[PATRONAT] Trzeci fragment "Tylko żywi mogą umrzeć" D.B. Foryś




Zaślepiona pożądaniem, ledwie zarejestrowałam moment, w którym wylądowaliśmy na tylnym siedzeniu. Położyłam się, przyciągając demona do siebie. On w pośpiechu zrywał koszulkę, podczas gdy ja walczyłam z paskiem w jego spodniach. Pragnęłam, żeby we mnie wtargnął, szerząc zniszczenie równocześnie w ciele, duszy i sercu, jednak cholerne sportowe camaro nie ułatwiało nam tego zadania. Za nic nie mogłam rozpiąć tej dziadowskiej sprzączki! Kilian z trudem mieścił się na kanapie, co powodowało, że każdy mój ruch był skrępowany. Chcąc zmienić pozycję na dogodniejszą, podniósł głowę i z całą mocą przyrżnął w podsufitkę.
Zaklęłam siarczyście, kiedy niespodziewanie zderzyliśmy się czołami. Rozmasowałam obolałe miejsce, potem syknęłam żałośnie, czując ostre szarpnięcie, gdy próbowałam przekręcić szyję.
– Ała, ała, ała!
– Co jest? – Kilian spojrzał na mnie wystraszony. – Robię ci krzywdę?
– Nie – jęknęłam. – Moje włosy… Zahaczyły się o pas bezpieczeństwa.
– Czekaj. – Wyciągnął rękę, aby wyplątać skołtunione kosmyki. – Nie wierć się, bo jeszcze bardziej je wciąga – polecił. – Zaraz cię uwolnię.
– Boli! – marudziłam. – Nie szarp tak!
– Czekaj, czekaj… – sapnął. – Już!
Kilian położył się na mnie. Pomasował mój policzek, następnie pocałował z taką gwałtownością, jakby od tego dosłownie zależało jego życie. Ponownie przeniosłam dłonie na klamrę i walczyłam, by ją rozerwać, ale nie miałam żadnej swobody ruchu. Nie potrafiłam sobie poradzić z tym koszmarnym zapięciem, co rusz uderzając łokciami o jakieś twarde elementy wyposażenia samochodu.
Przylgnęłam do niego. Skrzyżowałam nadgarstki na jego karku, drażniąc językiem skórę przy uchu. Demon wydał z siebie gardłowy pomruk zadowolenia, pobudzając tym przyjemny skurcz w moim żołądku. Podniosłam się, aby zsunąć dolną część garderoby, gdy niespodziewanie to ja grzmotnęłam głową w podsufitkę. Poleciałam do przodu i…
– Czy my właśnie…
– …stuknęliśmy się zębami? – dokończył Kilian, rozmasowując dziąsła. – Tak. Dokładnie to nastąpiło.
– Bez sensu… – Usiadłam obok z naburmuszoną miną. – Już mi się odechciało…







Komentarze

Popularne posty