Recenzja Anna Fobia „Anaid. Niezwykły Zmysł”

Zieleń jej oczu nie była zwykłym kolorem!
Spojrzenie kryło coś niecodziennego i w zależności od nastroju – potrafiło przybierać różne kolory tęczy… Czy ktoś widział coś podobnego?
Przyjazd do Irlandii okazał się najlepszym i zarazem najgorszym, co spotkało Anaid. Dom, w którym zamieszkała, przywiał tornado wspomnień, a przepaść nad szmaragdowymi klifami wabiła tajemniczą mocą, wcale nie kusząc śmiercią, lecz odpowiedziami na pytania, których dziewczyna nawet nie zdążyła zadać.
Światełkiem w jej życiu okazało się poznanie Caluma i magia muskająca ich ciała, gdy przebywali w pobliżu siebie. Tylko przy nim ciągłe przeczucie, że utknęła w złym miejscu i czasie – rozmywało się, a każdy jego pocałunek wnosił porcję prawdy do serca dziewczyny. Niestety, gdy połączyli w miłości nie tylko dusze, ale również ciała – doszło do tragedii. Anaid poznała mroczną część siebie, o której istnieniu nie miała pojęcia i nie potrafiła jej kontrolować.
Pomoc Caluma w rozwikłaniu sekretów pamięci nie mogła być wystarczająca... Klucz do prawdy krył w swoim wnętrzu tajemniczy chłopak – Kaiden. Tych troje znało się w przeszłości, która rozdzieliła ich drogi.
Dwa światy, które łączy jej historia.

Dwie różne miłości, które łączy ta dziewczyna.
Anaid – Niezwykły zmysł!
ZOBACZ! POCZUJ! ZAUFAJ!
Trzy serca, które wyruszyły kiedyś w oddzielną drogę, będą musiały się spotkać i połączyć w strzępach wspomnień.

Wydawnictwo:  Waspos
Rok wydania:  2019
Format: Książka
Liczba stron: 330
Cykl: Heartbeats
Tom I

Przyznam szczerze, że dawno nie czekałam na jakąś książkę tak, jak na debiutancką powieść Anny Fobii pt. „Anaid. Niezwykły zmysł”.  Połączenie emocji, fantastyki i dobrej akcji sprawia, że czuję się wręcz zobowiązana, aby po taką powieść sięgnąć, a co ważniejsze Wam o niej opowiedzieć. Do sięgnięcia po książkę skusiły mnie cytaty, które co jakiś czas pojawiały się w bookstagramowej społeczności. To nie byle jakie słowa, pełne magii, pasji, a przede wszystkim specyficznego dostrzegania świata, które uwielbiam. Autorka pisze w sposób emocjonalny, dojrzały, który zachwyca od samego początku do samego końca, ale po kolei. Zacznijmy do tego, o czym jest ta książka.
Anaid pochodzi z Irlandii, jest dziewczyną, która pozornie nie wyróżnia się niczym szczególnym do czasu, kiedy w grę wchodzą emocje. Jej oczy zmieniają barwę w zależności od tego jakie emocje nią targają, ale czy to wszystko? Jest człowiekiem, który ma wyostrzone zmysły, odczuwa wszystko silnej, mocniej, wyraźniej patrzy na świat. Czasami może się wydawać, że egzystując potrafimy poznać, odkryć prawdę, kim się jest, jednak czasami ta pewność okazuje się złudna. Niektórzy skrupulatnie są w stanie trzymać się wręcz kurczowo tej wiedzy, świadomie ignorując sygnały, które wskazują, że jednak drzemie w nich coś znacznie więcej niż na początku sądzono. Czasami jest to spowodowane strachem, nikt nie chce się wyróżniać, być przecież wytykany palcem, odrzucenie  i napiętnowanie nie jest niczym przyjemnym, ani tym, czym tak naprawdę chciałoby się przechodzić. Bywa i tak, że wystarczy jedna niewielka i pozornie bez znaczenia iskierka, która zdoła wywołać lawinę emocji doprowadzając do odkrycia prawdy. Taki bodziec, który potrząśnie nami nakierowując ku temu, do czego pozostaliśmy stworzeni. Czasem zastanawiam się, czy już zdołałam to odkryć, czy w dalszym ciągu powinnam szukać.



