Recenzja Jaime Jo Wright „Dom przy Foster Hill”
Kaine Prescott
dobrze wie, co to śmierć. Dwa lata temu straciła męża, a jej błagania o
przeprowadzenie śledztwa w sprawie jego podejrzanego wypadku trafiły w próżnię.
Rozpaczliwa potrzeba rozpoczęcia nowego życia skłania Kaine do kupienia w
ciemno starego domu w miasteczku w stanie Wisconsin, z którego pochodził jej
dziadek. Jednak rzut oka na ten upiorny opuszczony dom wystarcza, by
natychmiast zwątpiła w słuszność swej pochopnej decyzji. A kiedy mroczne
sekrety domostwa wypływają na wierzch, Kaine jest zmuszona zmierzyć się z
przerażającą prawdą, że już nie ma gdzie się ukryć. Sto lat wcześniej dom na
Foster Hill kojarzy się Ivy Thorpe jedynie z bolesnymi wspomnieniami. Gdy w
jego pobliżu zostaje znaleziona nikomu nieznana martwa kobieta, Ivy czuje się w
obowiązku odkryć jej tożsamość. Poszukiwania wiodą ją na niebezpieczny grunt,
wskrzeszając przykre wspomnienia i wymuszając odnowienie znajomości z
mężczyzną, który kiedyś złamał jej serce. Czy Ivy zdoła rozwiązać zagadkę i na
nowo odnaleźć nadzieję, zanim kolejna osoba – na przykład ona – straci życie?
Wydawnictwo:
Dreams
Rok
wydania: 2018
Format:
Książka
Liczba
stron: 428
Dnia
4 września do księgarń trafił egzemplarz książki Wydawnictwa Dreams „Dom przy
Foster Hill”, który opowiada historię kobiety, która szuka swojego miejsca w
życiu. Została skrzywdzona, boryka się z trudnymi doświadczeniami, próbuje
odbić się od dna. Szuka miejsca, które powinno być ostoją dla każdego z nas,
nowego domu, gdzie odetchnie, poczuje się bezpiecznie, ukoi zszargane nerwy,
odpędzi wszelkie frustracje. Miejsca, które kojarzy się z ciepłem, dobrą
herbatą i puszystym kocem, pyszną kuchnią i spokojem. Czy jej się to uda?
„Kaine miała dość tego terroru
dręczącego każdą cząstkę jej ciała. Jego szkaradne, jadowite macki oplatały jej
serce, zaciskając się wokół niego tak mocno, że nie byłą dłużej w stanie tak
żyć.”
Jestem
pełna podziwu dla wyobraźni, która potrafiła stworzyć tak dobrą historię, która
łączy z sobą przeszłość i współczesność. Książkę poznajemy z perspektyw dwóch
kobiet, które oddziela od siebie czas. Pierwsza z nich Ivy Thorpe swoją teraźniejszością
nazywała rok 1906, jest córką lekarza, włącza się w prowadzone śledztwo tajemniczego
morderstwa młodej kobiety, której zwłoki zostały znalezione przy tytułowym
domu- Foster Hill. Jest bardzo zdeterminowana, próbuje ustalić dane personalne
kobiety, póki jej się to nie udaje nadaje jej imię Gabriella. Śledztwo nie
idzie zbyt prosto, odkrycie tożsamości kobiety także, bowiem, nikt jej nie zna,
albo nie chce znać. Thorpe wspólnie z
przyjacielem- Joelem próbuje rozwiązać tajemnicę morderstwa przy Foster Hill,
udaje jej się ustalić, że kobieta była w ciąży, urodziła dziecko, jednak nie
wiadomo, gdzie przebywa, ani co się z nim stało.
„(…)Kaine chciała wydostać się
z San Diego. Zdjęcia na stronie agencji były nieostre i bardzo nieprofesjonalne
dawały jedynie powierzchowny ogląd budynku”.
Drugą
bohaterką, która żyje w czasach współczesnych jest Kaine Prescott. Kobieta straciła
męża w dość niejasnych okolicznościach, za wszelką cenę próbowała przekonać
organy ścigania przestępców do tego, że padł ofiarą prześladowcy. Bezskutecznie.
