Recenzja Laura Sebastian „Pani Dymu”

Moja matka była królową pokoju, ja wiem zbyt dobrze, że pokój nie wystarczy…
Kaiser zamordował matkę Theodosii, Królową Ognia, gdy Theo miała zaledwie sześć lat. Zawłaszczył kraj Theo, a ją samą trzymał jako więźnia, ogłaszając ją Księżniczką Popiołu. Ta epoka dobiegła końca. Kaiser uważał swojego więźnia za słabego i bezbronnego. Nie zdawał sobie sprawy, że błyskotliwy umysł stanowi najbardziej śmiercionośną broń.
Theo nie nosi już korony z popiołu. Odzyskała należny jej tytuł i zdobyła zakładnika – Prinza Sorena. Ale jej lud pozostaje w niewoli pod panowaniem Kaisera, podczas gdy ona sama przebywa tysiące kilometrów należnego jej tronu.
Aby odzyskać to, co jej odebrano, będzie potrzebowała armii. Rzecz w tym, że wiąże się to z koniecznością zaufania jej ciotce, przerażającej piratce Dragonsbane, według której armię można zdobyć, tylko wydając Theo za mąż. Jednak żadna astreańska Królowa nigdy nikogo nie poślubiła…
Theo wie, że wolność ma swoją cenę, ale jest zdecydowana znaleźć sposób na uratowanie własnego kraju bez jednoczesnej utraty siebie.


Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Rok wydania:  2019
Format: Książka
Cykl: Trylogia Księżniczki Popiołu
Tom II



„Pani Dymu” jest  drugim tomem Trylogii Księżniczki Popiołu i musze powiedzieć, że przekroczyła moje oczekiwania. Zastanawiałam się czy spotkam się tutaj z syndromem drugiego tomu, jednak nic takiego nie miało tutaj miejsca. „Pani Dymu” Laury Sebastian jest naprawdę dobrym odłamem całej historii zaserwowanej nam przez autorkę. Wydarzenia tego tomu rozgrywają się po tych, które miały miejsce w „Księżniczce Popiołu”, nie mamy więc dużego przeskoku w czasie.
Główną bohaterką książki „Pani Dymu” jest Theodosia, prawowita królowa Astrei, która niestety w dalszym ciągu pozostaje we władaniu Kaisera, tyrana, który niewoli jej naród. Theo nigdy nie będzie już nosiła korony z popiołu, ale długa droga przed nią.  Usiłuje zdobyć armię, dlatego też udaje się w podróż wraz ze swoją ciotka Kalistrade, która ma zapewnić jej odzyskanie ojczyzny. Dziewczyna zostaje postawiona na piedestale, jest zmuszona dokonać bardzo ważnych wyborów, które zadecydują o losie Astrei i jej mieszkańców. Czy jest na to gotowa? Jakie ma plany względem Sorena? Czy jest jedynie pionkiem i więźniem w grze, która się toczy? W jaki sposób Teo może zyskać armię? Cóż, każda królowa potrzebuje swojego króla, im potężniejszy tym lepiej, czy będzie gotowa na takie poświęcenie dla swojego kraju? Za namową Dragonsbane udaje się do Sta'crivero, aby tam szukać pomocy i przyszłego męża, którego uczyni królem.



Wybór partnera oznacza porzucenie tego wszystkiego w co wierzy Theo, chociaż została królową wciąż musi się wiele nauczyć i dorosnąć. Autorka ukazuje podejście feministyczne i podziwiam Theo za obronę nie tylko jej kraju, ale i samej siebie. Bohaterka musi stawać przeciwko poniżaniu, nierównemu traktowaniu przez mężczyzn, chociaż jest królową jest obrażana.
Theo odwiedza obóz dla uchodźców w kraju, w którym tymczasowo przebywa, jest zaskoczona sposobem ich traktowania. Rzeczywistość jest na tyle szokująca, że pragnie się odwrócić wzrok od tego wszystkiego, jednak nie powinno się tego robić. Nie wspominając już o tym, że to wciąż się  dzieje w naszym świecie. Dobrze, że taka tematyka została poruszona i przybliżona współczesnemu czytelnikowi uwrażliwiając go na realne problemy. Często w książkach fantastycznych YA widzimy motyw królowej, która chce wyzwolić swój lud, ale bardzo rzadko widzimy traktowanie wyżej wymienionych ludzi. Bardzo się cieszę, że Laura Sebastian postanowiła włączyć się w tą kontrowersyjną dyskusję, która dotyczy dziś wielu ludzi na całym świecie.



„Pani Dymu” nie ma może zbyt szerokiego pola, jeśli chodzi o miejsce, w którym rozgrywa się akcja. Mamy do wyboru statek, którym podróżuje, albo pałac, w którym przebywa usiłując zdobyć potrzebną jej siłę, której koszty są wysokie. Nie chodzi przecież jedynie o nią, ale także o klejnoty, w których płynie magia.
W tej części Theo ma szerokie pole do popisu, autorka ukazuje jak długą drogę przeszła, a jak wiele jeszcze przed nią, droga do odzyskania korony jest daleka.
„Pani Dymu” bardziej zagłębia się ku idei robienia wszystkiego, co trzeba, tego, co słuszne, nawet jeśli oznacza to rezygnację z własnej dumy i przyjęcie pomocy.  Ciągłe surowe traktowanie i narażanie się na ból zarówno jej własny, jak i ludu powoli zanikało ku bardziej miękkiemu otoczeniu, ukazując wewnętrzną siłę i wzrost determinacji głównej bohaterki.
Książka bardzo mi się podobała, jestem bardzo ciekawa, jaki tor obierze Laura Sebastian w finałowym tomie, mam nadzieję, że Teo pokaże wszystkim jaką jest wspaniałą królową. Myślę, że warto będzie na to czekać. 








Komentarze

  1. Jestem bardzo ciekawa :)
    Pozdrawiam, Pola
    www.czytamytu.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty