[PATRONAT] Czwarty rozdział "Pan Romantyczny" Leisa Rayven


Rozdział czwarty
Czego się nie robi z miłości

Czuję go wcześniej, niż widzę. Zadowolony z siebie, odrywa się od drugiego końca baru i zbliża w moją stronę z mocnym ginem z tonikiem w dłoni.
– Cześć – zagaduje.
– Nie jestem zainteresowana.
– Słucham? – pyta zdumiony.
Odwracam się, by na niego spojrzeć. Zgadza się. Tak jak myślałam – drogi garnitur oraz wymuskana fryzura. Nie jest co prawda super atrakcyjny, lecz na tyle przystojny, że pewnie nie doświadcza zbyt często odmowy. Solidna siódemka.
Posyłam mu lekki uśmiech.
– Niezależnie od tego, co chciałeś powiedzieć, dziękuję, ale nie jestem zainteresowana.
Każdego innego dnia kusiłaby mnie mała seksualna terapia, jednak dziś myślę o Maksie oraz naszej umowie. Na podstawie jego głosu wyobrażam sobie, jak wygląda, i w myślach widzę wysokiego blondyna. Oczywiście bez koszulki.
Pan Siódemka mimo wszystko opiera się o bar, obdarzając mnie uśmiechem – pewnie uważa, że dzięki niemu laskom miękną kolana.
– Cóż, jeszcze nie powiedziałem, co mam do zaoferowania, więc skąd możesz wiedzieć, czy tego nie chcesz? – Choć jest dupkiem, ma w sobie na tyle arogancji, że moje ciało czuje się zainteresowane. Szczególnie tym, jak wygląda bez ubrań.
Dlaczego nie potrafię się oprzeć wstrętnym dupkom? Czy to dlatego, iż pieprzyłam się już z tyloma, że kiedy jakiegoś widzę, ciało spodziewa się seksu? A może jestem jak napalony pies Pawłowa? Co więcej, oni zdają się do mnie lgnąć, jakbym miała nad głową wielki neon z napisem: „Silna, niezależna kobieta szuka przygody na jedną noc. Żadnych zobowiązań. Orgazm mile widziany. Zapisy poniżej”.
Powoli, z namysłem mierzę go wzrokiem, od lśniących butów z outletu, po zadbany, elegancki zarost.
– Okej – mówię. – Zagrajmy. Powiem ci trzy rzeczy o tobie. Jeżeli się pomylę, kupisz mi drinka i zobaczymy, jak się rozwinie sytuacja. Jeśli jednak będę miała rację, pójdziesz sprawdzić, czy nie ma cię gdzie indziej. Dobra?
Śmieje się.
– Brzmi nieźle. Choć, nie będę kłamał, mam szczerą nadzieję, że się pomylisz.
Po części też na to liczę. Z pewnością powinnam nieco rozładować stres, nawet jeżeli muszę pozostać skupiona.
– W porządku – rzucam. – Co ty na to: co piątek chodzisz do innego baru i zwykle nie wracasz sam, choć masz trzy stałe dziewczyny na telefon. Twoi rodzice są rozwiedzeni, a ty po części winisz matkę za to, że nie wysiliła się zbytnio, aby utrzymać zainteresowanie ojca. W liceum miałeś dziewczynę, którą kochałeś, ale z tobą zerwała, więc teraz unikasz poważnych związków, a z kobietami jedynie się pieprzysz. – Przechylam głowę. – Jak mi poszło?
Przez chwilę gapi się oniemiały, po czym poprawia krawat.
– Uch… Jak to zrobiłaś? Masz jakieś paranormalne zdolności?
– Nie, po prostu znam się na facetach. – Szczególnie takich jak ty. – Dzięki za propozycję, jednak tak jak mówiłam, nie jestem zainteresowana.
Posyła mi jeszcze jedno pełne niedowierzania spojrzenie, a potem wraca do siedzących po drugiej stronie baru kolegów, wyglądających podobnie jak on.
Gdy znika, na zwolnionym przez niego stołku siada Asha.
– Czy ja mam omamy, czy właśnie spławiałaś tego gościa?
– Nie masz omamów.
Wskazuje na barmana Joego, żeby podał jej to, co zwykle. Koleś kiwa głową i sięga po wysoką szklankę, a następnie po butelki.
