Recenzja Katy Evans „Mr. President. Biały dom”


Charlotte poznała Matthew Hamiltona, kiedy byli jeszcze bardzo młodzi. Ona była córką senatora, a on synem prezydenta. Oboje dorastali w świecie wielkiej polityki. Już wtedy Matthew zrobił na niej piorunujące wrażenie. Obiecał jej, że nigdy nie będzie startował w wyborach prezydenckich, a ona obiecała mu, że jeśli zmieni zdanie, to wtedy ona będzie przy jego boku. Kilka lat później Charlotte otrzymuje zaproszenie, aby przyłączyć się do kampanii Matthew. Z każdym dniem przyszły prezydent będzie miał coraz większą władzę nad jej sercem i umysłem. Wkrótce obydwoje zaczną stąpać po bardzo cienkim lodzie, a ceną za złamanie zasad będzie nie tylko uczucie, ale i szansa na wygraną. Czy Charlotte ulegnie pokusie, wiedząc, że zwycięstwo może odebrać jej wszystko?



Wydawnictwo: Kobiece
Rok wydania:  2018
Format: Książka
Liczba stron: 317
Cykl: Biały dom
TOM I

Ostatnio chętnie sięgam po książki, których akcja toczy się w świecie wielkiej polityki, która jest gęsta, lepka i bardzo brudna. Czy w takim środowisku pełnym kłamstw i niedomówień jest szansa na to, aby w pełni się zakochać? Nawiązać relację, która będzie miała na tyle silne podstawy, aby można było ją przenieść w przyszłość? Katy Evans pisze dobre książki, rewelacyjnie kreuje męskich bohaterów, co ukazała mi poprzez lekturę serii Real, wciąż wzdycham cichutko do Remy’ego i wiem, że to nie tylko ja. Kiedy dowiedziałam się o tym, że Wydawnictwo Kobiece wydaje inne jej książki, bardzo chciałam mieć możliwość przeczytania. I udało się! „Mr. President” nadchodzę!

„Nigdy nie pozwól nikomu twierdzić, że jesteś zbyt młoda, by prosić o to, czego pragniesz”.

Mattew Hamilton i Charlotte Wells spotykają się po raz pierwszy, kiedy Lotte była jedenastoletnią dziewczynką, wtedy ojciec mężczyzny był Prezydentem Stanów Zjednoczonych. Córka senatora dorastała w politycznym środowisku zawsze podziwiając rodzinę Hamiltonów. Podczas wizyty Matta, Charlotte, nawet żartobliwie stwierdziła, że ​​pomogłaby synowi prezydenta w kampanii, gdyby kiedykolwiek ubiegał się o urząd. Nikt nie przypuszczał, że przyszłość sprawi, że ta obietnica będzie miała szansę się spełnić. Charlotte nigdy nie przestała wierzyć, w Matta, w dzieciństwie podkochiwała się w nim, jako chłopiec zainspirował ją podczas tego spotkania. Została przez niego poproszona o wypełnienie swojej obietnicy, przygotował dla niej najważniejsze miejsce w swojej kampanii, Charlotte jest zszokowana, ale podekscytowana, pragnie pomóc spełnić marzenie mężczyzny. Czas spełnić swoją obietnicę, została wezwana do wypełnienia przyrzeczenia, a może to Mattew Hamilton ją wezwał?
Charlotte nie zdaje sobie sprawy, że aura, jaką czuła, gdy spotkała się z Mattem w młodości i na przyjęciu z kampanii wyborczej, jest obopólna, mężczyzna jest również zauroczony tą cudowną kobietą.
  


„Przez chwilę łączy nas milczące porozumienie- więź potężniejsza niż cokolwiek, co do tej pory czułam”.

Pomimo starań o zachowanie profesjonalizmu chemia, którą czują jest intensywna, jest elektryczna, płonąca. Panie Prezydencie wypowiadane przez pana świństewka są gorące i pobudzające wyobraźnię Charlotte, myślę, że nie tylko jej, mam rację drogie panie?
Prąd naładował każdy atom powietrza, okrążając je jak chmura pyłu, rozbudzając przyciąganie, które staje się zbyt potężne, by je zignorować. Wzajemna adoracja staje się głębsza niż wygląda na samym początku zagłębia się prosto w duszę.
Ich przyjaźń jest surowa i prawdziwa, ogarnia czytelnika, spalając go ze sobą, tak bardzo chciałam, żeby, przekroczyli tą cienką granicę. Razem są doskonali, świetnie do siebie dopasowani.

„On... jest przystojny z samej twarzy, lecz w połączeniu z jego osobowością i energią, jest jakby... pikantny”.


Moje emocje zostały rozchwiane i odczuwane intensywniej, byłam pełna nadziei, złamano mi serce, ale także zaznałam szczęście.
„Mr. President” szybko się rozgrzewał, wraz kolejnymi wydarzeniami, przekazywał niespodziewany pośpiech, ta historia we mnie wkradła się.
Postacie mnie ujęły i wprost przywłaszczyły w swoje życie, w ten polityczny wir przygody, w którym chciałam śledzić kampanię, żyjąc i oddychając polityką oraz romansem wiszącym w powietrzu. Ta opowieść ożyła, gdy magia wylała się z kartek, rzucając „Mr. Prsident’a” w blasku tak potężnym jak prezydencja, wystąpienie przed senatem. Mój głos już posiada, jak będzie z Wami?




Komentarze

  1. Ta książka ma fajną fabułę, ale chyba będzie musiała u mnie poczekać :)
    ~Pola
    www.czytamytu.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty