Recenzja Agnieszka Lingas-Łoniewska „Polluks”
Ma
czarną duszę, demony pod skórą i wściekłość w sercu. Jest przekleństwem każdej
kobiety, do której się zbliży. Zamiast przynieść ci kwiaty, prędzej z ciebie
zakpi. Zamiast czułości woli szybki, ostry seks. A gdy na ringu z Patryka
Rottera zmienia się w Polluksa, staje się prawdziwą bestią.
Przez niego Martyna nie może znaleźć sobie miejsca. I przez niego płacze, gdy on kolejny raz zachowuje się wobec niej jak zupełny psychol. Ale... jest też jej miłością, z którą Martyna nie umie sobie poradzić od trzech lat.
On do tej pory w sercu miał miejsce tylko dla swoich diabłów. I po tym, co przeszedł w swoim trudnym życiu, nie ma pojęcia, czym jest miłość. Wie tylko, że cały czas myśli o tej dziewczynie. I że pragnie jej do szaleństwa.
Są jak dwa żywioły. Od miesięcy na przemian się odpychają i przyciągają. Obojgu zależy na uczuciu, które ich łączy. Ale boją się go, jak niczego w swoim życiu.
Przez niego Martyna nie może znaleźć sobie miejsca. I przez niego płacze, gdy on kolejny raz zachowuje się wobec niej jak zupełny psychol. Ale... jest też jej miłością, z którą Martyna nie umie sobie poradzić od trzech lat.
On do tej pory w sercu miał miejsce tylko dla swoich diabłów. I po tym, co przeszedł w swoim trudnym życiu, nie ma pojęcia, czym jest miłość. Wie tylko, że cały czas myśli o tej dziewczynie. I że pragnie jej do szaleństwa.
Są jak dwa żywioły. Od miesięcy na przemian się odpychają i przyciągają. Obojgu zależy na uczuciu, które ich łączy. Ale boją się go, jak niczego w swoim życiu.
Wydawnictwo:
Burda Publishing Polska
Rok
wydania: 2019
Format:
Książka
Liczba
stron: 300
Cykl:
Bezlitosna siła
Tom
II
Twórczość
tej autorki jest mi doskonale znana, w ostatnim czasie udało mi się przeczytać
kilka jej książek i bardzo mnie cieszy, że jej starsze powieści są odświeżane,
wydawane ponownie, dzięki czemu mam okazję dobrze je poznać. Tym razem
postawiłam na nowość, którą odrobinę żyłam w ostatnim czasie. Chodzi tutaj o
drugi tom cyklu Bezlitosna siła „Polluks”.
Po przeczytaniu „Kastora” pochwyciłam bakcyla tych groźnych i mrocznych
mężczyzn, którzy potrzebują w swoim życiu blasku pod postacią odpowiedniej kobiety.
Podobno Polluks ma wyjątkowo mroczną duszę, a demony zdają się płynąć w jego żyłach
zamiast krwi, jego serce nie jest zdatne do cieplejszych uczuć, ponieważ
napędza je wściekłość. Jestem ciekawa, czy to prawda, a wy?
„Polluks” przedstawia historię Patryka Rottera, mężczyzny, który w
swoim życiu przeszedł naprawdę wiele. Piekło na ziemi otworzyło swoje bramy,
wylewając na niego wszystko, co tylko miało w pierwszym z wielu wyziewów. Nie jest wart, ani te zdolny do miłości,
zamiast niej woli szybki i brutalny seks. Stroni od czułości, którą uważa za
niebezpieczną i słabość. Jego życie, zarówno w ringu jak i poza nim napędza
chęć zemsty, która przesłania mu wszystko inne. No prawie. Poza pewną
ciemnowłosą dziewczyną, która zbyt mocno wwierciła mu się w myśli. Powinien
spoglądać na nią z daleka, tylko to pragnienie pali bezlitośnie coraz mocniej,
jakby był na wiecznym głodzie, ona jedynym
pokarmem, substancją, która była gotowa go zaspokoić w pełni. Problem w tym, że to nie była kolejna
kobieta, którą mógł mieć na jedną noc, wyładować na niej cały mrok. Zniszczyłby
ją, doskonale zdaje sobie z tego sprawę, jednak pokusa zakosztowania jej bywa
wręcz nie do odparcia.
Rany, które nosi w sobie są głębokie i być może nigdy się nie
zabliźnią. Rotter nosi piętno, które przejmuje nad nim kontrole, skaziło serce,
umysł, a także każdą tkankę, aż do samiutkich kości. Martyna wydaje się dla
niego iluzją, jasnym promykiem, który daje poczucie otrzymania od życia czegoś
więcej poza cierpieniem. Czy może sobie na to pozwolić? Czy ofiary samolubnych
żądz nie będą zbyt kolosalne?
Martyna przeszła w swoim życiu przez piekło, znała doskonale smak
cierpienia, więc czy miał prawo dokładać jej kolejne? Była współpracowniczką
jego najlepszego przyjaciela, Kastora, którego traktował, jak brata. Tylko on, go rozumiał, wspierał i nie oceniał.
Czy, aby na pewno? Co jeśli to przyciąganie nie z tego świata jest wzajemne?
Czy mają wspólnie jakąś przyszłość, nim cienie przeszłości pogrzebią za sobą
wszystko?
„Polluks” jest powieścią, która ukazuje bohatera, który widzi w
sobie zło, przez które się definiuje. Przeszłość jest w nim głęboko
zakorzeniona, odbierała szansę na szczęście, które w oczach Patryka wydawało
się nierealne, było iluzją, które znikało, ilekroć sięgał po nie ręką.
Agnieszka Lingas-Łoniewska udowadnia, że nie boi się podjąć trudnych
tematów, a mało tego, potrafi je przekazać czytelnikowi w sposób wiarygodny.
Zupełnie jakby odczuwała wszystkie emocje bohaterów, jakby były dla niej równie
istotne. Pokazała nam bohaterów, którzy
zetknęli się w swoim młodym życiu z bólem, cierpieniem, przechodząc przez
piekło, z którego starają się wyjść obronną ręką, czasem po prostu wegetować. Mają
swoje wady, mają zalety, są zdewastowani wewnętrznie próbując naprawić się na
nowo. Stać się kimś innym, lepszym, otworzyć na świat i odczuwaną miłość. Każde
z bohaterów radzi sobie z przeszłością na swój własny sposób, podejmując się
walki z tym, co nadal boli, co czai się niebezpiecznie pod skórą.
Życie jest jak walka na ringu, dopóki nie zabrzmi finałowy gong nie możesz pozwolić powalić się
na matę. Z każdego doświadczenia, problemu, musisz wyjść obronną ręką. Autorka
pokazuje, że miłość mimo silnych negatywnych uczuć, potrafi znaleźć przyjazny
grunt, aby wzmocnić swoje korzenie. Polecam Wam „Polluksa”, pamiętajcie o tym,
że to niegrzeczny chłopak, który nie boi się dosadnie powiedzieć, co go denerwuje.
Używa wulgaryzmów, co być może nie każdemu odpowiada, ja przyznam szczerze, że
czekam na „Saturna”, jestem ciekawa, co tym razem przekaże nam autorka.
Komentarze
Prześlij komentarz