– Wow. Mam nadzieję, że ta chwila zostanie w mojej pamięci na zawsze. Przejdzie do historii jako dzień, w którym starsza siostra wreszcie nauczyła się odmawiać.
– Nie wymądrzaj się – strofuję go. – Odmawiam cały czas.
– Nie takim przystojniakom. Dupkowaci finansiści to twój kryptonit. Przebijają nawet bezrobotnych, ćpających muzyków. Czy to możliwe, że wreszcie zaczęłaś myśleć mózgiem, a nie waginą?
– Hej! Regina wyraża sprzeciw wobec insynuacji, jakoby podejmowała złe decyzje.
Asha ledwo zachowuje powagę.
– Wiesz dobrze, że Regina-Wagina rządzi twoim życiem niczym zła królowa z Alicji w Krainie Czatów. „Ściągnąć im te spodnie!” i tak dalej.
– Cóż, gdybyś częściej słuchała swojego słoiczka miodu, nie byłabyś taka spięta – zauważam.
Siostra czerwieni się tak mocno i gwałtownie, iż nie mogę powstrzymać śmiechu.
– Obiecałaś, że nie będziesz mi tego wypominać.
– Pff. To było lata temu. Myślałam, że zabroniłaś jedynie wspominać o zdrobnieniach, którymi twój chłopak z liceum opisywał twoją cipkę.
– Nigdy nie miałaś zobaczyć wiadomości od Jeremy’ego – wyznaje.
– To nie trzeba było zostawiać telefonu gdzie popadnie. Spodziewałaś się, że po prostu sobie pójdę, kiedy rozpoczął seksting?
– Tak. Właśnie na to liczyłam.
Potrząsam głową.
– Czasem mam wrażenie, że w ogóle mnie nie znasz.
Joe podaje Ashy drinka, a ona upija łyk. To dość ironiczne, że choć siostra nie prowadzi żadnego życia seksualnego, jej ulubiony drink na bazie wódki nosi nazwę „Przygoda na jedną noc”. Gdyby przeżywała je naprawdę, może przestałaby mi robić wyrzuty.
– To o co ci tym razem chodzi? – pyta, mieszając kostki lodu. – Nie wyglądasz, jakbyś nie była w nastroju.
Upijam łyk drinka.
– Nie wiem. Chyba zwyczajnie mam sporo na głowie.
– Co na przykład? – docieka.
Opróżniam szklankę, a następnie kiwam na Joego, aby nalał to samo.
– Cóż, choćby to, że rozmawiałam dzisiaj z Panem Romantycznym.
Ash niemal spada ze stołka.
– Jaja sobie robisz? Wyśledziłaś go? Jak? Jak wygląda? Jest przystojny? Co miał na sobie? Co powiedział?
– Okej, przystopuj z pytaniami, Lois Lane – mówię. – Nie widziałam go. Rozmawiałam z nim przez telefon.
Opowiadam o obserwacji skrytki pocztowej, jak również przygodzie z magazynem. Słucha zafascynowana.
– O Boże. Jest taki zagadkowy. Jak jakiś atrakcyjny tajny agent.
Patrzy rozmarzona, wyobrażając sobie pewnie romantyczny scenariusz z nim w roli głównej. Mam tylko nadzieję, że nie ma tam miejsca dla mnie.
– Co zrobisz, jeśli nie zgodzi się na wywiad? – pyta.
– Będę szukać dalej.
– Ale naprawdę wydałabyś jego klientki?
– To by mi się bardziej opłaciło – przyznaję. – Byłby z tego skandal na skalę krajową. Mogłabym osiągnąć naprawdę wiele, gdybym zdobyła ich nazwiska.
– Hmmm. To prawda. Jednak pamiętaj, że karma wraca.
Jak to zwykle bywa w czasie naszych rozmów, przewracam oczami na idealizm siostry.
– Ash, nie osiągniesz wiele jako reporter, obawiając się ujawnienia nazwisk. Jeśli chcę zrobić karierę, muszę być na to gotowa.
– Rozumiem, jednak w tym przypadku chodzi o ludzkie życia. Naprawdę chcesz je mieć na sumieniu?
– Mam ci przypomnieć, że to ty jako pierwsza sprzedałaś mi tę historię?
