Recenzja Gerald Durrell „Moja rodzina i inne zwierzęta”
Długo oczekiwane nowe wydanie bestsellerowej autobiograficznej książki
Geralda Durrella, opisującej lata spędzone przez jego rodzinę na greckiej
wyspie Korfu.
Ekscentrycy, artyści, lekkoduchy. Brytyjczycy nie znający żadnych konwenansów. Durrellów poznajemy oczami najmłodszego członka rodu, który, wiedziony przyrodniczą pasją, wzbogaca ich codzienność prawdziwą plejadą zwierzęcych podopiecznych. Czym byłby rodzinny obiad bez znajdowanych w pudełkach zapałek skorpionów? I czy chęć wieczornej kąpieli to wystarczający powód, by eksmitować spokojnie żyjące w wannie zaskrońce?
Opowieści Geralda Durrella o zwierzętach nie mają jednak wyłącznie anegdotycznego charakteru. Choć nigdy nie chodził do szkoły, a lekcji udzielali mu nieraz bardzo osobliwi nauczyciele, jego miłość do przyrody inspirowała go do wciąż nowych poszukiwań. Dzięki nim, ten ambitny samouk wiele lat później stanie na czele naukowych ekspedycji i będzie właścicielem własnego zoo.
Książka obfituje nie tylko w uważne opisy wyspiarskiej przyrody, ale jest też prawdziwym pomnikiem na cześć uroków wyspy Korfu i jej mieszkańców. Ich życie poznajemy w krótkich i zabawnych opowieściach przyjaciół rodziny – nauczyciela młodego Geralda, doktora Teodora Stephanidesa i taksówkarza Spirosa Amerikanosa.
To zarazem pierwsza część trylogii, na którą składają się również „Ptaki zwierzaki i krewni” oraz „Ogród bogów”, które także zostaną wznowione nakładem Noir sur Blanc.
Ekscentrycy, artyści, lekkoduchy. Brytyjczycy nie znający żadnych konwenansów. Durrellów poznajemy oczami najmłodszego członka rodu, który, wiedziony przyrodniczą pasją, wzbogaca ich codzienność prawdziwą plejadą zwierzęcych podopiecznych. Czym byłby rodzinny obiad bez znajdowanych w pudełkach zapałek skorpionów? I czy chęć wieczornej kąpieli to wystarczający powód, by eksmitować spokojnie żyjące w wannie zaskrońce?
Opowieści Geralda Durrella o zwierzętach nie mają jednak wyłącznie anegdotycznego charakteru. Choć nigdy nie chodził do szkoły, a lekcji udzielali mu nieraz bardzo osobliwi nauczyciele, jego miłość do przyrody inspirowała go do wciąż nowych poszukiwań. Dzięki nim, ten ambitny samouk wiele lat później stanie na czele naukowych ekspedycji i będzie właścicielem własnego zoo.
Książka obfituje nie tylko w uważne opisy wyspiarskiej przyrody, ale jest też prawdziwym pomnikiem na cześć uroków wyspy Korfu i jej mieszkańców. Ich życie poznajemy w krótkich i zabawnych opowieściach przyjaciół rodziny – nauczyciela młodego Geralda, doktora Teodora Stephanidesa i taksówkarza Spirosa Amerikanosa.
To zarazem pierwsza część trylogii, na którą składają się również „Ptaki zwierzaki i krewni” oraz „Ogród bogów”, które także zostaną wznowione nakładem Noir sur Blanc.
Wydawnictwo:
Oficyna Noir Sour Blanc
Rok
wydania: 2019
Format:
Książka
Liczba
stron: 296
Cykl: Trylogia z Korfu
TOM I
Po
klasykę literatury na ogół sięgam bardzo rzadko, jednak, skoro nadarzyła się
okazja, aby ponownie udać się na Korfu i spędzić trochę czasu z rodziną
Durrelów, którą jakiś czas temu Wam przedstawiłam. Wydanie, które przestawiam
nie jest to pierwszym, ale wznowionym przez Oficynę Noir Sour Blanc.
„Moja
rodzina i inne zwierzęta” jest powieścią autobiograficzną pewnego brytyjskiego
przyrodnika Geralda Durrela, który przedstawił w niej czasy, kiedy wraz ze swoją
rodziną przebywał w Grecji, a mianowicie na wyspie Korfu, o której wcześniej
wspominałam. Grecja jest miejscem, do którego od zawsze chciałam się wybrać, dlatego
sposób w jaki autor opisywał krajobrazy i przyrodę sprawił, że się rozmarzyłam.
Tak pozytywnie nastrojona dałam się porwać tym opowieściom robiąc sobie małą
przerwę od czytanej fantastyki.
Malownicze
winnice, gaje oliwne i zatoczki pełne turystów pewnie są o wiele bardziej
rozwinięte niż w latach 1935-1939, kiedy to właśnie autor tam przebywał. To
była taka moja pierwsza myśl, kiedy zaczytywałam się w kolejne barwne opisy.
Książka
została podzielona na trzy części, pierwsza dotyczy migracji na wyspę, czas
spędzony w Turskawkowej Willi, aż do wiosny, w druga część książki rozpoczyna
się w momencie, kiedy rodzina się przeniosła do tak zwanej Żonkilowej Willi, a
kończy z nadejściem zimy. W trzeciej natomiast Durrellowie przebywają w
Śnieżnobiałej Willi, książkę kończy przyjęcie, a następnie opis powrotu w
rodzime strony.
Sporą
część publikacji stanowią opisy flory i fauny, co podkreślało zainteresowanie
autora, nie zostało przedstawione w sposób ciężki i słownikowym ale taki, który
sprawił, że na mej twarzy zagościł uśmiech. Lekko i z humorem, czyli tak jak
lubię. W skład tej zabawnej rodzinki wchodzili: pani Durrell, która była wdową i jej dzieci: Lawrence, Leslie, Margaret i Geralda.
Czym się na co dzień zajmowali? Pani Durrell gotowała i pielęgnowała ogród, co
sprawiło jej przyjemność, Larry pisał, Leslie lubił polować, Margot dbała o urodę, jak na
młodą kobietę przystało, a Gerald włóczył się po wyspie udając, że się uczy.
„Moja
rodzina i inne zwierzęta” to właściwie zbiór zabawnych anegdot zebrany w
całość, poznajemy w nim nie tylko rodzinę Durrellów, ale także ich przyjaciół,
zamieszkujących znajomych z sąsiedztwa i zwierzęta, których ilość była coraz to
większa.
Wakacje,
co prawda przed nami, ledwie wiosna zdążyła się lekko u nas zadomowić, a mnie
dzięki książce marzą się podróże i swoje własne przygody. „Moja rodzina i inne
zwierzęta” to przyjemna lektura na
letnie dni przybliżająca tą wesołą gromadkę i ich przygody.
Komentarze
Prześlij komentarz