[PATRONAT] Rozdział drugi część druga ANA ROSE "Wroga Miłość" Part 2



ROZDZIAŁ 2 część druga
Adeline

***

Podchodzę pod zapełniony bar. Wszyscy barmani są akurat po drugiej stronie, z dala ode mnie. Wzdycham i czekam spokojnie, aż któryś z nich wróci w moje rejony. Stoję już kilka minut, przestępując z nogi na nogę, już nieźle zniecierpliwiona. Mój temperament zaczyna dawać o sobie znać. Mam uczucie, że jeszcze chwila, a komuś się dostanie. Wtedy wciska się przede mnie jakiś wyrośnięty koleś i spycha mnie w dalszy kąt, a po chwili pojawia się przy nim barman. O co tu chodzi? Ja stoję tu wieczność, a ten palant pojawia się jak spod ziemi, wpieprza się w moją miejscówkę i barman leci do niego jak do Boga. Powinno mnie to zastanowić bardziej, ale nie wytrzymuję i walę kolesia w bok. Zgina się od tego ciosu i strzela na mnie swoim miodowym spojrzeniem.
 – Co to miało być? – pyta, pocierając swój bok. 
– Byłam tu pierwsza – cedzę przez zęby.
– Tak? – zaczyna kpić ze mnie. – No popatrz, nie zauważyłem cię. 
– Widocznie jesteś ślepy – warczę. 
Wygląda jak niejeden mokry sen kobiecy. Ale ja znam te przypadki i lepiej znikać z ich pola widzenia jak najszybciej. Brunet z dwoma seksownymi dołeczkami w policzkach, białymi, równiutkimi ząbkami, ciałem jak u jakiegoś sportowca, no i tym jego ostrym męskim, zachodzącym w każdy twój por, zapachem. 
– Declan. – Słyszę za sobą słodki głosik, który jak okazuje się, należy do blond cycatej panienki. 
– Lina. – Widzę jak mota się między nami, więc postanawiam mu w tym pomóc. 
– Lepiej poszukam koleżanki. – Wstaję, mijam go i słyszę jak wciąga głęboko powietrze. 
– Lina, poczekaj tu chwilę na mnie – instruuje dziewczynę, gdy ja od nich odchodzę. 
Ta, niezadowolona gdera coś pod nosem, ale jej potencjalny partner do łóżka najwyraźniej już się nią nie interesuje. Ktoś znienacka łapie mnie za rękę i staję jak wmurowana. Każda poprzednio przeżyta noc wraca z podwójną mocą. Ale kiedy moje oczy lądują na osobie, która to zrobiła, czuję pewną ulgę.
 – Nie poznałem twojego imienia – mówi nieznajomy.
– Nie jest ci ono do niczego potrzebne. – Próbuję wyszarpnąć się z jego ciepłego dotyku, ale jest silniejszy. 
– Imię – powtarza z pewnym siebie uśmieszkiem. 
– Boże, Declan znaleźć cię w tym tłumie to istne szaleństwo – mówi nagle jakaś inna dziewczyna. 
Oglądam się i teraz stoję podwójnie zszokowana. Tą dziewczyną okazuje się być Sienna, która, jak się domyślam, jest siostrą tego chłopaka.
 – Ana? – Strzela oczami na mnie. – Declan? – Zerka na jego dłoń, która trzyma mnie. – Co tu się dzieje?
 – Twój brat okazał się dupkiem, wciskającym się w kolejkę – cedzę przez zęby, wyszarpując dłoń z jego uścisku.
 – Znacie się? – Teraz odzywa się Declan. 
– Tak – odpowiada mu krótko Sienna. 
– Skąd? – Jego pytania nie mają końca. 
