Recenzja Penelope Ward „Miłość Online”
Któregoś
wieczoru Ryder, przystojny playboy i syn producenta filmowego, przeglądał
stronę z sekskamerkami. W oko wpadła mu dziewczyna ze skrzypcami. „Montana”
miała piękny głos i cudownie śpiewała. Była śliczna, ujęła go świeżą, naturalną
urodą, która nie potrzebowała makijażu ani skalpela. Ryder przedstawił się jako
„ScreenGod” i rozpoczął rozmowę. Następnego wieczoru ponownie zagadnął
dziewczynę. Wkrótce nocne odwiedziny stały się jego ucieczką od rzeczywistości,
a „Montana” — obiektem fascynacji i obsesją. Inteligentna, bystra, z poczuciem
humoru, pociągała Rydera jak żadna inna kobieta.
„Montana” to tak naprawdę Eden. Praca przed kamerką jest dla niej sposobem na podreperowanie budżetu. Trudno jej przeoczyć „ScreenGoda”, bo zachowuje się inaczej niż pozostali obserwujący. Okazuje jej zainteresowanie i autentyczną troskę, a także rozmawia z nią z szacunkiem i uwagą. Wkrótce również dla Eden spotkania na czacie stają się najważniejszym punktem dnia, choć zdaje sobie sprawę, że taka wirtualna znajomość najpewniej długo nie potrwa. Musi zakończyć się rozstaniem. Im mniej przykrym, tym lepiej.
Granica, którą Eden stawia Ryderowi, jest jasna. Każde ma pozostać w swoim świecie — tyle że chemia między nimi jest coraz silniejsza. W pewnym sensie są dla siebie anonimowi, ale dzięki temu nie boją się szczerości i otwartości. Do mężczyzny wreszcie dociera, że jeśli znajomość z Eden pozostanie jedynie w internecie, zaprzepaszczą szansę na prawdziwą miłość. Ryder postanawia zaryzykować i odnaleźć ukochaną w realnym świecie. Wystarcza mu niewielka wskazówka...
„Montana” to tak naprawdę Eden. Praca przed kamerką jest dla niej sposobem na podreperowanie budżetu. Trudno jej przeoczyć „ScreenGoda”, bo zachowuje się inaczej niż pozostali obserwujący. Okazuje jej zainteresowanie i autentyczną troskę, a także rozmawia z nią z szacunkiem i uwagą. Wkrótce również dla Eden spotkania na czacie stają się najważniejszym punktem dnia, choć zdaje sobie sprawę, że taka wirtualna znajomość najpewniej długo nie potrwa. Musi zakończyć się rozstaniem. Im mniej przykrym, tym lepiej.
Granica, którą Eden stawia Ryderowi, jest jasna. Każde ma pozostać w swoim świecie — tyle że chemia między nimi jest coraz silniejsza. W pewnym sensie są dla siebie anonimowi, ale dzięki temu nie boją się szczerości i otwartości. Do mężczyzny wreszcie dociera, że jeśli znajomość z Eden pozostanie jedynie w internecie, zaprzepaszczą szansę na prawdziwą miłość. Ryder postanawia zaryzykować i odnaleźć ukochaną w realnym świecie. Wystarcza mu niewielka wskazówka...
Wydawnictwo:
Editio Red
Rok
wydania: 2019
Format:
Książka
Liczba
stron:
„Miłość
Online” to kolejna nowość na wydawniczym rynku autorstwa Penelope Ward, autorki,
którą darzę szczególną sympatią, dlatego, kiedy nadarzyła się okazja do
zrecenzowania tej powieści, nie trzeba było mnie długo przekonywać. Po książki
Ward sięgam z zamkniętymi oczami, wiedząc, że nie zostanę rozczarowana, że
zawsze udam mi się odszukać w przedstawionej historii coś wyjątkowego, coś, co
mi się spodoba. Tytuł powieści jest bardzo współczesny, przecież wiele
małżeństw zapoznało się przez Internet, wiele ludzi także się nacięło na
oszustów, ale nie ma złotego środka. W codziennym życiu także poznając
człowieka, nie mamy gwarancji na to, że nie jest kimś innym, niż to, na kogo
się kreuje w naszych oczach. O czym chce opowiedzieć nam Ward?