Nikt jej nie słucha, nikt nie wierzy w jej słowa. Czuje, że coś jest nie tak,
nagle pojawiające się żonkile, czy zmieniające miejsce przedmioty sprawiają, że
zaczyna się bać, zwłaszcza, że nikt nie chce jej pomóc. Czuje, że prześladowca zaciska
wokół niej pętle, a ona desperacko próbuje się z niej wyrwać. Kaine spełnia
marzenie zmarłego męża o opuszczeniu San Diego, uciekając przed grożącym jej
niebezpieczeństwem. Zakup domu przy Foster Hill można określić mianem zakupu w
ciemno, zdjęcia na stronie internetowej były nieostre, nie przedstawiały zbyt
wielu detali, jednak Kaine była na tyle zdesperowana, że bez wahania nabyła wiekową
zniszczoną posiadłość. Czy to wystarczy, aby poczuć się bezpiecznie? Czy uda
się jej odnaleźć w nowym miejscu, zupełnie innej rzeczywistości?
„Nie umiała spojrzeć mu w oczy.
Był zbyt troskliwy. A ona czuła się tego wieczoru bezbronna”.
Kaine
zamierza przywrócić świetność rezydencji, spełniając w ten sposób marzenie
męża, dlatego też pojechała do miejsca, skąd wywodzi się jej rodzina. Powrót do
korzeni powinien zwiastować szczęście i sielankowość, jednak bohaterka
otrzymuje coś zupełnie innego. Pojawia się zagadka śmierci Gabrieli, która
pozostała nierozwiązana, musiał minąć wiek, aby ktoś na nowo zapragnął odkryć,
co właściwie się wydarzyło w domu przy Foster Hill. Czy rozgrzebywanie
przeszłości nie przyniesie ze sobą zagrożenia? Czy Kaine naprawdę jest
bezpieczna w swojej rozlatującej się posesji? Grzyb na ścianach, zniszczone
podłogi, czy naruszony dach to nic w porównaniu z tym, z czym przyjdzie się jej
zmierzyć.
Wielu
z nas lubi i czuje ten klimat starych domów, tajemnice, które są zapisane w
każdej podłogowej desce, plamie na ścianie czy grubej warstwie kurzu. Autorka
rozbudza czytelniczą wyobraźnię podsuwając coraz to nowe fakty, dozując
narastające napięcie. Historia stworzona przez Jamie Jo Wright jest intrygująca
i potrafi utrzymać swój poziom podczas kolejno następujących wydarzeń. Mimo
wszystko nie jest to powieść budząca grozę, mamy tutaj morderstwo,
prześladowanie, tajemnicę, którą nie udało się rozwikłać, a także wątki romantyczne. Współczesna
bohaterka próbuje rozwiązać morderstwo sprzed ponad stu lat, wierząc, że uda
jej się dowiedzieć czegoś o swoim pochodzeniu. Jest przekonana, że Ivy jest jej
prababką, a to, że uparcie próbowała odkryć tożsamość Gabrielli nie dawało jej
spokoju, w śledztwie pomaga jej zaprzyjaźniony terapeuta Grant.
Autorka
przedstawia trudne tematy takie jak handel ludźmi, rasizm, czy przemoc stosowaną
wobec kobiet, nie boi się poruszać takich kwestii. Zwraca nam na nie uwagę, na
to, że były obecne, co sprawia, że czytelnik zaczyna się zastanawiać nad
wartością ludzkiego życia. Bez wątpienia powieść ma wiele mocnych stron,
przedstawia losy dwóch kobiet, które tak mocno się ze sobą wiążą, chociaż z
pozoru może się to wydawać niemożliwe. „Dom przy Foster Hill” jest książką, która
znajdzie wielu zwolenników, zwłaszcza takich, którzy chętnie rozwiązują
zagadki, chociaż przyznam, że finał był zaskakujący i pewnie nie jednemu będzie
trudno powiązać pewne elementy. Nie jest to mocny kryminał, ale historia, którą
chętnie poznałam nie mogłam się oderwać od książki, zżerała mnie ciekawość na
temat dalszych losów bohaterki.
Komentarze
Prześlij komentarz