Wzdycha.
– I tak nigdy mnie nie słuchasz. – Wstaje, po czym kładzie torbę na stołku. – Po prostu bądź ostrożna, dobrze? Jeżeli zdecydujesz się wyjawić te informacje, przygotuj się, że może ci to wybuchnąć prosto w twarz. A teraz muszę skorzystać z toalety. Postaraj się nie wysyłać żadnych seks SMS-ów w moim imieniu, dopóki nie wrócę.
Salutuję, kiedy odchodzi i nie umyka mi, że mężczyźni przy barze odprowadzają ją wzrokiem. Nie da się ukryć, że wygląda wspaniale. Po części wpływa na to jej styl, ale jest piękna zarówno na zewnątrz, jak i w środku. Wiele pięknych kobiet to egoistki, lecz nie Asha. Muszę wręcz przypominać, jaka jest ładna.
Jedyną rzecz bardziej frustrującą niż niewiarygodna uroda siostry stanowi jej nieumiejętność zrobienia z tego użytku. Rozumiem, że nie chce marnować czasu, spotykając się z niewłaściwymi facetami, lecz zachowuje się, jakby potrzebowała ideału, żeby w ogóle poświęcić komuś uwagę. To głupie podejście. Jeżeli nadal będzie miała tak zawyżone oczekiwania, wyjdę za mąż przed nią, a nie wierzę, że w ogóle do tego dojdzie.
Gdy Asha wraca, ma minę, która wyraża po części ekscytację, po części zakłopotanie.
– Wszystko gra? – pytam.
– Raczej. Właśnie wpadłam na najwspanialszego faceta, jakiego kiedykolwiek widziałam – wyznaje. – Rany, ależ był seksowny.
– Wpadłaś na niego? To znaczy…?
– Uderzyłam z impetem w jego pierś, kiedy wychodziłam z toalety. – Najwyraźniej niezdarność jest u nas rodzinna. – Pachniał tak cudownie, że miałam ochotę polizać go po szyi.  
– Spytałaś, jak ma na imię?
– Oczywiście, że nie. Wymamrotałam przeprosiny i zwiałam. Ale serio, Eden, był boski.
– Chwila, spodobał cię się facet, zanim prześwietliłaś jego przeszłość? W takim razie naprawdę musiał być niezwykły. – Śmieję się, kiedy siostra pokazuje mi środkowy palec. – Gdzie jest teraz?
– Chyba poszedł do pokoju gier.
– To co tu jeszcze robisz? Ruszaj.
Zbywa mnie machnięciem.
– Nie. Pewnie nawet nie jest wolny.
– Cóż, nie dowiesz się, dopóki z nim nie porozmawiasz, prawda?
Próbuje usiąść, ale biorę jej drinka oraz torebkę, po czym obejmuję ramieniem.
– Chodź. Przynajmniej się przywitasz – mówię. – Może być twoim mitycznym księciem na białym koniu.
Niechętnie pozwala zaciągnąć się na tył baru, gdzie znajdują się trzy stoły bilardowe ustawione obok szafy grającej i niewielkiego parkietu. Odkąd dwa lata temu wprowadziłyśmy się do bloku za rogiem, spędziłyśmy tutaj sporo czasu, rozgrywając wiele epickich gier.
Kiedy zatrzymujemy się obok jednego ze stołów, rozglądam się za tajemniczym mężczyzną. Na drugim końcu pomieszczenia dostrzegam niewielką grupkę facetów, lecz żaden nie wygląda na takiego, który mógłby się spodobać Ashy. Są za bardzo brodaci.
– Widzisz go? – pytam.
Po krótkim rekonesansie Ash wskazuje blondyna wymiatającego przy stole w pobliżu.
– Był z tym kolesiem, ale Bóg raczy wiedzieć, gdzie się podział. – Rozgląda się. – Poczekaj, aż go zobaczysz, Edie. Oszalejesz.
Musi być niesamowity, skoro tak się podekscytowała. Na palcach jednej ręki mogę policzyć facetów, którzy wywołali u niej podobną reakcję.
Po kilku minutach szturcha mnie nogą pod stolikiem.
– Jest. Bądź dyskretna.
Zerkam przez ramię, aby zobaczyć ciemnowłosego przystojniaka wyłaniającego się z korytarza.
