[PATRONAT] Prolog "Walcząc z cieniami" Aly Martinez
Ash
– GDZIEŚ TY,
KURWA, była? – usłyszałam oschły męski głos, gdy tylko weszłam do sali konferencyjnej.
Spojrzałam w jego oczy tylko na sekundę, ale od razu je rozpoznałam.
Chociaż drzwi dopiero co się za mną zamknęły, niczego nie chciałam tak bardzo,
jak tego, by czmychnąć. Serce biło mi szybko.
Muszę się stąd wydostać.
– Ee… – Zwlekałam, próbując dać sobie trochę
czasu na obmyślenie planu.
– Siadaj – rozkazał, popychając do przodu krzesło znajdujące się obok
niego, lecz za żadne skarby świata nie zamierzałam zbliżyć się do niego na taką
odległość.
– Nie trzeba – powiedziałam, cofając się o krok w stronę drzwi.
– Nawet o tym nie myśl – powiedział szybko. – Jak Boga kocham, nie próbuj
nawet otwierać tych drzwi, bo… – Może i nie dokończył zdania, ale jasno wyraził
swoją groźbę.
Przełknąwszy z trudem ślinę, powoli podeszłam do krzesła stojącego
najdalej od niego i przysiadłam na skraju. Czekałam na odpowiednią chwilę, by
uciec.
Spojrzał w dół, na plakietkę z imieniem zawieszoną na mojej szyi, i
uniósł brew.
– Victoria?
– Możesz mówić mi Tori, jeśli chcesz. – Próbowałam uśmiechnąć się
sztucznie, ale to chyba wkurzyło go jeszcze bardziej.
Odetchnął kilka razy, próbując się uspokoić, jednak nie ostudziło to
płomieni żarzących się w jego wyrażających zdenerwowanie oczach.
– Szukałem cię, Ash – warknął,
wymawiając moje imię.
– Ach tak? No to rozwiązałeś zagadkę. Znalazłeś mnie. – Wstałam, ale
zatrzymał mnie dźwięk jego pięści uderzającej w stół. Wzdrygnęłam się, słysząc
ten nagły hałas.
Gdy w pokoju zapadła cisza, powoli spojrzałam w górę i zobaczyłam, jak
wpatruje się we mnie morderczym wzrokiem. Chociaż siedział, wiedziałam, że był
ogromny. Kiedy patrzył mi w oczy, jego napięte mięśnie szyi oraz ramion
zarysowywały się pod szarą bawełną jego koszulki. Przez kilka sekund mrugał, po
czym znowu się odezwał.
– Mieszkasz w schronisku dla bezdomnych – oznajmił zdecydowanie, jakby
jego słowa opowiadały własną historię.
I może tak było.
– Pracuję w schronisku dla
bezdomnych. – Prędko go poprawiłam.
Jednak on poprawił mnie równie szybko.
– I w zamian za to możesz tam mieszkać. W. Schronisku. Dla. Bezdomnych –
wypowiedział każde słowo osobno.
Odwróciłam wzrok, ponieważ mówił prawdę.
Prawdę, której nienawidziłam.
A jednak najświętszą prawdę.
Do oczu napłynęły mi łzy. Walczyłam z nimi, starając się, by nie
popłynęły.
Miałam ciężkie życie, lecz przez obecność tego mężczyzny w tym miejscu
stało się ono nieskończenie trudniejsze. Gdybym tylko mogła uciec z tego
pokoju, mogłabym znowu zniknąć. Moje życie nie było idealne, ale to, że on się
tu zjawił, wszystko jeszcze bardziej komplikowało.
– Chcę, żebyś sobie poszedł – skłamałam z całą udawaną odwagą, na jaką
udało mi się zebrać.
– Nie mogę. Ukradłaś mi coś.
– Słuchaj, nie mam już twojej książki.
Jeden kącik jego ust uniósł się, tworząc chytry uśmiech.
– Kłamiesz – wyszeptał, sięgając w stronę krzesła znajdującego się za
nim. Wyciągnął zniszczoną książkę i bezceremonialnie rzucił ją na stół.
Otworzywszy szeroko oczy, nie myśląc, rzuciłam się po nią.
Była moja. Nawet on nie mógł mi
jej odebrać.
Równie szybko co się pojawiła, zniknęła. Złapał mnie za nadgarstek.
Ześlizgnęłam się ze stołu, próbując wyrwać się z jego uścisku. Lecz była
to bezowocna próba, ponieważ nawet jeśli wypuściłby mnie, zostałam już
zamrożona jego jasnoniebieskimi oczami i nie mogłam się ruszyć.
– Ponad trzy pieprzone lata – powiedział wściekły.
– Musiałam – zapiszczałam, a łzy zaczęły płynąć mi po policzkach.
– Ponad. Trzy. Pieprzone. Lata, Ash. Ukradłaś mi coś. – Puścił moją rękę
i wstał.
Otworzyłam usta, z których wydobyło się głośne westchnienie, a on zrobił
dwa kroki w przód.
Przygważdżając mnie do ściany swoim twardym ciałem, złapał dłonią moje
gardło, po czym przesunął ją w górę, gładząc kciukiem moją dolną wargę. Naciskając
na podbródek, przesunął moją głowę w bok.
Wziął głęboki oddech, po czym zrobił wydech, żądając:
– Chcę ją odzyskać.
Zabrakło mi tchu.
Czekałam ponad trzy lata, by usłyszeć te słowa.
Gdybym tylko mogła mu wierzyć.
– Flint, proszę.
Komentarze
Prześlij komentarz