Jeśli myślicie, że Anaid jest kluchą, która nie potrafi przytrzeć komuś nosa to jesteście w błędzie, jest to dziewczyna z charakterkiem. Musiała opuścić Stany Zjednoczone i przenieść się do Irlandii, zupełnie nowego, innego świata. Trudno się więc dziwić, że ma problemy z zaklimatyzowaniem się w  nowej rzeczywistości, zwłaszcza, że powierzchowne ocenienie dziewczyny, nie wypada zbyt zachęcająco. Dopiero przy bliższym poznaniu, kiedy Anaid dopuści do siebie kogoś pozwalając się poznać, sporo zyskuje. Na studiach poznaje pewnego mężczyznę o imieniu Calum, który dostrzega w niej to „coś”, co sprawia, że jest dla niego wyjątkowa. Czuć między nimi te przyciąganie, które sprawia, że świat zaczyna biec zupełnie nieznanym torem.  Anaid męczą nocami dziwne sny, które bardziej przypominają wspomnienia, które zostały wyrwane z jakiegoś dalekiego okresu. Sprawiają, że jest bardziej zaniepokojona i niepewna samej siebie. Co wspólnego z tym wszystkim ma Calum? Czy kolejne tajemnice, które zaczynają się pojawiać uda im się rozwiązać? Czym są dziwne znaki na ciele dziewczyny, które pojawiają się nagle i tak samo szybko znikają? Kim naprawdę jest Anaid? Co chcą przekazać jej tajemnicze sny? Na bohaterów spada wiele problemów, Calum może i nie jest bohaterem, do którego przywykliśmy w książkach, silny,  wyszczekany i mroczny. Jest dobrym chłopakiem, któremu rodzinne kłopoty sporo namieszają w życiu, zwłaszcza, kiedy coraz bardziej zatracał się w relacji z Anaid. Czy uda im się rozwiązać tajemnicę wspomnień dziewczyny? Kim jest tajemniczy Kaiden, czy to właśnie on dzierży klucz do rozwiązania tej zagadki?



„Anaid. Niezwykły Zmysł” jest niezwykle wciągającą lektura, która pochlania czytelnika każdym słowem, każdym opisem, odczuwaną emocją. Nie jestem w stanie Wam przekazać, jak bardzo wyczekiwałam momentu, z którego dowiedziałabym się, co mają wspólnego te sny z naturą Anaid. Anna Fobia potrafi podtrzymywać ciekawość trzymając w napięciu. Sposób w jaki opisuje świat autorka sprawia, że z chęcią zaczytuję się w każdym nakreślonym słowie. Nigdy bym nawet nie pomyślała, że jest to debiut, opowieść jest bardzo dobrze przemyślana i dopracowana. Każdy aspekt zdaje się do siebie pasować, bohaterowie są barwni, Calum jest uroczy, chociaż może czasami odrobinę nieśmiały, jednak nie sposób nie czuć więzi między nim, a Anaid.
Autorka przedstawia nam wydarzenia zawarte w książce z perspektywy kilku postaci, dzięki czemu mamy szerszy obraz rozgrywanych wydarzeń. Poznajemy ich myśli, potrafimy lepiej wczuć się w sytuację, scalić z bohaterem, jakbyśmy sami mieli ważną rolę do odegrania.
„Anaid. Niezwykły Zmysł” jest powieścią, w której akcja jest dobrze wyważona, chociaż wszelkie wydarzenia, jak i informacje dawkowane są stopniowo, nie można powiedzieć, że dzieje się to opornie. Nie odczuwałam znużenia, nie przewracałam oczami, czekając na to, aby w końcu coś ruszyło do przodu. Czasami pośpiech bywa złym doradcą, w tym przypadku umiarkowane tempo wyszło książce na duży plus.
Nie mogę się doczekać, kiedy w moje dłonie wpadnie kolejny tom, który przygarnie mnie do siebie równie mocno, jak „Anaid. Niezwykły Zmysł”. Polecam Wam gorąco. 




Komentarze

Popularne posty