W tej części baru oświetlenie nie jest zbyt dobre, lecz i tak rozpoznaję mocną szczękę oraz zmysłowe usta. Te wspaniałe ramiona również trudno byłoby pomylić z innymi.
Gdy świruję w duchu, Ash się nachyla.
– Jeśli według ciebie nie wygląda dość dobrze, to słuchaj tego: ma też irlandzki akcent – szepcze.
– Oho. – Aż za dobrze wiem, jakie wrażenie robi ten akcent. Nie mam wątpliwości, że w obecnej sytuacji byłoby ono jeszcze większe, bo jakkolwiek świetnie Kieran wyglądał na siłowni w szortach i podkoszulku, tak w znoszonych dżinsach oraz obcisłej koszulce z Led Zeppelin prezentuje się jeszcze lepiej.
Asha odwraca się, ciekawa mojej reakcji, a ja szybko zbieram szczękę z podłogi.
– Co myślisz? – pyta. – Wspaniały, prawda?
Uśmiecham się do niej zachęcająco.
– Sądzę, że jest dla ciebie idealny. Idź się przywitać. – Czuję dziwny ucisk w żołądku. To nic miłego.
Przesuwa dłonią po włosach, kiedy Kieran nagle mnie zauważa. Patrzy uważnie, uśmiecha się, a potem macha.
– O Boże – szepcze Asha. – Idzie do nas. Co mam robić?
– Zachowaj spokój. – Widząc, że się zbliża, potrząsam lekko głową, żeby nie zdradzał, że już się znamy. Marszczy nieco brwi i na chwilę uśmiech mu rzednie, ale gdy do nas dociera, wygląda już na odprężonego oraz przyjacielskiego.
– Drogie panie – mówi, na co Asha się rozpromienia. – Macie ochotę zagrać w bilard? Kilku naszych kumpli nie przyszło, więc brakuje osób.
Siostra niemal wyskakuje z krzesła.
– Chętnie. Prawda, Eden?
– Uch, jasne.
Wstaję, kiedy Ash wyciąga do niego dłoń.
– Tak w ogóle jestem Asha – przedstawia się.  
Ujmuje jej rękę.
– Miło mi, Asha. Mam na imię Kieran.
Siostra wygląda, jakby chciała rozsmarować go na toście, a następnie wsunąć na śniadanie. Wraca do rzeczywistości, dopiero kiedy chrząkam.
– Och, a to moja siostra Eden – mówi.  
Kieran ujmuje moją dłoń i, niech mnie diabli, efekt, jaki na mnie wywiera, nie osłabł, odkąd widzieliśmy się kilka godzin temu. Spodziewam się, że wygada, iż już się znamy, jednak nie robi tego. Gładząc kciukiem moją dłoń, mruczy:
– Bardzo miło cię poznać, Eden.
Zabieram rękę, posyłając mu niemrawy uśmiech.
– Hej.
Jezu, odnoszę wrażenie, że zaraz mi ramię spłonie. Przesuwam się tak, że między nami znajduje się Asha. Pozwalam jej przyjąć na siebie impet jego niedorzecznego, seksualnego magnetyzmu.
Wygląda na jeszcze bardziej zdezorientowanego, gdy prowadzi nas do stołu, przy którym czeka jego krzepki kolega.
– Drogie panie, to Patrick, ale możecie mówić na niego Pat. Albo Paddy – informuje.
Wielki facet krzywi się z niesmakiem.
– Proszę, nie mówicie na mnie Paddy. On tak co prawda woła, jednak czuję się przez to, jakbym miał sześć lat. – Wyciąga ogromną dłoń. – Miło was poznać.
O ile Kieran jest duży, o tyle Pat jest jeszcze większy. Jego szerokie ramiona ledwo się mieszczą w koszulce do rugby. Odgarnia z oczu truskawkowe blond włosy. Witamy się z nim, a on szepcze:
– Dzięki Bogu, że dołączyłyście. Straszliwie bym się nudził, gdybym miał grać tylko z Kieranem. Tyle razy go już ograłem, że nie stanowi dla mnie żadnego wyzwania.
Kieran parska z niedowierzaniem.
– On kłamie. Ma dość tego, że nieustannie łoję mu dupsko.