– Boże, może przywitałbyś się, idioto, z siostrą. – obrusza się na jego zachowanie Sienna. 
On w jednej chwili zostawia mnie, a ja robię dwa kroki do tyłu. Bierze Siennę w swoje ogromne ramiona i przytula mocno do siebie, aż ta krzyczy z bólu i równocześnie śmieje się. – Kiedy wróciłaś? – pyta Declan.
 – Dziś – odpowiada mu sucho.
– W porządku z tobą? – Porozumiewają się spojrzeniem. 
– Bywało lepiej. – Posyła mu mały uśmiech, który nie dociera do jej oczu. 
– Przykro mi… – Sienna zakrywa mu usta, aby nic nie mówił.
 – Nie zaczynaj – beszta go. 
Obserwuję ich relację, która przypomina mi o Kelly. Moje oczy zachodzą łzami. Tęsknię za nią. Może nie była za mądra i lubiła wpadać w kłopoty, ale bez względu na to wszystko, była moją siostrą. Cholera, ona nadal nią jest. Nie ma nawet takiej opcji, aby nie żyła. Nie zauważam, że tłum spycha mnie nieco dalej od dwójki rodzeństwa. Pozwalam im nacieszyć się sobą i schodzę im z drogi. Idę prosto do wyjścia. Trafię sama do domu. Sienna jest wśród swoich znajomych, nie jestem jej dłużej potrzebna. Mam już wyjść, gdy ktoś ponownie łapie mnie za rękę i ciągnie na twardą rozgrzaną klatę. Mam ochotę zapaść się pod ziemię, bo czuję się jak jakaś niezdara.
 – Teraz lepiej. – Śmieje mi się do ucha głęboki męski głos.
– Declan, nie zachowuj się na jej widok jak typowy samiec alfa. – Sienna beszta go i ratuje mnie przed nim. 
Zostawiamy go i wracamy do baru, w którym o dziwo zostajemy od razu obsłużone. Szybko przekonuję się, czym to jest spowodowane.
 – Kupę czasu, piękna. – Jeden z barmanów posyła Siennie flirciarski uśmiech. 
– Jak wiesz, byłam na drugim kontynencie – przypomina mu oschle. 
– Miło było cię widzieć znowu. – Puszcza do niej oko.
 – Odpuść, Fin – mówi nieco ostrzej Sienna.
 – Taka sama jak zawsze – drażni się z nią. 
– Fin. – Piorunuje go wzrokiem. 
– Odpuść, bracie – wtrąca się Declan. – Już raz spieprzyłeś sprawę. 
Zaczynam nieco łapać. Fin i Sienna chyba kiedyś byli ze sobą. Ale chłopak musiał coś nieźle spaprać i wszystko się posypało. 
– To gdzie mogę cię znaleźć? – zagaduje do mnie Declan. 
– Nawet nie wpadłbyś na to. – Śmieje się tym razem Sienna.
 – Sienna! – Błagam ją wzrokiem.
– Kochana, on zorientuje się prędzej czy później – zauważa. 
– Więc? – dopytuje Declan. 
– Mieszkam i pracuję u twojej babci. – Sama odpowiadam mu na pytanie.
 – Fakt, dawno u niej nie byłem – stwierdza z uśmiechem, zadowolony z siebie. – Ale teraz to się zmieni. 
– Declan! – Pojawia się ponownie blond lalunia.
 – Miłe panie… – Patrzy na mnie, jakby czekał na jakiś znak ode mnie. Nie odzywam się, więc odpycha się od baru. – Czas się zabawić. – Mruga do mnie arogancko i oplata ramię wokół blondynki. – Do zobaczenia później. Odchodzą oboje, a ja wracam do swojego piwa. Wypijam je, po czym wychodzimy ze Sienną i wracamy zmęczone do domu. 



