką podczas tej wyprawy? Julka ma zerową wiedzę na temat alpinizmu i mniejszą niż zero kondycję fizyczną, o którą nigdy nie musiała przecież dbać. Jak się potoczy wspólna wędrówka bohaterów? Ile poświęceń przyjdzie im znieść nim będą gotowi na wyprawę? Ile pracy w to wszystko włoży Julka? Czy wytrwa, a może zrezygnuje?
,,(Nie)zdobyta” jest powieścią, która powala czytelnika świeżością, pasją i ciężką pracą, którą wykonali bohaterowie, ale także autorka, która skrupulatnie zbadała temat dotyczący wspinaczki i gór. Zdecydowanie powieść różni się od tych, które wyszły wcześniej spod jej pióra. Jest bardziej dojrzałą, szczegółowa, pochłania czytelnika sporą dozą ciekawości. Muszę wspomnieć, że to pierwszy tom wspanialej powieści, w której buzują emocje i uczucia na każdym kroku. Czy spotkaliście się wcześniej z tematem alpinizmu w książkach, które nie są biograficzne czy dokumentalne? Przyznam szczerze, że nie miałam wcześniej takiej okazji, dzięki Melissie mogłam poszerzyć swoją wiedzę i nieco poznać jej tajniki, co było niezwykle ciekawym doświadczeniem.



,,(Nie)zdobyta” to powieść, którą czyta się przyjemnie i zbyt szybko niżby się chciało, bohaterowie są barwni, charakterni, mają coś do powiedzenia, przekazania czytelnikowi. Jeremi jest outsiderem, nosi na swoich barkach brzemię, próbuje sobie udowodnić pewne rzeczy, czuje, że ma kontrolę podczas wspinaczki. Zawsze trzymał się na uboczu, nie miał przyjaciół, jest uznawany za dziwaka, dzikusa, szaleńca, który porywa się z motyką na słońce. Jest niezwykle wytrzymały fizycznie, a także psychicznie, czy aby na pewno? Nie jest zbyt towarzyski, wygląda na aroganckiego, kogoś z kim trudno się jest porozumieć, a co dopiero spędzić z nim czas. Wszystko za sprawą charakteru, który do najmilszych nie należy, jednak może to tylko maska? Sam JJ chce spokoju, a może go otrzymać budując dookoła siebie mur, nikt nie zada sobie na tyle dużo trudu, aby go przekroczyć, czy chociażby zbliżyć do niego. Cóż nie znał Julii, kobiety, która jest nieokrzesana w pewien uroczy sposób, doświadczona przez nieudane związki, uparta i zdeterminowana, aby zdobyć materiał, który stanie się czymś wspaniałym, ale czy tylko to będzie jej pragnieniem, kiedy pozna bliżej szalonego dziwaka? Kobieta, której charakter jest niepospolity okraszony niecodziennym poczuciem humoru i zamknięty w sobie samotny wilk, czy to może się udać? Kobieta nie wierzy w miłość od pierwszego wejrzenia, ani w  to, że istnieją książęta z bajki, wyidealizowani mężczyźni z gazet, czy książek. Nie, dopóki los na jej drodze nie stawia Jeremiego Jansona.



,,(Nie)zdobyta” to nie tylko powieść romantyczna ma w sobie znacznie więcej, jak na przykład dobry humor, który sprawił, że niejednokrotnie zaśmiałam się, czy to z sytuacji, czy z dialogów, czy nieokrzesanych myśli głównej bohaterki.  Fabuła to majstersztyk w najczystszej postaci , została poprowadzona dynamicznie, dlatego nie sposób się przy niej nudzić. Mimo tego relacja między głównymi bohaterami rozwija się powoli i spokojnie, nic nie dzieje się bez przyczyny, nic nie jest wymuszone. Melissa Darwood po raz kolejny mnie zachwyciła, zastanawiam się, czy potrafi napisać złą książkę, która będzie pozbawiona przesłania. Po namyśle wiem, że nie ma takiej opcji, dlatego serdecznie Wam polecam zapoznać się z twórczością bohaterki. 























Komentarze

Popularne posty