– Jasne, jasne – rzuca Pat. –Śnij dalej, Flanagan.
Boże, ich irlandzki akcent mnie zabija. U Pata jest nieco silniejszy, lecz głos Kierana jest głębszy. Mroczny i gładki niczym dobra irlandzka whisky.
– No dobrze – odzywa się Kieran. – Kto chce dołączyć do mnie, a dzięki temu wygrać?
Patrzy mi w oczy, lecz nie ma mowy, bym odebrała siostrze tę przyjemność. Jakby nie było, wydaje się o wiele bardziej w jego typie niż ja.
– Cóż, ja chcę być w drużynie Pata – mówię. – Jeśli Asha nie ma nic przeciwko, aby grać z tobą.
Siostra rumieni się na moje słowa. Kieran unosi brwi, lecz nie protestuje. Udawanie, że się nie znamy, jest ekscytujące oraz tajemnicze, a to nie pomaga się oprzeć jego urokowi. Sposób, w jaki mi się przygląda, też nie. Odwróciwszy wzrok, spoglądam na siostrę.
– Co ty na to, Ash?
Kiwa głową, wkładając włosy za ucho, gdy zerka na Kierana.
– Mnie pasuje – odpowiada.
Boże, ale ją trafiło. Czy Kieran mógłby być tym, dla którego złamie swoją żelazną zasadę niesypiania z facetami na pierwszej randce? Sądząc po tym, jak na niego patrzy, byłyby spore szanse, iż rzuci go na stół do bilardu, po czym dosiądzie na oczach wszystkich.
To dziwne, że podoba nam się ten sam mężczyzna. Chyba jeszcze nigdy się to nie zdarzyło. Zwykle nasz gust jest zupełnie inny, co się sprawdza, bo siostry nie powinny rywalizować o faceta. Teraz jednak trafiłyśmy na ten rzadki okaz łączący gościa, z którym ja chciałabym się przespać, i księcia, z którym Asha chciałaby się umówić. Nie podoba mi się to.
Wiem, że nie powinnam być zazdrosna z powodu jej zauroczenia, zwłaszcza biorąc pod uwagę fakt, iż rozmawialiśmy z Kieranem ledwie przez chwilę, lecz nic nie potrafię poradzić na rozczarowanie takim rozwojem sytuacji. Czuję gorzkie ukłucie, a dziecięcy głos w mojej głowie szepcze, że ja zobaczyłam go pierwsza. Asha nie miała pojęcia o jego istnieniu, kiedy zapraszał mnie na randkę.
Muszę przestać tak myśleć. Nie mogę być taka małostkowa. Zdecydowałam już, że Kieran nie jest w moim typie, a nawet gdyby był, to już bez znaczenia. Z pewnością, gdy tylko skieruje wzrok na Ash, pożałuje, że w ogóle ze mną rozmawiał. Pół godziny w towarzystwie mojej niewinnej siostry wystarczy, abym stała się nieistotnym tłem.
– No dobrze – rzuca Pat, rozdając kije. – Skoro Ashy przypadł niedorozwinięty Kieran, może zaczynać. I tak razem z Eden skopiemy wam tyłki.
W drodze na koniec stołu Asha rzuca Kieranowi flirciarski uśmiech, a potem czeka, aż Patrick skończy mieszać bile. Gdy unosi plastikowy trójkąt, siostra wzrusza ramionami, po czym ostrzega:
– Nie wstrzymujcie oddechów.
Pochyliwszy się, oddaje ślepy strzał.
Przewracam oczami, ponieważ Ash potrafi grać w bilard. Obie umiemy. A jednak za każdym razem, kiedy gramy z facetami, udaje bezradną dziewczynkę. To trochę niedorzeczne.
Następny jest Pat, któremu udaje się wbić bilę.
– No, to macie połówki – stwierdza Kieran, ustawiając się do strzału. – Niech zacznie się rzeź.
Przez pół godziny na zmianę próbujemy wbijać bile. W każdym razie troje z nas. Asha flirtuje bowiem z Kieranem i robi, co może, by udawać spokojną, podczas gdy nieustannie pudłuje. W pewnym momencie posuwa się nawet do oklepanego chwytu, pytając:
– Ja w ogóle dobrze trzymam ten kij?
