Recenzja Meghan March „Imperium grzechu”

Jeśli chodzi o Keirę Kilgore, nic nie jest racjonalne. To kobieta silna i niezależna, ale nie ma prawa decydować o swoim ciele i swoim losie. Należy do tyrana, najgroźniejszego mężczyzny w Nowym Orleanie. Jeszcze niedawno nienawidziła go z całego swojego niepokornego serca, a dziś jest gotowa zabijać w jego obronie. Zamach, który o mało nie pozbawił obojga życia, uzmysłowił Keirze, jak bardzo kocha potwora. I że dla niego sama może stać się bestią.
Lachlan Mount, niekwestionowany władca miasta, zdaje sobie sprawę, że zdobył niezwykłą kobietę. Keira jest jego własnością, ale także jego królową. Dla niej jest gotów na wszystko. Co należy rozumieć bardzo dosłownie, gdy mowa o Lachlanie — człowieku, który w swojej żelaznej pięści skupił całą władzę i który popełnił chyba wszystkie możliwe zbrodnie.
Trzeci, ostatni tom tej niesamowitej historii opowiada o kolejnych dramatycznych wydarzeniach. Wychodzą na jaw mroczne sekrety przeszłości i ich straszliwe konsekwencje. Zdrady, podeptane zaufanie, przestępstwa i zbrodnie. Ale... silna i niepokorna kobieta zasługuje na prawdę o ukochanym. O krwi, którą przelał w okrutny sposób. O brutalności, z jaką zdobywał i utrwalał swoją władzę. Keira musi zajrzeć w twarz diabłu. I zdecydować o losie. Jego i swoim. Co zrobisz, gdy pakt z diabłem okaże się najlepszym rozwiązaniem?



Wydawnictwo: Editio Red
Rok wydania:  2019
Format: Książka
Liczba stron: 258
Cykl: Mount Trilogy
Tom III


Moja przygoda z cyklem „Mount Trilogy” autorstwa Meghan March dobiega końca, nad czym ubolewam. Lachlan Mount jest doskonale znanym czytelniczkom minionych części Królem Nowego Orleanu. Autorka w poprzedniej książce pozostawiła nas z palącym niedosytem i jedną wielką niewiadomą z powodu dalszego losu Keiry. Dzięki Wydawnictwu Editio Red mogłam zakończyć historię tej dwójki i do niej powrócić w ramach nostalgii i tęsknoty.  Co przygotowała dla nas Meghan March?
Ostatnie i mroczne wydarzenia sprawiają, że Keira Kilgore i Lachlan Mount stają się sobie bardziej bliscy, a ich relacja ewoluuje na wyższy poziom. Zagrożenie życia sprawia, że to, co do siebie czują jest czymś więcej niż chemiczną reakcją, pociąg fizyczny to nie wszystko.


Mount nie jest przyzwyczajony do słabości, do poczucia bezbronności i zaufania względem drugiego człowieka, a właśnie to czuje, kiedy chodzi o nią. Stał się jeszcze bardziej zaborczy, chroni swoją Keirę wręcz obsesyjnie, ponieważ jest dla niego wszystkim. Nie może jej stracić, dlatego decyduje się dać jej odczytać, jakby był księgą, która otwiera się tylko przed nią. Nie należy do takich mężczyzn, którzy bez skrępowania opowiadają o swojej przeszłości, jednak ona jest wszelkim wyjątkiem od twardo ustawionych reguł. Postanowił wyłożyć karty na stół, ona należy do niego, a on chce być jej, dlatego żadne niedopowiedzenia nie będą psuły tego, co jest między nimi.
Podczas swojego życia robiąc różne „interesy” z groźnymi ludźmi narobił sobie wrogów, to było pewne. Chce chronić kobietę, którą kocha i jej rodzinę, próbując dowiedzieć się, o co w tym wszystkim chodzi.  Niestety czas ucieka, a on nie należy do cierpliwych mężczyzn. Śmierć depcze im po piętach, a ciosy zostają wymierzone ze strony, której nikt się nie spodziewał. Czy Lachlan ochroni swoją kobietę? Czy jest jakaś przyszłość dla tych bohaterów? Czy siła ich uczucia wystarczy, aby wyjść z kłopotów cało?
„Imperium grzechu” jest zakończeniem historii Keiry i Lachlana, taką wisienką na torcie trylogii. W tej części  Meghan March łączy najlepsze elementy akcji z romansem, który sprawia, że ​​rozkoszujesz się lekturą. Muszę przyznać, że autorka skupiła się na rozwoju akcji zmniejszając ilość scen erotycznych, co działa na korzyść historii.


Przeszłość Lachlana była mocno zaakcentowana, dzięki czemu Keira mogła go bardziej zrozumieć, jak ze zwyczajnego mężczyzny przeistoczył się w Króla Nowego Orleanu. Dzięki temu mogliśmy lepiej wczuć się w panujący w powieści klimat. Czy byłby król bez swojej królowej? Nic. Kiera jest kobietą, niezwykle silną, odważną i zaciętą, idealnym materiałem na królową, w pełni potrafi zrozumieć Mounta i jest gotowa zrobić wszystko, aby ochronić swojego króla. Jest gotowa ryzykować dla ich wspólnej przyszłości, ukazując, że jest idealną kobietą dla niego i żadne przeszkody nie mogły tego zmienić. Jest bardziej zaciętą kobietą, z którą nie chcesz zadzierać, zdeterminowana i troskliwa, przy czym ciężko pracuje, aby spełniać swoje marzenia i cele.
Ogień i pasja między bohaterami była niesamowita, byli dla siebie stworzeni. Keira przy całym swoim nieposłuszeństwie była gotowa do uległości, kiedy była odpowiednia ku temu pora. Bohaterowie nie są jednowymiarowi, papierowi i mdli, mają swoją mroczną stronę, która bardzo przypadła mi do gustu.
Bardzo podobał mi się sposób przedstawienia mroczniejszych wątków w powieści.

„Imperium grzechu” jest mroczną, wciągającą i trzymającą w napięciu opowieścią pełną zwrotów akcji i szokujących tajemnic. Pożerałam tą książkę, aby jak najszybciej dowiedzieć się, co będzie dalej, to była jedna z książek, na których kontynuację czekałam. Jeśli znasz poprzednie dwa tomy i spodobał ci się styl Megan March to musisz wciągnąć „Imperium grzechu” na swoją listę książek, które musisz koniecznie przeczytać.




Komentarze

Popularne posty