Recenzja Izabela Zawis „Nowy Gatunek”

Pewnego dnia stracisz wszystko. Nawet DNA. Świat opustoszał z dnia na dzień. Jakiekolwiek oznaki ludzkiego życia nagle zanikły. Ludzkie zwłoki płyną z nurtem rzeki, dookoła grasują krwiożercze wilki. W tej odartej z człowieczeństwa rzeczywistości spotyka się dwoje młodych ludzi: sparaliżowany od pasa w dół Alex i chora na białaczkę Amy. Ona wpada przez okno opuszczonego budynku wprost w jego objęcia, roztaczając wokół siebie zapach malin. On od razu wyczuwa, że trafił na kogoś wyjątkowego. Wspólnie rozpoczynają walkę o przeżycie. Tymczasem w Future Lab, miejscowym laboratorium, dzieją się rzeczy przerażające. Ktoś chce ulepszyć dzieło stworzenia i poddaje ludzi niebezpiecznym eksperymentom. Większość z nich nie wyjdzie stamtąd żywa…


Wydawnictwo: Novae Res
Rok wydania:  2019
Format: Książka
Liczba stron: 303
Egzemplarz Recenzencki 


Z twórczością autorki Izabeli Zawis miałam okazję się już zetknąć przy okazji recenzji książki „Światło Anioła”, która była jej debiutem.  Tym razem przygotowała dla nas coś zupełnie innego.  Kiedy przeczytałam opis historii postanowiłam po nią sięgnąć, myślę sobie DNA, nowy gatunek, eksperymenty, może być ciekawe. Z jakim skutkiem? Byłam także ciekawa, czy autorka poprawiła swój styl, nad czym pracowała i co dla nas przygotowała?
Główną bohaterką książki „Nowy Gatunek” jest Amy Green, młoda dziewczyna, która choruje na białaczkę, ale oprócz tego wyróżnia ją coś, co niejednokrotnie pozwala jej przetrwać. Dziewczyna ma wyostrzony słuch, często na nim polega i unika kłopotów. Poznajemy ją w chwili, kiedy psuje jej się samochód, na nieszczęście nigdzie nie ma zasięgu, więc postanawia opuścić to miejsce, bardzo śpieszyła się na spotkanie w sprawie pracy. Dzień był wyjątkowo ciepły, pola rzepaku pięknie kwitły, a w drodze towarzyszył jej śpiew ptaków. Zmiana pracy i miejsca zamieszkania nie poszła zbyt gładko. Rzeką zaczęły płynąć ciała, które miały rany szarpane. Amy nie należy do dziewczyn, które panikują i nie potrafią sobie radzić. Ojciec zadbał o to, aby wyrosłą na zaradną kobietę i nie bała się świata, ani nowych wyzwań, które przed nią roztacza. Przyspieszyła kroku w obawie o to, że szybko zacznie się ściemniać, a ona nie będzie posiadała bezpiecznego schronienia. Na jej nieszczęście pierwszy budynek okazał się opustoszały, otaczały go samochody, czuła się, jakby wkroczyła do miasta widmo. Uciekając przed psami wpadła przez okno wprost na kolana młodego mężczyzny, który poinstruował ją, jak się zachować, aby nie zwrócić na siebie uwagi węszących bestii.



