[PATRONAT] Czwarty fragment "Tylko żywi mogą umrzeć" D.B. Foryś



Wypuściłam powietrze, wsłuchując się w odgłos dzwonów bijących w rytm krótkiej melodii. Minuty przemijały. Miałam już przysiąść na jednym z krzeseł, żeby chwilę odpocząć, kiedy kawałek dalej zauważyłam Kiliana, wpatrującego się w sufit.
– Co robisz? – Stanęłam obok niego. Uniosłam brodę, podążając za jego wzrokiem. – Znalazłeś tam coś?
– Aha – mruknął. – Chochlika.
– Chochlika? – Zmarszczyłam brwi. Musiałam się nieźle wysilić, ale na upartego dojrzałam jakąś groteskową, kamienną rzeźbę, usytuowaną pomiędzy dwoma łukami. On tak na serio?
– Legenda głosi – zaczął Kilian – że przed wieloma stuleciami Lucyfer wyrzucił swoje chochliki z Piekła, a wiatr zaciągnął dwa z nich aż tutaj. Na początku czuły respekt przed wejściem do środka, lecz ostatecznie jeden zebrał się na odwagę i wleciał do wnętrza katedry. Próbował szturchnąć dziekana, przewrócić biskupa, jak również robić psikusy kościelnemu. Kiedy począł tłuc witraże, przedstawiciel aniołów rozkazał mu zaprzestania psot. On jednak był niezłym chojrakiem i ani myślał rezygnować z zabawy, krzycząc: „Złap mnie, jeśli zdołasz!”. Właśnie wtedy zamienił się w kamień, na wieki zasiadając w Chórze Aniołów…
– Upadłeś na głowę? – burknęłam oskarżycielsko. – Szukać trzeba, za to ty się pierdołami zajmujesz. Podziwiasz sobie architekturę w najlepsze, podczas gdy noc nadciąga, a my wciąż jesteśmy w czarnej dupie!
Chciałam odejść, ale on szarpnął mnie za łokieć i przycisnął do siebie. Zaciągnęłam się nieziemskim zapachem cedru pomieszanego z pomarańczą. Kilian pogładził moje plecy, jednocześnie wyciskając na policzku długi pocałunek. Zaśmiałam się, słysząc jego wesoły chichot, bo przecież jak ja miałam się na niego wściekać, kiedy zaledwie jeden dotyk sprawiał, że traciłam grunt pod nogami, a mój świat żywcem stawał w miejscu? W tym momencie nie istniała taka siła, która zdołałby wyrwać mnie z jego objęć. Istniało za to coś innego: szorstki i rozdrażniony głos Leonarda.
– Kurwa, w kościele? – stęknął ze złością. – Wstydu nie macie?
– Nie mamy – potwierdził demon żartobliwie, muskając ustami moją szyję.






Komentarze

Popularne posty