Jeśli Kieran orientuje się, że to bezwstydna zagrywka, nie daje tego po sobie poznać. Poprawia jej postawę, a następnie chwyt najlepiej, jak potrafi, bez dotykania wszędzie, ale i tak rumienię się z zazdrości. Czuję się nieco udobruchana, kiedy się odsuwa, gdy Asha się o niego opiera.
Nadrabiam niekompetencję siostry, wbijając lwią część kul. Zarówno Pat, jak i Kieran są dobrzy, jednak ja jestem najlepsza.
– Zaczynam myśleć, że kantujesz – stwierdza Kieran, po tym, jak wykonuję kolejny celny strzał. Nie umyka mi jego spojrzenie, kiedy to mówi.
– Ani trochę – oświadczam z uśmiechem. – Kanciarz na początku udaje, że gra do dupy, aby uśpić czujność przeciwnika, natomiast ja nie ukrywałam, że jestem zajebista.
 Jego wzrok staje się intensywniejszy – jest tak gorący, że po moim ciele przeskakują iskry.
– No nie.
Nikt się nie dziwi, gdy kieruję do łuzy czarną bilę. Patrick odstawia niedorzeczny zwycięski taniec, którym nas rozśmiesza. Nieźle się rusza jak na wielkoluda.
– Zwycięzcy kupują drinki? – rzucam do Kierana i Ash. – Co wam wziąć?
Kieran podchodzi do mnie.
– Wiem, co chce Pat. Pomogę ci – mówi. – Zaraz wracamy.
Prowadzi mnie do baru. Choć zaczyna się robić tłoczno, zauważamy wolne miejsce na końcu, zatem ustawiamy się przy nim.
Kieran staje za mną, po czym jedną ręką chwyta za blat. Czuję na plecach ciepło bijące od jego piersi i muszę przyznać, że Asha miała rację – pachnie bosko.
– Więc… – Gdy się odzywa, jego usta są na tyle blisko mojego ucha, że wstrząsa mną dreszcz. – Co za niespodzianka, że się tutaj spotkaliśmy. Nie bierz tego za tani tekst, mimo że pewnie tak to zabrzmi, ale często tu przychodzisz?
Śmieję się.
– Właściwie tak. To nasz miejscowy bar. Wpadamy tu z Ash kilka razy w tygodniu.
– Och, więc mieszkacie w okolicy?
– Tuż za rogiem. A co z tobą? Nigdy wcześniej cię tu nie widziałam.
Kątem oka zauważam, że się na mnie gapi.
– Przebywam w tym stanie dopiero od tygodnia. Pat mieszka niedaleko od niemal sześciu miesięcy. Zatrzymałem się u niego, dopóki nie znajdę własnej miejscówki. To on powiedział mi o siłowni.
– Aha.
Kiedy podchodzi Joe, składamy zamówienia. Gdy przygotowuje drinki, Kieran wślizguje się na stołek obok i kładzie łokieć na barze. Jest ode mnie wyższy, więc muszę podnieść głowę, żeby spojrzeć mu w twarz.
– Sądzisz, że to przeznaczenie, iż się tu spotkaliśmy po tym, jak cię zaprosiłem? – pyta.
Skupiam się na jego podbródku, doskonale świadoma, że jeśli spojrzę w te zielone oczy, zorientuje się, jak bardzo mi się podoba.
– Raczej zbieg okoliczności. Albo to, albo mnie stalkujesz.
Przysuwa się, kiedy ktoś napiera na niego z tyłu, a ja zamykam oczy, zachwycona uczuciem, jakie we mnie wywołuje, gdy się o mnie ociera.
– Nie jestem typem stalkera, Eden, jednak gdybym był, z chęcią bym cię stalkował – wyznaje.
Jego głos działa hipnotyzująco. W końcu się poddaję i patrzę w oczy, które całkowicie mnie oczarowują.
– Swoją drogą, świetnie wyglądasz – stwierdza cicho, acz znacząco. – A sposób, w jaki właśnie pokonałaś mnie w bilard… był piekielnie seksowny.
Jego spojrzenie sprawia, że trudno mi zebrać myśli. Wielu facetów mówiło, że mnie pragnie, lecz tylko kilku robiło to bez pomocy słów. Teraz Kieran daje to do zrozumienia wzrokiem.
