Recenzja Kass Morgan „Misja 100”
Trzysta lat po spustoszeniu Ziemi przez kataklizm, który uczynił ją
niezdatną do życia, ludzie wciąż przebywają w oddalonej od macierzystej planety
stacji kosmicznej. Ściśle egzekwowana kontrola narodzin pozwala im oszczędzać
kurczące się zasoby, a dorośli skazani za przestępstwa zostają natychmiast
straceni. W obawie, że kolonii pozostało niewiele czasu, Kanclerz decyduje o
wysłaniu setki młodocianych przestępców na Ziemię, żeby przekonać się, czy
powierzchnia planety nadaje się do ponownego zamieszkania. Czy będzie to dla
nich szansa na nowe życie, czy wręcz przeciwnie – pewna śmierć?
W zetknięciu z dziką przyrodą setka zesłańców, prześladowana przez tajemnice z przeszłości, musi walczyć o życie. Nikt nie uważał ich za bohaterów, jednak dla całej ludzkości są ostatnią nadzieją na przetrwanie.
W zetknięciu z dziką przyrodą setka zesłańców, prześladowana przez tajemnice z przeszłości, musi walczyć o życie. Nikt nie uważał ich za bohaterów, jednak dla całej ludzkości są ostatnią nadzieją na przetrwanie.
Wydawnictwo:
Bukowy Las
Rok
wydania: 2015
Format:
Książka
Liczba
stron: 264
Cykl
100
TOM
I
W
telewizji serial „The 100” bije rekordy popularności, od czasu do czasu podczas
podróży po odmętach internetu napotykałam się na zdjęcia z serialu, czy
artykuły. Nie oglądałam go, ale jestem
zaciekawiona fabułą, pomyślałam sobie, że można by było zacząć od książki.
Dokładnie tak, wszystko zaczęło się od
serii napisanych książek przez autorkę amerykańskiego pochodzenia Kass Morgan.
Dzięki uprzejmości wydawnictwa Bukowy Las otrzymałam pakiet czterech książek i
zabrałam się za czytanie. Nie oczekuję wiele od takiej literatury, przede
wszystkim chcę przezyć przygodę, poznać ciekawych bohaterów i się zrelaksować.
Czy mi się to udało? Co myślę o tej książce? Czy mi się podobała? Przeczytajcie
sami.
„Myśl z przed chwili
wydała mu się teraz śmieszna. Z nieba padała tylko woda. Nie było czegoś
takiego jak czyste konto. Na tym polegała tajemnica- człowiek musi nosić
,brzemię swoich postępków na zawsze, bez względu na koszty.”
Przed trzystu laty Ziemię dotknęła
nuklearna zagłada, aby przetrwać ludzkość została zmuszona zamieszkać w
przestrzeni kosmicznej na stacji. Takie wyjście nie mogło trwać wiecznie,
zgromadzone zasoby ubywają, to co pozostaje wkrótce przestanie wystarczać
pożywienia, na nic się zdała kontrola urodzeń, czy też częste wyroki kar
śmierci. Małżeństwa mogą mieć tylko jedno dziecko, na które muszą uzyskać
pozwolenie. Obowiązujące prawo jest naprawdę bardzo surowe, nawet najmniejsze
przewinienie nie uniknie kary. Naturalnie oskarżeni mogą domagać się ponownego
procesu, starać się o ułaskawienie, jednak to tylko pozory, bowiem od dłuższego
czasu nikomu się to nie udało. Starsi wiekiem przestępcy nie są traktowani
zbyt łaskawie, za przewinienia mogą zapomnieć o jakiejkolwiek szansie na
poprawę. Inaczej podchodzi się do tych, którzy nie przekroczyli osiemnastego
roku życia, zostają odizolowani od społeczeństwa, jakby złe czyny były chorą,
która miała się rozprzestrzeniać. Oczekują na wydanie wyroku.
„- Dobrzy ludzie mogą
się mylić - odparła powoli. Spojrzała mu w oczy. - To nie znaczy, że przestaje
ci na nich zależeć.”
Władze
stacji kosmicznej organizują tajna misję, która ma na celu połączyć konieczne z
pożytecznym. W związku z tym, że racje się zmniejszają, a człowiek nie jest
istotą, która może wiecznie przebywać w kosmosie, należało podjąć pewne środki,
aby znaleźć wyjście z sytuacji nie wzbudzając paniki. Setka wytypowanych
kryminalistów dostaje status laboratoryjnych szczurów, zostają wysłani na
Ziemię w celach badawczych. Ich zadaniem będzie zbadanie terenu i sprawdzenie,
czy planeta nadaje się do ponownego zasiedlenia.
