Recenzja Tillie Cole „Słodka dusza”

Elsie Hall musi walczyć o przetrwanie na ulicach Seattle. Jest bezdomna i codziennie rozpaczliwie poszukuje ciepła i jedzenia. Świat dookoła wydaje się niebezpieczny, a ludzie bezwzględni. Delikatna Elsie żyje uwięziona w ciszy. Jest krucha i słaba — i bezbronna, z łatwością może paść ofiarą czyjegoś okrucieństwa. Z głodu i nędzy zaczyna kraść. Nie zastanawia się, co będzie, gdy jeden z okradzionych przez nią ludzi stanie na jej drodze...
Levi Carillo w niczym nie przypomina swoich starszych braci. Ten jasnowłosy chłopak jest chorobliwie nieśmiały i rozpaczliwie samotny. Jedyne, co potrafi robić dobrze, to grać w futbol. Trenuje bardzo ciężko, jednak nie wyciąga korzyści z tego, że jest świetnym sportowcem. Milczący Levi wciąż powraca do okrutnej przeszłości i nic nie wskazuje na to, że kiedykolwiek zdoła odnaleźć szczęście, tak jak udało się to jego starszym braciom: Austinowi i Axelowi. Któregoś dnia chłopak zostaje okradziony z najdroższej sercu pamiątki...
Czwarta część niezwykłej serii Słodki dom to przejmująca historia miłości, która zmienia wszystko. Kiedy wyniszczona głodem i chorobą dziewczyna zagląda śmierci w oczy, spotyka kogoś, kto ratuje jej życie. Kiedy zagubiony chłopiec zapada się we własnym świecie, uratowana dziewczyna pokazuje mu drogę ku światłu. Poranionym duszom jednak trudno kochać, bo rany w sercu goją się powoli. Czy odważą się poszukać ratunku? Czy uda im się ocalić łączące ich uczucie?
Spróbuj uwierzyć w dobro!


Wydawnictwo: Editio red
Rok wydania:  2020
Format: Książka
Liczba stron: 432
Cykl: Słodki dom
Tom IV




Przyszła kolej na to, aby zabrać się za kolejny, już czwarty to cyklu Słodki dom. Tym razem opowieść jest niezwykle wzruszająca, przynajmniej na mnie zrobiła tak mocne wrażenie. Opowiada o Levim Carillo i Elsie Hall, wszystkich trudach życia, jakie prowadzili, o walce jaką byli zmuszeni stoczyć, zwłaszcza tą z samym sobą, która zawsze jest najtrudniejsza. Nie zawsze sami mamy wpływ na to w jakim położeniu przyjdzie nam stanąć, ale czasem wystarczy wyciągnięta dłoń i odwaga, aby ją pochwycić, aby cokolwiek w nim zmienić. Łatwo to jednak ominąć, taką szansę. Czy bohaterowie staną na wysokości zadania? Co takiego przygotowała dla nich Tillie Cole? Jeśli zabieracie się za „Słodką duszę” musicie mieć przy sobie pudełko chusteczek, tak tylko ostrzegam.



Głównym bohaterem książki „Słodka dusza” jest Levi Carillo, nie można powiedzieć, że chłopak miał życie usłane różami, trudno nawet określić to, czy miał dzieciństwo. Z pewnością nie należało ono do tych beztroskich, od najmłodszych lat był zmuszony walczyć o siebie i bliskich. Nie mógł sobie darować jednej rzeczy, która na zawsze zdawała się rzucając cień na jego życie. Matka chłopaka bardzo ciężko chorowała, nie było dla niej ratunku. Levi obwiniał się o to, że mógł spędzić z nią więcej czasu, nie zostawiać jej samej, kiedy odchodziła. W tym czasie był zmuszony załatwiać sprawy, z których nie był dumny. Mimo wszystko udało mu się wyplątać, stanąć na nogi i zacząć toczyć walkę o swoją przyszłość. Nie można powiedzieć, że chłopak przypomina swoich braci, nie jest przebojowy, wygadany, wręcz przeciwnie.  Jest świetnym sportowcem, a futbol jest dla niego wszystkim, pomimo sukcesów nie ma z tego żadnych profitów, czy też korzyści. Pewnego dnia ostaje mu skradziony portfel, a tym samym cenna pamiątka.
Elsa Hall jest bezdomna, każdy jej dzień na ulicach Seattle jest niczym walka o przetrwanie. Poszukiwanie czegoś do jedzenia, ciepła i jakiegokolwiek schronienia jest jej dniem powszednim. Jest delikatna, nie ma w sobie okrucieństwa. Jest niedożywiona, chora  i głucha, świat wydaje się być ogromny i niebezpieczny, a ona łatwym kąskiem dla oprawców. Dziewczyna nauczyła się kraść, aby przetrwać człowiek jest zmuszony robić rzeczy, o których dawniej by nawet nie pomyślał, aby tylko przeżyć. Nie spodziewała się, jednak, że kiedyś będzie zmuszona stanąć twarzą w twarz z człowiekiem, którego pobawiła mienia. Przemoknięta i chora Elsa spotyka Leviego, a on postanawia jej pomóc, ogrzać i ocalić. Czy mu się to powiedzie, a może dziewczyna zniknie i nigdy więcej się nie spotkają?


„Słodki dom” jest powieścią, o której mogę powiedzieć, że bohaterowie ratują siebie nawzajem. Nie tylko Levi opiekuje się dziewczyną, ona sama daje mu znacznie więcej niż przypuszczał. Każde z nich ma swoją przeszłość, historię, która go dotkliwie napiętnowała, jednak czy można się w takiej chwili poddać? Zawsze warto walczyć, o siebie, o innych, o lepsze jutro. Mogę powiedzieć, że ta opowieść mnie urzekła, sprawiła, że serce biło mi znacznie szybciej, emocjonowałam się, żyłam wspólnie z bohaterami, walczyłam i trzęsłam się z zimna. Tillie Cole jest autorką, która ma w moim sercu szczególne miejsce, zawsze sięgam po książki, które wyszły spod jej pióra i jeszcze nigdy się nie rozczarowałam. W przypadku „Słodkiego domu” jest tak samo, jestem pewna, że nie raz wrócę do bohaterów, do całego cyklu i będę wzruszać się na nowo, zupełnie jak za pierwszym razem. Autorka ukazuje nam w tej książce, że miłość potrafi wszystko, przenosić góry, sprawiać, że los wydaje nam się łaskawszy, jest motorem do walki,  naszymi słabościami 


Komentarze

Popularne posty