Recenzja Wendy Walker „Śladami Emmy”
Przed trzema laty
pewnej nocy znikają siostry Tanner: piętnastoletnia Cass i siedemnastoletnia
Emma. Trzy lata później Cass powraca sama. Opowiada o porwaniu i zdradzie oraz
o tajemniczej wyspie, na której obie były przetrzymywane. Jednak dla psychiatry
sądowego dr Abby Winter coś tu się nie zgadza. Przyglądając się wnikliwie tej
dysfunkcyjnej rodzinie, odkrywa relacje, w których naruszane są granice, a
kontrolę sprawuje narcystyczny rodzic. Powrót jednej z sióstr może zwiastować
dramatyczne wydarzenia.
Wydawnictwo:
Czarna Owca
Rok
wydania: 2018
Format:
Książka
Liczba
stron: 360
Czasami
lubię sięgać po nieco inną literaturę niż tak, fantastyczna, pełna magii.
Zgłębiam naturę człowieka, poznaje inne zagadnienia, czuję grozę na własnej
skórze. Thrillery psychologiczne, czy medyczne są tym rodzajem literatury, po
który sięgam rzadziej, jednak lubię dać sobą wstrząsnąć. Historia musi być
dobra, ujmująca, a bohaterowie dobrze wykreowani, nie ciapowaci, ale wyraziści.
Muszą przykuwać Twoją uwagę, a czasem nawet szokować. Lubicie takie powieści? Z
iloma takimi książkami się spotkaliście? Pewnie jesteście ciekawi jak wypadła Wendy
Walker pod tym kątem.
"..ja właśnie podniosłam stawkę w grze, w którą
grała, nawet o tym nie wiedząc".
Przed
trzema laty rodzinę Tanner spotkała ogromna tragedia, zaginęły dwie dziewczyny,
piętnastoletnia Cassandra i siedemnastoletnia Emma. Po upływie tego czasu jedna
z sióstr powraca w rodzinne strony, rodzą się pytania, teorie i poszukiwania
starszej dziewczyny. W tym domu dzieją dziwne rzeczy, a przede wszystkim
relacje między jej członkami nie są takie, jakie być powinny. Może nie wszystko
jest takie, jakie się wydaje? Judy Martin, matka dziewczynki mieszka ze swoim
drugim mężem, w niczym nie przypomina ciepłej kobiety. Rozpoczyna się śledztwo,
które prowadzi FBI, jego przedstawiciel Leo Strauss postanowił poprosić o pomoc
psychologa sądowego Abigail Winter, z którą współpracował nad tą sprawą przed
trzy laty, kiedy obie dziewczyny zaginęły. Kto inny lepiej ujrzy rodzinne
dysfunkcje niż wprawny psycholog? Strauss wie, że Cassie będzie potrzebowała wsparcia,
aby stopniowo otworzyć się na tych, którzy chcą udzielić jej pomocy.
"Niewielu ludzi
naprawdę wiedziało, czym jest ta choroba. Jak naprawdę wygląda".
Pani
Psycholog myśli, że w domu dziewczyn nie działo się zbyt dobrze, krytycznym
wzrokiem spogląda na Judy Martin, u której podejrzewa narcystyczne zaburzenie osobowości.
Nie
interesowałam się nim wcześniej, nie miałam takiej potrzeby, dlatego moja
wiedza na jego temat jest znikoma. Narcyzm wyróżnia się tym, że jest się przekonanym
o swojej wyjątkowości, posiadaniu ogromnych możliwości, co za tym idzie braku
empatii i szorstkim podejściem do innych ludzi. Takich osobników można bardzo
łatwo urazić, a skutki mogą być opłakane. Nic, więc dziwnego, że dr Winter
czuła pewne obawy. Cassidy ich nie rozwiała, nie poruszyła tematu atmosfery,
która panowała w domu przed zaginięciem, tylko, czy było to istotne? Złożyła
zeznania, z których wynikało, że przebywała
wbrew woli ze swoją siostrą na wyspie. Wraz z kolejnymi szczegółami agent
dochodzi do wniosku, że coś tutaj nie pasuje. Zeznania Cassandry są niespójne,
nie łączą się ze sobą w logiczny sposób. Jak to bywa z prawdą? W końcu wychodzi
na jaw po nitce do kłębka dostrzegamy coraz więcej wydarzeń, poszlak i
dysfunkcji. Czy uda nam się w końcu dowiedzieć, co się stało z dziewczynkami?
Gdzie podziała się Emma? Czy matka na pewno ma zaburzenia? A może za
zniknięciem Emmy stoi ktoś zupełnie inny?
„Wierzymy w to, w
co pragniemy wierzyć”.
Na
te wszystkie pytania autorka odpowiada nam stopniowo dozując emocjonalne
wydarzenia, które zaskakują. W książce występuje narracja dwuosobowa, poznajemy
bieżące wydarzenia z perspektywy Cassie i dr Winter. Dziewczyna nade wszystko
pragnie się dowiedzieć, co się stało z jej siostrą, śledczy kręcą się w koło,
czas biegnie, a Emmy jak nie było, tak nie ma. Czy wróci? Co takiego zrobiła
Cassie, że jej zeznania są niespójne? Autorka wie, jak podsycić ciekawość,
sprawić, że nie można się oderwać od książki brnąć do przodu, licząc na to, że
lada moment uda się rozwikłać zagadkę, otrzymać upragniony finał i informację,
co spotkało Emmę? Przyznam szczerze, że nie życzę nikomu, żeby musiał przeżyć
takie wydarzenia na własnej skórze. Finał szokuje, książka jest dobra i mocna, z
całą pewnością znajdzie swoich odbiorców.
Komentarze
Prześlij komentarz