***


– Witajcie, skowroneczki. – Dorothy wchodzi do kuchni w radosnym nastroju.
 – Co się takiego stało babuniu, że masz od rana taki wyśmienity humor? – pyta zaciekawiona Sienna. O dziwo obie razem pojawiłyśmy się w kuchni bladym świtem, spragnione kawy.
– A, bo będę miała miłego gościa – odpowiada tajemniczo. 
– Jaki to gość? – Teraz to ja zadaję pytanie.
 – Mój wnuczek – odpowiada dumnie Dorothy.
– Wiedziałam. – Śmieje się Sienna. – To było do przewidzenia. Wpadła mu w oko Ana. 
– Tak? – Dorothy uśmiecha się zadowolona. 
– Ale on mnie nie interesuje. – Pokazuję im obu język. 
Nie zamierzam angażować się w nic poważnego. Mam dość facetów na dłuższy czas. Jeden zaszedł mi ostro za skórę i nie chce z niej wyjść. 
– Mój chłopiec nie należy do tych, którzy poddają się tak łatwo – oświadcza dumnie Dorothy.
 – To będzie bolesny upadek – mówi ze śmiechem Sienna. Jemy śniadanie i każda wraca do swoich zajęć. Właśnie gdy kończę codzienne porządki w domu, dzwoni dzwonek do drzwi. Czym prędzej niezauważona czmycham do swojego pokoju i zaszywam się w nim, dopóki w drzwiach nie pojawia się Sienna z przepraszającą miną. 
– Nie odpuszczą – oznajmia z grymasem na ustach. 
– Serio? – Patrzę na nią zrezygnowana.
– Ten czubek ciągle o ciebie wypytuje – informuje mnie. – A babcia niezmiernie się tym cieszy. 
Wstaję zrezygnowana i idę za nią na dół. Atmosfera jest bardzo przyjemna i nigdzie nie czuje się napięcia. Declan miło zaskakuje mnie swoim zachowaniem, bo stara się być uprzejmy i odpuszcza sobie nawet tę wieśniacką gadkę. Może to Dorothy tak pozytywnie na niego wpływa.
 – To skąd jesteś, Ana? – Declan zaskakuje mnie tym pytaniem.
 Dorothy ze Sienną natychmiast piorunują go wzrokiem za to pytanie, ale ja przyjmuję je dość normalnie. Postanawiam, że jeżeli chodzi o tę jedną kwestię, będę uczciwa.
 – Ze Stanów – odpowiadam szczerze. 
– Jak miło, Sienna stamtąd właśnie wróciła – informuje mnie. 
– Nie zaczynaj – warczy na niego Sienna. 
Ten podnosi ręce w górę, w geście obronnym. Wkrótce rozmowa przestaje się dalej kleić i razem ze Sienną wracamy do siebie do pokoi, a Declan zostaje, dotrzymując towarzystwa Dorothy. 


***


Minął dokładnie miesiąc od dnia, kiedy udało mi się uciec ze Stanów z rąk rodziny O’Donnellów. Nadal staram się być ostrożna, ale przecież muszę próbować żyć na nowo, mimo czyhającego niebezpieczeństwa. A to wszystko dzięki Siennie, która stała się dla mnie kolejną bratnią duszą. Oczywiście, nie zapomniałam o moich trzech wspaniałych przyjaciółkach, które na pewno się o mnie zamartwiają, ale na tę chwilę nie mogę się z nimi kontaktować i dać znać, że ze mną wszystko w porządku. Dodatkowo, dzięki Dorothy, znalazłam pracę jako asystentka redaktorki w jednym z brukowców. Mam już za sobą nawet kilka pierwszych korekt jej prac, które ją zadowoliły. Praca jest przyjemna, ale to wszystko dzięki Camili, mojej szefowej. W tej samej gazecie pracę dostała Sienna, która jak okazało się jest z wykształcenia dziennikarką. Dostała kilka zleceń na artykuły i zawzięcie teraz pracuje, zapominając nawet o zabawie, którą wiem, że uwielbia.


