Recenzja T.M Frazier „Mroczna miłość”
Czasami to, co
najpiękniejsze, kryje się w mroku Po śmierci jedynej bliskiej osoby
siedemnastoletnia Abby nie chce już nigdy więcej trafić do rodziny zastępczej.
Postanawia więc ukryć się na złomowisku, gdzie poznaje wytatuowanego
motocyklistę, Jake’a. Jake to niebezpieczny przestępca, który ma na sumieniu
wiele mrocznych uczynków. Jednak w sercu nosi także rany, które nie mogą się
zagoić. Choć są różni, łączy ich ciemność, która na zawsze skaziła ich dusze. Z
jakiegoś powodu motocyklista wzbudza w Abby uczucia, jakich nigdy nie zaznała. Czy
oboje zaakceptują swoją przeszłość? Czy odkryją, że miłość nie zawsze rodzi się
w świetle?
Wydawnictwo:
Kobiece
Rok
wydania: 2019
Format:
Książka
Liczba
stron: 344
Cykl: The Dark Light of
Day
TOM I
„Mroczna
miłość” jest moim pierwszym spotkaniem z twórczością T.M Frazier, cały czas
obiecuję sobie, że przy najbliższej okazji zapoznam się z panem „Kingiem”,
zwłaszcza, że mam w domu dwa tomy tego cyklu. Na moje nieszczęście jest to tom
drugi „Tyran” i „Lawless”, czyli trzeci, a wszystko za sprawą promocji w jednej
z księgarń. Czekam na kolejną, aby uzupełnić ten cykl, prędzej, czy później do
tego dojdzie, tymczasem zaczęłam od debiutu Fraizer, a jednocześnie pewnego
rodzaju wstępu do „Kinga”, czyli nowości od Wydawnictwa Kobiecego.
"Lepiej jest iść z przyjacielem przez mrok niż kroczyć samotnie w
świetle.”
Abby Ford miała w swoim życiu tylko
jedną osobę, którą szczerze kochała, która znaczyła dla niej wszystko. Mowa
tutaj o jej babci, która stworzyła dla niej namiastkę prawdziwego domu. Dzieciństwo
dziewczyny nie należało do łatwych, odcisnęło na niej piętno, z którym musiała
się mierzyć każdego dnia. Cztery lata, które spędziła z babcią były wyjątkowe,
można było uznać, że najnormalniejsze z całego jej życia. Niestety w wyniku
pewnych okoliczności, jej babcia zginęła w wyniku eksplozji. Usłyszeć, takie coś od dyrektora szkoły było
dla niej czymś niewyobrażalnym, bolesnym, zupełnie, jakby sama straciła chęć do
życia. Bolesnym wydawał się każdy oddech, kłopoty dopiero przed nią, nie mogła
pozostać sama sobie. Nie miała rodziny, niechciana wpadka ćpunów, jedyną ciepłą
osobę, jaką przy sobie miała to właśnie babcia, która ją opuściła.
Abby jest sama, bez pracy, lokum,
perspektyw. Została odarta z tak niewielkiej ilości dobra, które się dookoła
niej zebrało. Nie ma środków na utrzymanie się, czując, jakby na tym świecie
nie było dla niej miejsca. Nie chciała trafić do rodziny zastępczej, unikała
opieki społecznej, była niczym mała wojowniczka, miała dopiero siedemnaście lat,
a życie doświadczyło ją tak mocno, że wystarczyłoby dla kilku fikcyjnych postaci!
Pewnego wieczoru wpada na pomysł
przespania się na złomowisku w starym wozie należącym do babci, dzięki dziurze
w płocie udaje jej się zrealizować to zamierzenie. Niestety, a może stety nie
udaje jej się odpocząć, budzi ją mężczyzna celujący do niej z broni- Jake Dunn,
nie mający pojęcia, że pod kapturem ukrywa się drobna dziewczyna, a nie zaćpany
menel.
Jake rozmawia z Abby, postanawia
odwieść ją do domu i to było szarmanckie zachowanie, jednak, nie było miejsca,
które mogłaby nazwać tym słowem. Kiedy podjechali pod dawną posesję dziewczyny,
mężczyzna zrozumiał, że jej położenie nie jest zbyt ciekawe, a ona sama jest
bezdomna. Kiedy podjechała opieka społeczna podał się za kuzyna dziewczyny,
który się nią zaopiekuje. Zabrał ją do domu, który mieścił się w bliskim
sąsiedztwie warsztatu samochodowego należącego do jego ojca, w którym Abby
podejmuje się pracy zarobkowej. Wszystko zaczyna się układać, jednak nad
bohaterami przesuwa się cień paskudny, i bardzo niebezpieczny- Owen Fletcher.
Abby utknęła między jej
przeszłością, a lękiem, jakie zdanie miałby o niej Jake, kiedy dowiedziałby się
o tym, z czym musiała się mierzyć? Nie wie
jednak, że Jacke także ma swoje własne, osobiste demony, czy jest dobry? Jest zwłaszcza,
kiedy chodzi o Abby, mimo to, jest także złamany, nie jest doskonały, ma swoje
tajemnice, których wydźwięk może sprawić, że dziewczyna się odsunie od niego,
że nie będzie chciała mieć z nim nic wspólnego. Czy, aby na pewno? Między bohaterami rozwinęła się niesamowita przyjaźń,
która powoli przeistaczała się w coś zupełnie innego. Chaos, który jest ich
przeszłością niknie, kiedy wspólnie próbują poukładać cały ten bałagan. Jak zareagują
na wzajemne tajemnice? Czy są na tyle silni, że będą w stanie to wszystko
przetrwać? A, co jeśli pod nieobecność mężczyzny stanie się coś bolesnego i
równie traumatycznego? To złamie nie tylko serce Abby, ale także Wasze.
T.M Frazier potrafi sprawić, że
pozornie prosta historia o ciężkim życiu bohaterów dostaje drugiego i jakże świeżego
powiewu. To sprawia, że zastanawiasz się, ile zniszczenia i bólu może znieść
człowiek. Abby to prawdziwa wojowniczka, dzielna i wspaniała kobieta, która
podnosi się i idzie na przód po każdej traumie, jaką szykuje dla niej życie.
Mroczna fabuła, zepsute postacie,
zniszczony człowiek, twarda, nie irytująca bohaterka, bolesna i smutna, ale
czasami rozgrzewająca serce historia, jest doskonałym debiutem autorki. „Mroczna miłość”to coś więcej niż
znalezienie miłości i uzdrowienie własnej duszy.
Mam w planach obie książki, bo wiele dobrego o nich słyszałam i jestem mega ciekawa :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Eli https://czytamytu.blogspot.com