Alex Young był osobą niepełnosprawną, młodą, silną i zmęczoną. On także posiadał ponadprzeciętną zdolność, miał mocno wyczulony węch, dlatego wiedział, że się pojawi. Wyczuł słodki zapach malin, wspólnie ze starszym mężczyzną, Billem, który sprowadził podniszczony wózek inwalidzki dla Alexa udała się do bezpiecznego lokum, w którym znajdowała się garstka ocalałych. Tak oto rozpoczęła się walka o przetrwanie, na którą główna bohaterka nie była gotowa. Miejscem docelowym zarówno Amy, jak i Alexa było Future Lab, ona miała pracować jako fizjoterapeutka, a jemu obiecano innowacyjną i eksperymentalną terapię. Czy był to zbieg okoliczności? Nie, kiedy w miejscu docelowym czeka jedynie śmierć. Amy i Alex’a połączyła specyficzna więź, czuli się pewniej w swoim otoczeniu. Ona czuła się bezpieczniej, a on bardzo chciał się nią opiekować, chociaż żadne z nich tego nie rozumiało, ani nie było gotowe na to, co miało nadejść.  Co się stanie jeśli Bill, nie jest takim dobrym człowiekiem ratującym ocalałych przed bestiami? Co jeśli zostając w tamtym miejscu skazują siebie na śmierć? Rozpoczęła się walka o przetrwanie, dzięki swojemu darowi Amy dowiaduje się, że Bill ich wystawił, a Future Lab jest  na ich tropie. Czy im się powiedzie? Czy przechytrzą wielki koncern? Czy uda im się uciec? Czy Alex stanie o własnych nogach?
Wiele opowieści rozpoczyna się od tego, że tak dobrze nam znany świat upada. Co byś zrobiła, kiedy okazałoby się, że twój świat się zmienia? W rzekach płyną rozkładające się ciała, liczba populacji gwałtownie spada. Zaginięcia, i dziwna pustka dopadała kolejne miasta. Z nikąd pomocy, wyjaśnień, jesteś zdana sama na siebie. W lasach grasują wilki, które są znacznie bardziej krwiożercze niż te, które znamy. Strach stanąć oko w oko z takim osobnikiem, a co dopiero zostać przez niego zaatakowanym. Ludzie w pewnym stopniu są gatunkiem upartym, takim, który nawet w trudnej sytuacji próbuje przetrwać, nie zamierzając się poddać. Im trudniejsze są warunki, tym bardziej walczą o to, aby się zaadoptować. Istnieje nadzieja, że gdzieś w tym całym chaosie znajdzie się ktoś życzliwy, na będzie można polegać i obdarzyć zaufaniem. Z tym jednak powinniśmy działać ostrożnie, nigdy nie wiadomo, czy poczciwy starzec nie okaże się zabójcą, którego nowa sytuacja po prostu przerosła. Strach napędza krwioobieg wpływając na wzrastającą adrenalinę, jak żyć w takim świecie? Nie od dziś wiadomo, że kiedy człowiek zaczyna „bawić się w stwórcę” nie wychodzi z tego nic dobrego, z drugiej jednak strony bez ryzyka i nauki, nie przedłużylibyśmy sobie życia. Nie wynaleźli leków na tak wiele chorób, a co jeśli nie chorowalibyśmy i ich nie potrzebowali?


„Nowy Gatunek” Izabeli Zawis jest powieścią fantastyczną, która bardzo mi się spodobała. Przenosi nas  w rzeczywistość, którą znamy i możemy być jej świadkami. Laboratoria powstawały na rożnych kontynentach zalewając świat swoimi chorymi eksperymentami. Bardzo ciekawym zamysłem było potraktowanie wilków, jako bestie, które miały szczególne zdolności. Bohaterowie przypadli mi do gustu, byli dobrze wykreowani. Alex był twardym żołnierzem, który w wyniku misji w Afganistanie miał uszkodzony kręgosłup. Amy dała mu nadzieję na to, że w wyniku  ćwiczeń będzie lepiej i być może wstanie z wózka. Relacja między nimi szybko się rozwijała jednak taki właśnie był zamysł autorki i wieź, która się między nimi narodziła tak na nich oddziaływała.  Kiedy sięgniecie po tą książkę i ją przeczytacie zrozumiecie, co miałam tutaj na myśli.  Co się poprawiło? Zdecydowanie dialogi, nie są sztuczne, ani teatralne. Styl autorki także uległ poprawie, widać, że nie próżnowała i starała się prężnie rozwijać. 
„Nowy Gatunek” ma to, co lubię, intrygę, romans i tajemnicę, którą trzeba będzie rozwiązać. Kim jest ten nowy gatunek? Czy ich liczebność zdominuje rasę ludzką? Czy uda się pokonać Future Lab? Na te wszystkie pytania odpowie Wam książka. Polecam. 




Komentarze

Popularne posty