Jeśli panujące warunki na Ziemi
okażą się być sprzyjające, to wszystkie przewinienia zostaną im zapomniane,
otrzymają szansę na nowe życie, przysłużą się ludzkości otrzymując status
bohatera, jeśli natomiast zginą podczas zwiadu, nikt po nich nie zapłacze.
„W końcu postawił
dziewczynę delikatnie na ziemi, ale nie rozluźnił uścisku. Przeciwnie, przyciągnął
ją jeszcze bliżej i zanim zdołała złapać oddech, ich wargi zetknęły się. Cichy
głosik z tyłu jej głowy nakazywał jej przestać, ale zagłuszyły go zapach skóry
Bellamy’ego i jego rozkoszny dotyk. Poczuła, że topnieje pod jego pocałunkami.
Smakowały niczym cała radość życia… a na Ziemi ten smak był jeszcze lepszy.”
Wśród skazańców jest
siedemnastoletnia Clarke, która została skazana za zdradę, Wells, syn
kanclerza, który zdecydował się złamać prawo, byle tylko nie rozdzielono go z
ukochaną. Bellamy znalazł się na lądowniku z powodu przeprowadzonej akcji tuż
przed jego startem, ponieważ nie chciał opuścić siostry. Jedynie Glass udało
się uniknąć wysłania na Ziemię, tylko czy na statku będzie bezpieczna? A co z resztą? Czy planeta faktycznie nadaje
się do zamieszkania? Jak teraz wygląda, czy nadal jest skażona? Jak sobie
poradzą, z czym przyjdzie im się mierzyć?
Morgan zdecydowała się na to, aby opowiedzieć
historię z perspektywy czterech narratorów, postaci, które zostały przez nią
zróżnicowane, aby ja najciekawiej przedstawić ich przeżycia. Objętościowo książka
nie jest zbyt rozbudowana, dlatego rozbicie na tak wielu narratorów nie jest
łatwym zadaniem, utrzymaniu napięcia i zainteresowania czytelnika. Nie wyszło
to źle, ale zdaje sobie sprawę z tego, że nie każdemu taki zabieg przypadnie do
gustu. Oprócz bieżących wydarzeń, mamy częste retrospekcje dotyczące przeszłości
bohaterów, każde z nich z czymś się boryka, a niedopowiedzenia i tajemnice
raczej nie pomogą w zdobyciu przyjaciół i zjednoczeniem, koniecznym by
przetrwać.
Kreacja bohaterów jest ciekawa,
każdy z nich posiada indywidualne cechy, bagaż doświadczeń i przeszłość, która
odcisnęła na nim piętno. W końcu z jakiś konkretnych powodów dopuścili się
zbrodni i znaleźli na planecie, która próbuje się odrodzić po katastrofie.
Myślę, że każdy znajdzie w książce kogoś, kogo będzie darzył sympatią, chociaż
zdarzają się zachowania, które trudno mi było zrozumieć, dlatego postanowiłam
je zbytnio nie analizować, tylko przyjąć do wiadomości, że tak było i kropka.
Kass Morgan posługuje się lekkim
stylem, nie jest wymuszony, czyta się go naprawdę przyjemnie, a przede
wszystkim bardzo szybko. Nie wiem, czy to za sprawą autorki, ciekawości, czy objętości
książki, jednak byłam spragniona kolejnych wydarzeń i mknęłam przez kolejne
strony niczym błyskawica.
Sama akcja może nie działa się tutaj
w jakimś zawrotnym tempie, jednak była na tyle wartka, że nie przeszkadzał mi
brak opisu miejsc, bądź też bardziej szczegółowych informacji na temat postaci.
Myślę, że kiedy zaczniemy patrzeć na książkę jak na powieść sci-fi czy
dystopię, możemy poczuć się nią lekko rozczarowani. To nie tak, że jest zła, książka
może wywrzeć naprawdę dobre wrażenie na tych, którzy wolą lekkie nawiązania do
sci-fi, skupiając się przy tym na charakterystyce i osobowości poszczególnych
postaci.
„Misja 100” jest przyjemną powieścią
na kilka wieczorów, taką idealną do oderwania się od rzeczywistości i na tyle
lekką, by odpocząć od cięższych lektur. Nie jest idealna, ale nigdy od niej
tego nie wymagałam. Mnie osobiście wciągnęła, przez co szybko ją przeczytałam i
równie szybko zachciałam sięgnąć po kolejne tomy.
Komentarze
Prześlij komentarz