Przygląda mi się jeszcze przez kilka chwil, po czym prosi:
– Umów się ze mną. Jutro. Obiecuję, że będziesz się dobrze bawić.
– Kieran… – wyduszam zaskoczona.
– Nie odmawiaj.
– Muszę.
– Błąd – stwierdza. – Stuprocentowy błąd.
– Gdybyś nie zauważył, moja siostra cię lubi.
– I? – Unosi brew.
– I powinieneś umówić się z nią – odpowiadam.
– Dlaczego?
– Bo ona cię lubi.
Marszczy czoło.
– Gdybyś nie zauważyła, mnie podobasz się ty. Myślałem, że dałem ci to jasno do zrozumienia? Czy nie?
– Asha to wspaniała osoba.
– Na pewno. – Kiwa głową.
– I jest cudowna – dodaję.
– Nie wątpię.
– Mówi płynnie po francusku i potrafi rozwiązać krzyżówkę z „New York Timesa” w rekordowo krótkim czasie.
– Wow. Imponujące.
– Prawda? Więc dlaczego się z nią nie umówisz?
– Bo wolałbym wyjść z jej siostrą – przyznaje.
Po prostu brak mi słów. To się wcześniej nie zdarzyło. Czy faceci próbowali szczęścia u mnie, kiedy okazało się, że Asha nie jest zainteresowana? Oczywiście. Jednak nigdy nie było na odwrót.
Kieran mruży oczy.
– Rozumiesz mnie, prawda? Czy akcent jest zbyt mocny? Wyglądasz na zdziwioną.
– Nie, po prostu…
– Po prostu co? – docieka. – Lubię cię. Podobasz mi się. Chciałbym się z tobą umówić. Jeżeli nie jesteś zainteresowana, proszę, powiedz o tym teraz, bo zaczynam czuć, że toczę walkę skazaną na porażkę. – Nie odrywa ode mnie wzroku, czekając na odpowiedź.
– Chodzi o to, że…
Trudno wyjaśnić moją logikę. Z każdą kolejną sekundą coraz bardziej pochłania mnie jego niezwykła twarz. Dopiero kiedy Joe chrząka, aby dać znać, że nasze zamówienia są gotowe, zauważam, że przysunęłam się do Kierana.
Mrugając, robię krok w tył. Może wypiłam zaledwie kilka drinków, lecz Kieran tak bardzo mi się podoba, że czuję się, jakbym była pijana. Muszę uważać, jeśli chcę uniknąć zrobienia czegoś, za co siostra mnie znienawidzi.
Z westchnieniem podnoszę dwa drinki.
– Powinniśmy wracać.
– Zaczekaj. – Zatrzymuje mnie jego ciepła dłoń. – Powiedz mi jedynie, czy gdyby nie chodziło o twoją siostrę, umówiłabyś się ze mną?
– Szczerze? Pewnie nie.
– Dlaczego?
– Nie chodzę na randki – wyjaśniam.
Unosi brwi.
– Chwila, masz męża?
– Nie.
– Narzeczonego?
– Nie.
– Mieszkasz z kimś? – dopytuje.
– Cóż, tak, ale tylko z siostrą.
– A mimo wszystko nie chodzisz na randki? – Nachyla się bardziej. – Czy to kwestia religii? Oszczędzasz się dla Jezusa? Bo jeżeli to pomoże, mogę w ciągu kilku dni wyhodować niezłą brodę.
Ze śmiechem potrząsam głową.
– Nie przyszło ci do głowy, że może po prostu cię nie lubię?
Zbliża się o krok, tak że niemal się do mnie przyciska. Moja głowa znajduje się na wysokości jego szyi. Gapię się na jego silne mięśnie, żeby nie patrzeć mu w oczy.
– Eden?
Przełykam ślinę. Gdy nasze oczy się spotykają, przeskakuje między nami prąd. Uśmiech Kierana blednie, a ja muszę się powstrzymać przed zaciśnięciem palców na jego koszulce.
– Aby było jasne, nie mam problemów z odrzuceniem przez kobiety – informuje. – To się zdarza bez przerwy. Jednak jeśli tak reagujesz na kogoś, kogo nie lubisz, bardzo chciałbym zobaczyć, co się dzieje, kiedy twoje uczucia są inne.
