Recenzja Jess Rothenberg „Królestwo”

Witaj w bajkowym Królestwie, w którym technologia pomaga ożywić marzenia!
Najlepsi naukowcy w pocie czoła pracowali nad przywróceniem do życia wymarłych gatunków. Tylko tutaj możesz doświadczyć lotu na wirtualnych smokach albo poznać prawdziwe Czarodziejki! Siedem perfekcyjnych kobiet, które wyszły prosto z laboratorium, zadba o to, abyś wspaniale spędził czas.
Ana, jedna z nich, została zaprojektowana tak, aby spełnić każde twoje życzenie. Razem z pozostałymi siostrami jest główną atrakcją parku. Ich zadaniem jest oderwanie gości od ich codziennych problemów.
Kiedy jednak Ana spotyka Owena, nowego pracownika, zaczyna doświadczać emocji wykraczających poza jej oprogramowanie. Czy to, co czuje, to... miłość?
Wciągająca bajka zmienia się w przerażający koszmar, kiedy Ana zostaje oskarżona o brutalne zabicie Owena. Jej proces to prawdziwy skandal. Ci, którzy kiedyś skandowali jej imię z zachwytem, teraz domagają się rozebrania jej na części.
Poznaj futurystyczny urok dawnych baśni i bajek, który podważy twoją wiarę w to, co tak naprawdę znaczy być człowiekiem.

Wydawnictwo: Kobiece Young
Rok wydania:  2019
Format: Książka
Liczba stron: 348

Jess Rothenberg to autorka, której twórczość jest dla mnie obca, gdzieś wyszukałam, że to druga powieść autorki, wydana po wielu latach „milczenia”. Bardzo lubię bajkowe elementy w książkach, jak i całą fantastykę, kocham także Sagę Księżycową i nie mogę się doczekać kolejnego jej tomu. Czytając opis książki i spoglądając na okładkę ślicznej dziewczyny, która odkrywa dla nas pewną tajemnicę sprawił, że zdecydowałam się po nią sięgnąć.  Co przygotowała dla nas autorka? W jaki świat przyszło nam wkroczyć tym razem?
Tytułowe „Królestwo” jest przyszłościowym parkiem rozrywki, w którym została  wykorzystana najnowocześniejsza technologia, aby stworzyć jak najlepsze i niezapomniane wrażenia dla wszystkich odwiedzających go gości. Widzowie otrzymują ekscytujące występy wymarłych stworzeń, mogą obejrzeć wspaniałe parady, poddać się symulacjom, które spełnią  najskrytsze marzenia. Jedną z atrakcji, które zasługiwały na uwagę, było siedem androidów wcielających się w rolę „księżniczek”, czarodziejek, najpiękniejszych kobiet, które wręcz zachwycały, dostarczały gościom rozrywkę. Do złudzenia przypominające ludzi nie tylko pod względem wyglądu, ale także i zachowań. Tak są zaprogramowane. Świat pełen sztuczności, w którym zaczynamy mieć wątpliwości, czy aby nie ma w nim więcej niż ziarnka prawdy.



Główną bohaterką jest Ana, która jest właśnie takim robotem, zwaną Czarodziejką, to właśnie z jej perspektywy poznajemy wszystkie wydarzenia. Powieść Jess Rothenberg   jest w pewien sposób serią retrospekcji, która łączy się z obecnymi wydarzeniami. Zostajemy wrzuceni w ciąg przesłuchań, zeznań sądowych, wysyłanych e-maili, które ukazują nam los czarodziejki, która zostało zarzucone zabójstwo jednego z pracowników Królestwa. Pytanie brzmi, czy Ana miała sumienie, aby dokonać wyboru o tym, aby pozbawić kogoś życia, czy była to jedynie usterka techniczna? To niezwykle ciekawa postać, a sposób jej spoglądania na świat, zbierania o nim informacji, pewnej nauki był fascynujący. Jej jedynym zadaniem, jak i pozostałych Czarodziejek było służenie innym, aby być podziwianymi przez dziewczęta.  Były kreowane jako silne kobiety, które nie potrzebowały mężczyzny, aby być ratowane z opresji, tylko, jak to się miało do rzeczywistości? Ich istnieniem sterowano, były manipulowane, a jednocześnie bezbronne i naiwne.  Ana wraz z innymi była tworem dającym radość innym, a jednocześnie te uczucia traktowano, jakby były dla niej zapłatą, wmawiano, że powinna być za to wdzięczna.  Myślę, że taki wzór, jaki pokazywano młodym, dorastającym panienkom, nie był najlepszy. Uprzedmiotowienie kobiet było ukazywane w inny sposób, a właśnie przed tym chciano je chronić, gdzie tu sens?



„Królestwo” ukazuje ludzką hipokryzję, jest powieścią wielowątkową, która dotyka współczesnych tematów, pod postacią cudownego miejsca, w którym spełniają się marzenia inni w pewien sposób cierpieli. W wizji przedstawionej przez autorkę, ludzie tylko pozornie robili coś dobrego,  „ożywiając” zwierzęta, które znamy, a w tamtej rzeczywistości stały się wymarłe, tylko po to, aby stanowiły rozrywkę dla innych, zostawały zakute w kajdany, trzymane w klatkach. Gdzie tutaj sens? Czasem ma się wrażenie, że to właśnie ludzkość bywa najgroźniejszą chorobą ze wszystkich, w kontekście całego naszego świata.
Jeśli chodzi o Anę, bardzo ją polubiłam, jej podejście do tego całego bałaganu, jest bardzo sprytna, dobrze radzi sobie na przesłuchaniach, rzuca wyzwanie przesłuchującym ją funkcjonariuszom. Nigdy nie odpowiada wprost, każdy rozdział przybliża czytelnika do rozwiązania zagadki, tylko czy jesteście na to gotowi?
„Królestwo” jest oryginalną książką, która jest nieco kontrowersyjna, poruszająca i emocjonalna, nikt z nas nie jest przecież niewrażliwy na krzywdę innej istoty, prawda? 






Komentarze

Popularne posty