Recenzja Filip Zając „Wigilia Dnia Zmarłych”
Książka dostępna
tylko w wersji e-book.
Czy prawdziwa miłość we współczesnym świecie ma jeszcze rację bytu? Czy oddanie za kogoś życia brzmi zbyt romantycznie i heroicznie?
Współczesny świat dla wielu może wydawać się demoniczny. Ci, którzy ulegli pędowi nowoczesności, nawet nie zastanawiają się nad zanikiem najważniejszych, ludzkich wartości.
A gdyby tak zatrzymać się na chwilę i popatrzeć na wszystko z dystansu?
,,Wigilia Dnia Zmarłych” to niezwykła historia, w której refleksja o degradacji człowieczeństwa miesza się z wątkiem miłosnym, a zarazem fantastycznym. Warto dodać, że autor pisząc powieść inspirował się książką Edgara Allana Poe – „Maska śmierci szkarłatnej”.
Główny bohater Oskar jest typem samotnika. Pewnego wieczoru poznaje trójkę nowych znajomych, którzy zapraszają go na bal przebierańców w Halloween. Odbywa się on w niezwykłym zamku. Przez niespodziewany obrót akcji, Oskar zostaje członkiem gangu i wciągnięty w przerażające widowisko… Czy ta historia będzie miała pozytywne zakończenie? Czy w świecie ogarniętym przez zło jest miejsce na prawdziwą miłość?
Trzymająca w napięciu fabuła i niesamowite kreacje bohaterów tworzą mieszankę, którą otacza aura niesamowitości.
Graficzną oprawą książki zajął się Rafał Klaus.
Czy prawdziwa miłość we współczesnym świecie ma jeszcze rację bytu? Czy oddanie za kogoś życia brzmi zbyt romantycznie i heroicznie?
Współczesny świat dla wielu może wydawać się demoniczny. Ci, którzy ulegli pędowi nowoczesności, nawet nie zastanawiają się nad zanikiem najważniejszych, ludzkich wartości.
A gdyby tak zatrzymać się na chwilę i popatrzeć na wszystko z dystansu?
,,Wigilia Dnia Zmarłych” to niezwykła historia, w której refleksja o degradacji człowieczeństwa miesza się z wątkiem miłosnym, a zarazem fantastycznym. Warto dodać, że autor pisząc powieść inspirował się książką Edgara Allana Poe – „Maska śmierci szkarłatnej”.
Główny bohater Oskar jest typem samotnika. Pewnego wieczoru poznaje trójkę nowych znajomych, którzy zapraszają go na bal przebierańców w Halloween. Odbywa się on w niezwykłym zamku. Przez niespodziewany obrót akcji, Oskar zostaje członkiem gangu i wciągnięty w przerażające widowisko… Czy ta historia będzie miała pozytywne zakończenie? Czy w świecie ogarniętym przez zło jest miejsce na prawdziwą miłość?
Trzymająca w napięciu fabuła i niesamowite kreacje bohaterów tworzą mieszankę, którą otacza aura niesamowitości.
Graficzną oprawą książki zajął się Rafał Klaus.
Wydawnictwo:
Psychoskok
Rok
wydania: 2018
Format:
e-book
Liczba
stron: 237
Po
książkę „Wigilia Dnia Zmarłych” sięgnęłam z polecenia koleżanki, która napisała
do mnie, że odkryła coś niesamowitego, coś, co powinno mi się spodobać. Autor
książki Filip Zając jest młodym i utalentowanym człowiekiem, który zaczyna
swoją przygodę w literackim świecie. Dotychczas książka ukazała się jedynie, jako
e-book, obecnie trwają próby wydania jej w wersji papierowej, nie ukrywajmy, że
tak czyta się łatwiej, przynajmniej mnie, jednak skoro polecano mi tą książkę
zdecydowałam się po nią sięgnąć. Wiedziałam doskonale, że Lidzia nie poleci mi byle,
czego, a czy się zawiodłam, czy przepadłam w wirtualnych kartkach przekonajcie
się sami.
