Recenzja Aleksandra Tyl „Magiczne lato”


Alicja samotnie wychowuje siedmioletnią Matyldę. Córka bez przerwy choruje, ma obniżoną odporność. Za radą lekarki wyjeżdżają na wieś, żeby dziecko zmieniło klimat i z dala od smogu miasta nabierało sił. Zatrzymują się u dalekiej ciotki – Józefiny. Alicja dopiero na miejscu dowiaduje się, że staruszka para się zielarstwem, a jej specjalnością są miłosne eliksiry. Mimo że dziewczyna początkowo nie wierzy w magiczną moc ziół, a do zajęcia ciotki podchodzi z dystansem, to jednak przychodzi taki dzień, kiedy pokusa skorzystania z mikstury jest wyjątkowo silna…




Wydawnictwo:  Prozami
Rok wydania:  2015
Format: Książka
 Liczba stron: 493

„Magiczne lato” jest pierwszym tomem cyklu Cztery Pory Roku napisanym przez Panią Aleksandrę Tyl, jestem już, co prawda za lekturą „Szalonej Wiosny”, ale to właśnie ona zachęciła mnie do szerszego zapoznania się z twórczością autorki. Dzięki Wydawnictwu Prozami mam okazję przeczytać cały cykl i podzielić się z Wami swoją opinią, za co bardzo dziękuję.

Miłość to nie wielkie słowa o tym, co mógłbyś zrobić dla mnie kiedyś - pomyślała.- Miłość to te proste rzeczy, które robisz dla mnie dziś”.

      Nie sposób się oprzeć tak subtelnej okładce przynoszącej we włosach kwiaty, które są jednym z pięknych letnich darów. Dotykając okładki czuje się ten klimat, zapach świeżo parzonych ziół, domowej i prostej kuchni, świeżego i chrupiącego chleba i mleka prosto od krowy.
Główna bohaterka Alicja została porzucona przez egoistycznego Bartosza prowadzącego wygodne życie naukowca, jest utrzymankiem partnerki. Życie pary skomplikowało się po urodzeniu córki, kobieta nie ma, po co wracać do pracy, o nową jest bardzo trudno, a mężczyzna nie pomaga w niczym, czy to sprawunki domowe, czy opieka przy małej. Bartosz porzucił Alicję dla innej kobiety, mało, co poczuł chęć zawarcia związku małżeńskiego, a nawet obudził się w nim instynkt ojcowski, niestety tylko dla dziecka, którego oczekuje z przyszłą małżonką. Ala jest przykładem nadopiekuńczej matki, która jest gotowa zrobić wszystko dla swojej siedmioletniej córki Matyldy. Dziewczynka ma obniżoną odporność i bardzo często choruje, dlatego też Alicja podaje jej tran, witaminy i różne specyfiki, które mają jej pomóc. Podczas jednej z wizyt lekarskich zamiast tony nieskutkujących pigułek, nasza bohaterka otrzymuje polecenie zmiany otoczenia. Nie byle, jakiego najlepsza będzie nasza rodzima spokojna wieś. Nieco zaskoczona matka dziewczynki decyduje się na podróż do bardzo dalekiej krewnej, która zajmuje się zielarstwem. Nie jest to taka zwykła ciocia Józefina, jej specjalnością są miłosne eliksiry. Jak myślicie, co też będzie się działo? Nasza bohaterka sceptycznie podchodzi do zajęcia ciotki, nie wierzy w miłosna magię ziół, podczas pobytu na wsi będzie musiała zmierzyć się z wieloma aspektami życia.
      Przyjazd do Polanki zmusił Aleksandrę do zmiany podejścia do córki, innego spojrzenia na ludzi i samą siebie. Początkowa niepewność w stosunku do dalekiej krewnej zmienia się w sympatię. Starsza kobieta ma wiedzę i doświadczenie, mimo wcześniejszej szorstkości przekazuje kobiecie wiele cennych i sprawdzonych rad. Czy to wystarczy, aby pogodzić się z przeszłością?


 „Im ludzie starsi, tym bardziej pragną być potrzebni. Samotność jest wrogiem życia.

      Autorka wykreowała niezwykle wyraziste i realne portrety psychologiczne swoich bohaterów. W Polance mamy zagorzałą zwolenniczkę kościoła, młodą kobietę zajmującą chorą babcią, bezdomną, która dobrze się tam czuje, a także policjanta o wielkich aspiracjach. Nie sposób nie darzyć sympatią nie tylko miejscowości, ale także jej barwnych bohaterów.
Jak wielu współczesnych rodziców chroni swoje pociechy przed brudem, bakteriami i nadmiernym zimnem? Jak wielu starannie otula swoje dziecko szalem, czapką? Z moich obserwacji mogę wywnioskować, że znacznie więcej niż można przypuszczać. Czy w ten sposób ograniczamy dzieciństwo? Jaką matką jest Alicja? Czy wizyta w Polance czegoś ją nauczy? Czy ni ze w dalszym ciągu pozostanie przy tranie, układaniu jadłospisów i witaminkach? Czy kobieta znowu poczuje, że żyje?
      „Magiczne lato” nie jest jedynie powieścią na temat rodzicielstwa i wszelkich problemów z nim związanych. Znajdujemy tutaj prawdę o relacjach międzyludzkich, uderza w nas wiele stereotypów, dostrzegamy życie w biedzie, samotności i silnym pragnieniu miłości.

- Ideały nie istnieją.
- Wręcz przeciwnie. Każdy taki jest. Wystarczy się zakochać.

 
      W książce nie zabraknie sporej dawki humoru i szczypty magii, którą mamy także w „Szalonej wiośnie”, mam wrażenie, że w pozostałych tomach pani Aleksandra zaskoczy czytelnika nie jednym.  To przyjemna i relaksująca opowieść, która sprawi, że oderwiemy się od rzeczywistości odpoczywając, marząc, aby chociaż przez chwilę znaleźć się w takim otoczeniu. Chciałabym poznać tyle ciekawych osobowości, dziennie czuć zapach ziół, aby budziły mnie promienie słońca. Książkę czyta się niezwykle szybko, dla fanów wątków kryminalnych mogę powiedzieć, że znajdzie się i chwila grozy.
      Jestem zauroczona tym, jak autorce udało się uchwycić zderzenie miejskich naleciałości i wiejskich, problem z zaklimatyzowaniem się w dość zamkniętej społeczności, a gościnność i otwartość. Dzięki tej historii  mamy możliwość przyjrzenia się samemu sobie, to, jakie obraliśmy ścieżki, podjęliśmy wybory, czy zmienilibyśmy coś w naszym życiu? Czy możemy i powinniśmy wybaczać poniesione krzywdy? Czy w ten sposób będzie nam łatwiej zabliźnić rany?
      Życzę wszystkim takiej ciotki, jaką jest Józefina, która pomimo wszystko zrobiła dla tej rodziny wiele dobrego. Nauczyła Matyldę samodzielności ofiarowując Alicji więcej czasu na pracę. Jest lekiem, pomaga pogodzić się z losem i pracować nad sobą, co pomaga pozbyć się żalu i rozgoryczenia do byłego partnera. W pełni uświadomienie sobie, że on nie wróci.
      „Magiczne lato” mogę polecić każdemu, kto poszukuje lekkiej i przyjemnej książki na wakacje, która z czasem go zaskoczy, wciągnie i pochłonie do samego końca.





Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty