Recenzja Dorota Pasek „Dziewczyna od trawnika”


Adam, biznesmen, żyje w wiecznym pędzie. Nie ma wiele czasu na przyjemności czy relaks. Pewnego dnia, ku zaskoczeniu wszystkich, kupuje dom nad jeziorem. Z ogrodem, o który ktoś musi zadbać – najlepiej ogrodnik. Lub ogrodniczka.
Maria od dwóch lat mieszka na wsi i bardzo jej to odpowiada. Kiedyś żyła w mieście, ale stara się nie wracać myślami do tego okresu. Lubi ciszę i zapach skoszonej trawy. Idealna kandydatka do pracy w ogrodzie.

Adam i Maria spotykają się po raz pierwszy na tarasie domu w wiosenny poranek. Ona, w umazanych ziemią rękawiczkach, on zaspany w samych bokserkach. On pomyśli, że ona jest trochę zadziorna, ona pomyśli, że to bufon, choć może zabawny. Ale pierwsze wrażenie może być zawsze bardzo mylące…
Dziewczyna od trawnika to druga powieść Doroty Pasek, autorki świetnie przyjętego przez czytelników Czasu gniazdowania.




Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Rok wydania:  2019
Format: Książka
Liczba stron: 380

Do sięgnięcia po książkę Doroty Pasek zachęciła mnie okładka przedstawiająca sielski piękny domek, na świeżutkiej, zieloniutkiej trawie, marzenie większości z nas. Zagłębiłam się w opis i stwierdziłam, że muszę poznać tą dzielną ogrodniczkę i odkryć jej sekret różowego plastikowego pudełeczka, które przechowuje w szufladce nocnego stolika. Dorota Pasek wydała mi się znajoma, po czasie przypomniałam sobie, że czytałam tej autorki debiutancką powieść „Czas gniazdowania”, jest więc to moje kolejne spotkanie z autorką. Co dla nas przygotowała?

"Nic tak człowieka nie nastraja pozytywnie do życia jak zieleń zaraz po przebudzeniu" .

Główną bohaterką książki „Dziewczyna od trawnika” jest Marysia Tamulska, mądra młoda kobieta, która postanowiła opuścić miasto, aby zaszyć się na wsi, wśród zieleni i spokoju. Dziewczyna skończyła studia, kierunek architekturę krajobrazu, co ją fascynuje na tyle, że znalazła sobie pracę, jako ogrodnik w pewnej rezydencji. Taka praca może i jest w pewien sposób ciężka, ale pomaga się wyciszyć, zebrać myśli i odprężyć. Rezydencja lata świetności ma za sobą, nie wygląda jak zadbany dom mający kusić swoją elegancją potencjalnych nabywców, a mimo wszystko posiadał nowego właściciela.



"Miasto zabrało jej to, co miała najważniejszego. Nie odnajdywała się już w zdyszanym pośpiechu, zaczął przytłaczać ją wielkomiejski hałas, zniechęcała zimna pustka betonowych ulic".

Rezydencja Różowa nie miała może męskiej nazwy, ale w pewien sposób pasowała do Adama Kochańskiego, nowego właściciela, a także prezesa firmy zajmującej się produkcją mebli. Cóż, nie od parady się mawia, że szewc bez butów chodzi, w tym przypadku „piętą Achillesową” mężczyzny były stare hokery. Zapracowany mężczyzna nie miał za wiele czasu na to, aby uwić sobie swoje gniazdko, a co dopiero zadbać o ogród, nie wyobrażał sobie także, żeby Marysia została pozbawiona pracy ogrodnika. Ich pierwsze spotkanie było dość zabawne, z każdym kolejnym czuli do siebie coraz większą sympatię, która niebezpiecznie zaczęła się przekształcać w coś znacznie innego. Czy są na to gotowi? Czy ciężka przeszłość zelżeje na tyle, że zdecydują się na walkę o siebie? Czy dorosną do wyznania sobie prawdy? Co przyniesie za sobą taka chwila słabości? Czy takie krzywdy można wybaczyć? I czy tak naprawdę wybaczenie przyniesie upragniony spokój?



„Dziewczyna od trawnika” jest powieścią emocjonalną o bardzo trudnych tematach, które dotykają ludzi, więc jest także bardzo realistyczna. Autorka potrafi zaciekawić, sprawić, że chcemy poznać prawdę, więcej szczegółów nie tylko z przeszłości Marysi, ale także Adama. Gdzieś w środku czułam, że jest dziwnie ze sobą spleciona, aż w chwili kulminacyjnej okazało się to prawdą. Adam był wspaniały, wrażliwy, pracowity i uczuciowy, starał się robić to co właściwe, naprawić swoje błędy, za które obwiniał się mocnej niż ktoś, kto tak naprawdę powinien to robić. Nie było w nim winy, chociaż tego nie dostrzegał. Pragnął, aby jego rodzina pośród, której był odmieńcem, jakby piątym kołem u wozu, go w końcu doceniła, pragnął akceptacji, pracował jeszcze ciężej, aby usłyszeć magiczne słowa, których pragnie każde dziecko od swojego rodzica: „jestem z ciebie dumna”. Był bardzo cierpliwy, ja ją traciłam i miałam ochotę potrząsnąć Marysią, wykrzyczeć: na co czekasz, kobieto?! On trwał i starał się dać jej czas, którego potrzebowała, tylko, że on zdawał się nie kończyć.
„Dziewczyna od trawnika” to powieść, która opowiada o skrzywdzonych istotach, o ich sposobie poradzenia sobie z bólem, który odczuwają zbyt często niż powinni. Staram się nie zdradzić Wam zbyt wiele, Dorota Pasek zasługuje na to, abyście sięgnęli po jej powieść i sami ocenili, czy Wam się podoba. Sceny zbliżeń są przedstawione ze smakiem, subtelnie, autorka nie wchodzi w szczegóły, jednocześnie nie spłaszczając tego, co się między parą dzieje. Nie jest pozbawione dobrego smaku, a rozwijająca się między bohaterami relacja nie jest gwałtowna i szybka, są na to zbyt dojrzali, tak też zostali przedstawieni.
W książce jest tez wiele postaci pobocznych, które z pewnością zyskają Waszą sympatię, bardzo polubiłam Arka, brata Marysi, który opiekował się nią, kiedy tego potrzebowała i mimo tego, nie zapominał o sobie. Był jej przyjacielem, do którego mogła iść w każdej chwili, doradzić się, czy powiedzieć mu, o swoich obawach.
„Dziewczyna od trawnika” to lektura, która mimo swojej tematycznej ciężkości potrafi dać nadzieję, zaskakiwać, a także rozgrzewać serduszko i wzruszać. Polecam miłośniczkom romansów i powieści obyczajowych.



Komentarze

Popularne posty