„Wigilia
Dnia Zmarłych” opisuję historię młodego chłopaka, który jest spokojnym
człowiekiem, wiedzie przyziemne życie i próbuje się pozbierać po nieudanym
związku. Oskar jest typem obserwatora, lubi przyglądać się ludziom, obserwować
łączące ich relacje. Siedząc w barze decyduje się stanąć w obronie ślicznej
dziewczyny, którą zaczepia dwóch napastników, najwyraźniej nierozumiejących
słowa „nie”, czy zwykłych aluzji, że mają się odczepić. Niestety Oskar trochę przecenił
swoje siły nad zamiary, bowiem napastnicy dali mu w kość, jednak nie ma tego
złego, co by na dobre nie wyszło. Poznaje trójkę nowych znajomych Zozyma,
Nicole i Berenice, czerwono włosa kobieta zaprasza go na pewien bal,
który jest organizowany dla elitarnych gości. Oscar udaje się na ten bal
kostiumowy, który ma miejsce w dzień poprzedzający Święto Zmarłych, jako
lokalizacje wybrano pewien zamek. Czy nowa znajomość przyniesie mężczyźnie
kłopoty, czy sprowadzi go w zupełnie inny świat? Czy Oskar jest na to gotowy? Kim tak naprawdę są
jego nowi przyjaciele? Czym jest ten elitarny klub, w którego szeregi
przypadkowo wkroczył?
Autor prowadzi narrację pierwszoosobową, także
oglądamy wszystko z perspektywy głównego bohatera. Językowy styl przedstawienia
historii bardzo przypadł mi do gustu, przez kolejne zdania płynęłam chłonąć
barwne opisy, które były niczym obrazy malowane słowami. Całości tego wrażenia
dopełniły cudowne grafiki, których autorem jest Rafał Kalus, sprawiają, że
klimat powieści staje się jeszcze bardziej namacalny. Uważam, że autor wykazał się ogromną
pomysłowością, aby wzbogacić książkę o tak wiele wspaniałych obrazów, które
przedstawiają zawarte w niej wydarzenia.
Historia
potrafi poruszyć i zaskoczyć czytelnika, znajduje się w niej wiele
filozoficznych zagadnień i mnożących się pytań, co sprawia, że zaczynamy
zastanawiać się nad tym, co nas otacza. Czy świat, w którym przyszło nam wieść
życie naprawdę taki jest? Zaczynamy trochę analizować nasze pragnienia i
postrzeganie rzeczywistości.
Filip
Zając potrafi poruszyć czytelnika nie tylko emocjonalnie, wskazując barwność wykreowanych
przez niego postaci świata, ale wiedzą, którą zdobywał pracując nad książką. Czasem trzeba upaść bardzo nisko, aby móc
odbić się od dna, aby zła passa w końcu się od nas odwróciła. Autor wskazuje,
że nie można się poddawać, czy żyć rozpamiętując te czarne barwy, które wiszą gdzieś
nad nami. Tak samo było w przypadku głównego bohatera, niefortunne wydarzenia,
które były dla niego ciężkie w końcu stały się początkiem czegoś niesamowitego.
Nie, nie zdradzę, czego, nie ma takiej opcji.
Książkę
czytało mi się bardzo szybko, zważywszy na to, że miałam ją w wersji
elektronicznej mogłam często do niej zaglądać i podczytywać po kilka zdań
wracając do domu, czy łapiąc chwilę przerwy w pracy, naprawdę chciałam ją
skończyć, dowiedzieć się, jak potoczą się dalsze losy Oskara. Kiedy już
dobrnęłam do końca cieszyłam się, że siedzę, a nie jadę gdzieś autobusem ściśnięta
niczym sardynka w puszce. Zakończenie jest wyraziste, wbijające w fotel,
burzące przyjęte przypuszczenia. Takie, jak lubię.
W
„Wigilii Dnia Zmarłych” miałam swoich ulubieńców, bardzo podobała mi się
kreacja Zozyma i jestem przekonana, że ten tajemniczy pan na dłużej zagości w
myślach czytelnika. Książkę polecam serdecznie, jest to udany debiut Filipa
Zająca i mam nadzieję, że uda się ją wydać, aby w przyszłości mogła zagościć na
moim regale. Dla takich powieści mogę powiedzieć, że warto sięgać po debiuty,
chociaż niejednokrotnie możemy się naciąć, to jesteśmy w stanie wyłapać takie
perełki jak „Wigilia Dnia Zmarłych”.
Twoja opinia przekonała mnie co do tej lektury i z chęcią zapisuję ją na listę.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam.
https://nacpana-ksiazkami.blogspot.com/
Cieszę się, że dasz jej szansę ;)
UsuńZapisuję na listę ale nie jestem w 100% przekonany. Chyba muszę się z tym przespać ;p
OdpowiedzUsuńHaha kolorowych snów ;)
UsuńJa też z początku nie byłam przekonana. Pierwsze strony szły mi opornie,ale stopniowo ten magnetyzujący dziwny świat tak mnie zafascynował... Chciałam koniecznie odkryć jak najwięcej. Naprawdę super debiut!
OdpowiedzUsuńCieszę się, że ci przypadł do gustu :)
UsuńCzytam właśnie papierowy egzemplarz i jestem pod wrażeniem, do tego te cudne ilustracje 😍
OdpowiedzUsuń