Odnoszę wrażenie, że czas płynie wolniej, gdy jego ciepło wsącza się w moje ciało.
– Nie przeczę, że jesteś atrakcyjny – przyznaję po chwili.
– Naprawdę? Mów dalej.
– Dobrze się na ciebie patrzy.
– Hmm…
– Twój akcent też nie jest zły – dodaję.
– Ach tak.
Znajdujemy się o wiele za blisko.
– Nie jesteś też… nudny ani nic z tych rzeczy.
– Jakie to miłe z twojej strony – stwierdza. – Zawsze chciałem usłyszeć, że nie jestem nudny.
– Ale…
Unosi dłoń.
– Nie musisz mówić „ale”. Szczerze mówiąc, jest naprawdę przereklamowane. No, może poza irlandzkim. Ono wymiata.
Śmieję się i ledwie rozpoznaję ten dźwięk. Tak mnie przeraża jego piskliwość, że wyrywam się spod uroku Kierana.
Oddycham głęboko.
– Nawet gdybyś zaprosił mnie na to irlandzkie „ale”, a moja siostra praktycznie by się nie śliniła na twój widok, nie mam czasu na randki ani związki. Z chęcią zabawię się w sypialni, ale to tyle – wyjaśniam.
Uśmiecha się półgębkiem.
– Nie mam problemów z zaciągnięciem kobiety do łóżka. Jednak nie tego chcę od ciebie.
– To czego chcesz?
– Nie wiem, lecz na pewno nie przygody na jedną noc.
W głowie rozbrzmiewa mi alarm. Nie powstrzymuje to przyciągania, które do niego czuję, jednak wystarczy, żebym uświadomiła sobie, jaki ten facet jest niebezpieczny.
– W tej chwili to wszystko, co mam do zaoferowania – informuję. – Powinieneś umówić się z Ashą. Jest taka jak ja, tylko milsza. Możesz z nią randkować ku swojej uciesze.
– To twoja ostateczna odpowiedź?
– Tak.
Kiwa głową, a następnie cofa się o krok. Wyraźnie widać, że oboje oddychamy szybciej oraz głębiej niż kilka minut temu.
– No dobrze – rzuca, wzruszając ramionami pokonany. – Przynajmniej próbowałem. – Opiera się o bar, chwyta długopis i pisze coś na serwetce. – Gdybyś jednak zmieniła zdanie, dopóki będę w twoim uroczym kraju, dzwoń śmiało, dobrze?
Biorę od niego serwetkę.
– Jasne.
Uspokajamy oddechy, po czym Kieran bierze dwie szklanki z baru i odsuwa się, bym mogła przejść.
– Panie przodem.
Kiedy wracamy do stolika, Pat oraz Asha są pogrążeni w dyskusji o Jamesie Joysie. Jednak gdy tylko Kieran stawia przed siostrą drinka, a potem siada obok, skupia na nim całą uwagę.
Prowadzę niezobowiązującą pogawędkę z Patem, podczas gdy Asha i Kieran rozmawiają oraz się śmieją. Pomimo zazdrości, widok szczęśliwej siostry sprawia, że się uśmiecham. Zrobiłabym wszystko, żeby pomóc jej znaleźć wymarzonego mężczyznę. Jeśli jest nim Kieran, nie będę wchodzić im w drogę.
Skończywszy w rekordowym czasie pić drinka, rozcieram skroń i wstaję.
– Wybaczcie, że psuję imprezę, ale zaczyna mnie boleć głowa. Idę do domu.
– Och – wzdycha Asha, odstawiając szklankę. – Jasne, chodźmy. Dam ci advil.
Powstrzymuję ją.
– Nie, ty zostań. Nic mi nie będzie. Jeszcze wcześnie, a wy się tak dobrze bawicie. – Uśmiecham się do Pata. – Miło było cię poznać. Pewnie jeszcze się spotkamy. – Kiedy zerkam na Kierana, nie umyka mi rozczarowanie widoczne na jego twarzy. – Pa, Kieran.
Milczy, a potem mówi:
– Dobranoc, Eden.

Wychodzę z baru na ulicę, starając się nie myśleć o tym, co właśnie zrobiłam. 








Komentarze

Popularne posty