„Miłość
Online” opowiada historie Rydera, wydaje się, że ma wszystko, czego tylko
zamarzy. Jego życie jest wprost perfekcyjne, a przynajmniej właśnie takie się
wydaje. W rzeczywistości wszystko może być tylko złudnym snem, grą pozorów,
którą dostrzegają inni obserwujący z odległości ludzie. Ma ogromną rezydencję,
mnóstwo pieniędzy i z jakiegoś powodu żadna z tych rzeczy nie uczyniła go
spełnionym. Ostatnio jego życie jest puste, a jego istnienie pozbawione sensu.
Wszystko go nuży, łatwe kobiety, a luksusowe dobra materialne nie cieszą, jak wcześniej.
Zwiedziony samotnością postanawia wejść na jeden z czatów online, o tematyce
erotycznej. Próbował swjego szczęścia wędrując po różnych internetowych
możliwościach, czy mu się powiedzie? Czy spotka na swojej drodze wartościową
kobietę? Czy przełamie swoją passę i pozwoli sobie na szczęście? Jemu przecież
zawsze trzeba odrobinę dopomóc, czy Ryder znajdzie w sobie odwagę, aby to
zrobić?
Eden,
a raczej „Montana” prowadziła podwójne życie, dorabiała w domu, pokazywała
swoje ciało rozmawiając z mężczyznami na seks czacie. W najśmielszych snach nie
spodziewała się, że w ten sposób może poznać człowieka, który nie będzie
zainteresowany jej ciałem, ale tym jakim jest człowiekiem. Mężczyzna podpisujący
się nickiem „ScreenGod” sprawił, że jej świat zadrżał w posadach. I
chociaż była dla niego tajemnicą, nie chciała zdradzić zbyt wiele o sobie, nie
wyobrażała sobie dnia, aby nie spędzić z nim czasu. Ich rozmowy stały się tradycją,
rytuałem bez, którego świat bohaterów o wiele by zubożał. Ryder nie
przypuszczał, że rozmawiając w takim miejscu pozna kogoś, z kim będzie mógł pogadać.
Świat realny coraz mocniej ich do siebie przyciągał. Czy warto ryzykować tak
wiele?
„Miłość Online” jest powieścią, w której spotykają się
bohaterowie w sposób wirtualny, a świat pixeli sprawia, że zaczyna mocno się zacierać
z tym realnym. Rozmowy głównych bohaterów były szczere, pełne kultury i pasji,
jak podczas randek, kiedy para się poznaje i jest zafascynowana tą wspaniałą
osobą, z którą przyszło jej się spotkać.
Penelope Ward dojrzała, napisała
romans, w którym główną rolę odgrywają
uczucia, a nie pociąg fizyczny i erotyzm. To historia, która nie jest przesądzona,
nie wiadomo tak do końca, czy spotka nas szczęśliwe zakończenie. To z pewnością
jedna z lepszych powieści Penelope Ward, które udało mi się przeczytać. Nic nie
jest pośpieszne, nic nie dzieje się na siłę, żaden z problemów poruszonych w
lekturze nie jest potraktowany po macoszemu.
Autorka dba o realizm w swoich
książkach, wraz z kolejnymi dziełami ukazuje czytelnikom swoją inną twarz.
Coraz bardziej mi się ona podoba, widać jak ewoluuje. Bohaterów polubiłam, nie
są nudni, jednowymiarowi, a wręcz przeciwnie, są dobrze wykreowani, co
ważniejsze zróżnicowani. Mam nadzieję, że książka Wam się spodoba, jestem przekonana,
że warto dać jej szansę. Bohaterowie są tego warci.
„Miłość Online” może przydarzyć się każdemu, nie ważne czy będzie
to na stałe, czy na chwilę, da człowiekowi wiele, wyzwoli uczucia i emocje, a
to przecież w tym wszystkim jest najważniejsze.
Komentarze
Prześlij komentarz