 ***


– Puk, puk! – Drzwi otwierają się, a zza nich ukazuje się Sienna. – Czy ktoś może tutaj jest spragniony? 
Macha przede mną butelką jakiegoś wina, a w drugiej ręce trzyma dwa kieliszki.
– Trudny dzień? – pytam, bo wiem, że dziś była zalatana.
 – Oj, tak. – Opada na łóżko obok mnie. – Mam ochotę wyjść gdzieś i się zabawić. 
– To idź – podjudzam ją. 
– Jasne, że pójdę, a ty razem ze mną. – Wyraźnie się ze mną droczy. 
– Muszę jutro rano wstać. – Robię kwaśną minę. – Camila potrzebuje mojej pomocy bladym świtem. 
– Kiepsko. – Nalewa nam po lampce wina. – Pij. – Podaje mi kieliszek. – Dobrze każdej z nas to zrobi. 
– Dzięki. – Biorę od niej wino i kosztuję delikatnie każdy łyk. 
– W piątek wychodzimy do klubu – zarządza stanowczo. – Musimy odreagować ten cały stres. 
– Ty musisz. – Śmieję się. 
– A ty ze mną. – Trąca mnie łokciem.
 – Pójdę jedynie jako przyzwoitka. – Pokazuję jej język. 
Sienna przypomina mi nieco Corine. Jest tak samo jak ona zabawna i lubi się rozerwać, ale ma głowę na karku. Wie dobrze, kiedy przestać. 
– Declan chyba już odpuścił, co? – pyta.
– Tak, tyle razy dostał kosza, że chyba sobie darował – odpowiadam.
 Chłopak przez tydzień zawzięcie mnie podrywał, ale zdał sobie szybko sprawę, że nie ma szans i tak jakby sobie odpuścił. 
– Wiesz, jeżeli chodzi o niego – śmieje się Sienna – on nigdy nie narzeka na brak zainteresowania. 
– Wiem, czaruś z niego niezły. – Zgadzam się z nią w każdym calu. – Widziałam już, jak ciągnie się za nim wianuszek panienek – zaśmiałam się lekko pod nosem. Pijemy, plotkując na różne tematy, dopóki butelka nie jest pusta, a my nieco wstawione. Usypiamy obie w moim łóżku.


 ***


Budzę się rano z ręką Sienny na głowie. Nasza pozycja na łóżku jest dość śmieszna. Ja leżę z nogami zwisającymi z łóżka, a Sienna leży na mojej poduszce z ręką na mojej głowie i nogą na moim brzuchu. Jak mogłyśmy przespać całą noc w tej pozycji? Zerkam na zegarek i gdy widzę godzinę, zrywam się, zwalając z łóżka Siennę. Ta podnosi się z jękiem i patrzy na mnie zdezorientowana.
 – Usnęłyśmy – wyjaśniam jej krótko.
Nie zadaje więcej pytań i ze śmiechem wychodzi z mojej sypialni. 


***


Wbiegam zdyszana do biura, gdzie zza biurka załadowanego papierami wychyla się Camila. – Masz kawę? – pyta zmęczona.
 Pamiętałam, aby zajechać po drodze po kawę dla nas. Camila, tak jak ja, musi dostać z rana swoją dawkę kofeiny. Stawiam przed nią kubek, a ona jęczy z aprobatą i wypija pierwszy łyk, ciesząc się tą chwilą. 
– Mówiłam ci, że jesteś moim aniołem – mówi znad kubka. – Nawet, gdy się spóźniasz – dodaje. 
– Przepraszam – kajam się, choć Camila jest bardzo wyrozumiała.
 – Daj spokój, jesteś młoda. – Macha ręką. 
Sama jest gdzieś po trzydziestce, co nie oznacza, że jest stara. Nieźle się trzyma i niejeden facet w gazecie chciałby ją poderwać. Widziałam nawet kilku delikwentów, którzy próbowali tego, ale szybko ich odprawiła z kwitkiem. Zastanawiam się nawet czasem, czy ona nie woli kobiet. Niedługo z nią pracuję, ale nigdy nie gadałyśmy o facetach, co mnie dziwi. Kobiety przynajmniej od czasu do czasu plotkują między sobą o swoich obiektach westchnień. A tu nic. Resztę dnia spędzam nad papierkową robotą, a Camila na kilku spotkaniach poza biurem. Zbiera materiały na kolejny artykuł. Po całym dniu ostrej pracy wracam do domu padnięta. Odpływam, gdy tylko moja głowa dotyka poduszki.









Komentarze

Popularne posty